155 views, 9 likes, 1 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Pomoc dla Lenki Bajer: Ciężka praca od samego rankaWięcej wierszy na temat: Miłość « poprzedni następny » pada śnieżek pada pada szepty straszne baba gada że ten śnieżek jak stopnieje chaty wszystkim tu zaleje że jak odwilż przyjdzie wiosną to kałuże tak urosną że miast gór powstanie morze nawet statek nie pomoże siedzę więc na białym puchu siedzę niczym głaz bez ruchu siedzę zaabsorbowana łokcie wspieram o kolana bo mnie nic to nie obchodzi czy w śnieżycy czy w powodzi czy w zawiei czy w ulewie będę dzisiaj kochać ciebie :) Napisany: 2019-01-05 Dodano: 2019-01-05 12:16:53 Ten wiersz przeczytano 673 razy Oddanych głosów: 10 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni następny » Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej »374 views, 21 likes, 13 loves, 10 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Biblioteka Siemiany: Rozalia i Liliana Kostyk z Siemian dedukują wiersz Doroty Gellner "Pada śnieżek"wszystkim
Rok szkolny 2021/2022 Kwiecień: Wiersz: "Wielkanoc" Święcone jajeczko, Śliczna malowanka! Śpiewam sobie, skaczę sobie Od samego ranka. Wesoły dzień nastał, Zadźwięczały dzwony! Kołem, kołem boróweczki, Jak wianek zielony. Ścielże się, obrusie, Jako śnieżek biały; Mojej mamy rączki drogie Ciebie rozkładały. Rozkładały ciebie Na tym długim stole, Żeby było dla sierotki Miejsce w naszem kole. Piosenka:" Pisanki Kraszanki" Pisanki, pisanki, jajka malowane nie ma Wielkanocy bez barwnych pisanek. Pisanki, pisanki jajka kolorowe, na nich malowane bajki pisankowe. Na jednej kogucik, a na drugiej słońce, śmieją się na trzeciej laleczki tańczące. Na czwartej kwiatuszki, a na piątej gwiazdki. na każdej pisance piękne opowiastki. Marzec: Wiersz-:"Wiosna" Proszę Pani, proszę Pana idzie Wiosna roześmiana na jej widok ptaszek śpiewa, w pączki obrastają drzewa, trawka pięknie zielenieje, ciepły wiatr leciutko wieje. Pszczółki, muchy i motyle znów energii mają tyle, że bzykanie słychać wkoło jest słonecznie i wesoło, a na twarzach wszystkich ludzi Pani Wiosna uśmiech budzi. Piosenka: "Maszeruje Wiosna" Luty: Wiersz 1 : Co się z tą pogodą stało? W zimie wcale nie jest biało... Gdzie ten luty, groźny, zły, który szczerzył mrozu kły, lecz, gdy humor dobry miał na saneczkach z górki gnał? I bałwanki lepił z nami, szyby zdobił nam kwiatami Wiersz 2: W karnawale, w karnawale zawsze idziemy na bale. Każde dziecko duże małe, lubi bale w karnawale. Można zmienić się w królewnę, w królewicza można też, są cyganki, wróżki, żabki, jest i batman, jest i jeż. Piosenka: Piosenka do nauki „Tak się zachmurzyło” słowa i muzyka: Zofia Dyktor-Dąbrowska Tak się zachmurzyło słonko się ukryło. Pada, pada śnieżek biały dawno go nie było 2x Chodźmy na saneczki, chłopcy i dzieweczki. Pojedziemy wszyscy razem z wysokiej góreczki 2x Biegiem, biegiem, biegiem razem z panem śniegiem. Przystaniemy na tej górce równiutkim szeregiem 2x Pędzimy, pędzimy nic się nie boimy. Aż tu na raz bęc na śnieżek i wszyscy leżymy. 2x Styczeń: Wierszyk: "Śnieg" I. Salach Przez styczniową nockę całą dużo śniegu napadało. To uciecha jest dla dzieci. Patrzcie! Z nieba puszek leci. Zabierzemy łyżwy, sanki, ulepimy dwa bałwanki. Koleżanki z kolegami będą rzucać się śnieżkami Wiersz: 1. Dziś jest, Babciu, Twoje święto, mam więc buzię uśmiechniętą. Wycałuję cię od rana: Jesteś, Babciu, ukochana! 2. Dziś jest, Dziadku, Twoje święto, mam więc buzię uśmiechniętą. Wycałuję cię od rana: Weź mnie, Dziadku, na kolana! Piosenka: "Tupu tup po śniegu" Przyszła zima biała Śniegiem posypała Zamroziła wodę Staw przykryła lodem Tupu tup po śniegu Dzyń, dzyń na sankach Skrzypu skrzyp na mrozie Lepimy bałwanka Tupu tup po śniegu Dzyń, dzyń na sankach Skrzypu skrzyp na mrozie Lepimy bałwanka Kraczą głośno wrony kra, kra Marzną nam ogony kra, kra Mamy pusto w brzuszku Dajcie nam okruszków! Tupu tup po śniegu Dzyń, dzyń na sankach Skrzypu skrzyp na mrozie Lepimy bałwanka Tupu tup po śniegu Dzyń, dzyń na sankach Skrzypu skrzyp na mrozie Lepimy bałwanka Ciepłe rękawiczki I wełniany szalik Białej, mroźnej zimy Nie boję się wcale Tupu tup po śniegu Dzyń, dzyń na sankach Skrzypu skrzyp na mrozie Lepimy bałwanka Grudzień: Wiersz zima: Zimo mroźna, Zimo biała! Pokaż się nam w końcu cała! Sypnij śniegiem! Szczypnij w uszy! Każdy niech się z domu ruszy, by porzucać się śnieżkami, by pojeździć saneczkami, by utoczyć z kul bałwana, żeby śnieg był po kolana! I Zimeńko uśmiechnięta, spraw by białe były Święta! Żeby szary deszcz się schował, a na niebie śnieg wirował! O to pięknie Cię prosimy - mroźną, śnieżną Cię lubimy! Piosenka"Mikołaj" Pada śnieżek, pada mkną po niebie sanie, a miedzy chmurami czerwone ubranie x 2 Ref: Kto to taki? Kto to taki? – pyta Bartek, Ola. To Mikołaj z prezentami pędzi do przedszkola x 2 Cieszą się dzieciaki, a Mikołaj Święty, śmiejąc się wesoło rozdaje prezenty x 2 Ref: Dziękujemy! Dziękujemy! Mówi mała Jola Zapraszamy Mikołaju częściej do przedszkola x 2 Listopad Piosenka " przyszła Pani Jesień" 1. Przyszedł do nas wrzesień, a z nim Pani Jesień Bim, bam, bom, Bim, bam, bom. Kosz kolorów miała. Listki malowała. Bim, bam, bom, Bim, bam, bom. Ref. Jesień, jesień, jesień – co nam dziś przyniesie? Pędzlem namaluje kolorowy świat. Jesień, jesień, jesień - co nam dziś przyniesie? Wiatr zawieje, deszcz popada. Kapu, kapu, kap. Jesień, jesień, jesień … 2. Włosy wiatr poplątał, listki nam posprzątał, Bim, bam, bom, Bim, bam, bom. Dmucha sobie z góry. Poprzeganiał chmury. Bim, bam, bom, Bim, bam, bom. Ref. Jesień, jesień, jesień … 3. Deszcz zapukał w okno. Patrzcie! Listki mokną! Bim, bam, bom, Bim, bam, bom. Weź parasol w rękę. Zanuć dziś piosenkę! Bim, bam, bom, Bim, bam, bom. Wiersz "A w ogrodzie jeżyk Spi" A w ogrodzie jeżyk śpi, zbudź się jeżu zbudź Lecz nie podam ręki ci, bo mnie będziesz kłuć Chociaż na grzbiecie jeżyk kolce ma To każde z dzieci lubi go jak ja. ...................... Październik - wiersz i piosenka Piosenka – „Wiatr psotnik” Wiatr zapukał w okno, do dzieci: “Halo, hej maluchy, jak leci? Nie chce mi się biegać po polach, przyjdę do waszego przedszkola” Nie! nie! nie! Wietrzyku – Psotniku – masz chmurki przegonić, utulić sarenki w lesie, kałuże osuszyć, i liście posprzątać, bez ciebie cóż zrobi jesień? “A ja chcę rozkręcić zabawki, albo rozkołysać huśtawki. Wolę dmuchać w trąbki, piszczałki, zbudzić wasze misie i lalki” Nie! nie! nie! Wietrzyku – Psotniku – masz chmurki przegonić, utulić sarenki w lesie, kałuże osuszyć, i liście posprzątać, bez ciebie cóż zrobi jesień? "Dary jesieni"- wiersz Jesień stawia swoje kosze, - piękne dary dla was niosę. Z pola, sadu i ogrodu nie zabraknie z lasu miodu. Na jabłoni są jabłuszka, z gruszy żółto błyszczy gruszka. Śliwa - śliwki zrzuca w koszyk na kompoty będzie dosyć! Trzeba zwozić z pól ziemniaki, brukiew, marchew i buraki. Mama zrobi marynaty dla córeczki, syna, taty. Zimą w kuchni usiądziemy przy słoikach się zbierzemy i zapachnie lato u nas, Gdy za oknem gna wichura. Piosenka i wiersz na wrzesień „Sąsiad w kole” – wiersz / zabawa powitalna Koło, koło i siadamy! Już sąsiadów swoich mamy! Siadaj, siadaj obok mnie, tutaj będzie miejsce twe! Siadaj, siadaj obok mnie, tutaj będzie miejsce twe! Kto nie usiadł, to niech siada i popatrzy na sąsiada. Siadaj, siadaj obok mnie, tutaj będzie miejsce twe! Siadaj, siadaj obok mnie, tutaj będzie miejsce twe! „Życie przedszkolaka” - piosenka Warto rano się obudzić, nie grymasić, nie marudzić. Na pogodę nie narzekać, bo w przedszkolu kumpel czeka. Ref: Lubię śpiewać, lubię skakać lubię życie przedszkolaka. X2 Umiem buty tak ustawić, żeby wiedzieć który prawy. Umiem po turecku siadać i samemu zupę zjadać. Ref: Lubię śpiewać, lubię skakać lubię życie przedszkolaka. X2 Bardzo lubię mój leżaczek i za mamą już nie płaczę. Lubię kiedy gra muzyka, lubię z kolegami brykać. Ref: Lubię śpiewać, lubię skakać lubię życie przedszkolaka. x2
400 views, 23 likes, 5 loves, 0 comments, 1 shares, Facebook Watch Videos from Alpaki w Karkonoszach: Weekend kończymy iście zimową pogodą. Od samego rana pada u nas śnieg, nasi goście jak iPiosenka „Pada śnieżek” (muz. Adam Skorupka sł. Dorota Gellner) Pada śnieżek, pada śnieżek, już ze śniegu mam kołnierzyk, białe uszy i policzki, i śniegowe rękawiczki. Pada śnieżek, pada śnieżek, już ze śniegu mam kołnierzyk i guziki, i rękawy oraz lewy but i prawy. Refren Pada śnieżek jak szalony z lewej strony, z prawej strony, raz za nami, raz przed nami, zasypuje nas płatkami! Pada śnieżek, pada śnieżek, już ze śniegu mam kołnierzyk, białe uszy i policzki, i śniegowe rękawiczki. Pada śnieżek, pada śnieżek na szalika żółty brzeżek i na czapkę moją pada, bardzo mi to odpowiada! Refren Pada śnieżek jak szalony z lewej strony, z prawej strony, raz za nami, raz przed nami, zasypuje nas płatkami! A jak padać nie przestanie, zobaczycie, co się stanie będzie kino nie z tej ziemi! Nos w marchewkę mi się zmieni! „ Bałwanki” autor B. Forma Ulepiły dzieci małego bałwanka stoi sam przed domem od samego ranka. Idzie Grześ do szkoły, przystanął na chwilkę i szybciutko ulepił śniegową dziewczynkę. Potem Zosia z Kasią chociaż się spieszyły dwa średnie bałwany prędko ulepiły. W południe Rafałek i mała Agata ulepili bałwankom milutkiego brata. Ile tych bałwanków ulepiły dzieci? Policzcie, nim stopnieją gdy słońce zaświeci. Piosenka w j. angielskim What Do You Want To Be? (sł. Katarzyna Niemiec, muz. Miłosz Konarski) What? What do you want to be?/ dzieci rozkładają ręceWhat? What? What do you want to be? /dzieci rozkładają ręceI want to be a teacher. /3× / dzieci w dowolny sposób pokazują zawódHow about you?/ pokazujemy na pozostałe dzieciWhat? What? What do you want to be?/ dzieci rozkładają ręceWhat? What? What do you want to be?/ dzieci rozkładają ręceI want to be a doctor. /3×/ dzieci w dowolny sposób pokazują zawódHow about you?/ pokazujemy na pozostałe dzieci Tłumaczenie: Kim? Kim? Kim chcesz być? Kim? Kim? Kim chcesz być? Chcę być nauczycielem. /3× A ty? Kim? Kim? Kim chcesz być? Kim? Kim? Kim chcesz być? Chcę być lekarzem. /3× A ty? *W następnych zwrotkach słowo a doctor zastępowane jest kolejno następującymi nazwami zawodów: a pilot, a singer, a fireman, a cook. * pilot, piosenkarka, strażak, kucharz."Śnieżek" Pada śnieżek pada od samego ranka. Piesek wyjrzał z budki to ci niespodzianka Lecą białe płatki, rośnie śnieżna górka. Schowaj się wróbelku bo ci zmokną piórka.
CZERWIEC 2022 "Moja wesoła rodzinka" My rodzinę dobrą mamy, zawsze razem się trzymamy! I choć czasem czas nas goni, My jak palce jednej dłoni! Mama, tata, siostra, brat I ja – to mój mały świat! Dużo słońca, czasem grad – To wesoły jest mój świat! Mama zawsze kocha czule, ja do mamy się przytulę, w bólu, żalu i rozterce, bo mam mama wielkie serce! Mama, tata, siostra, brat I ja – to mój mały świat! Dużo słońca, czasem grad – To wesoły jest mój świat! Z tatą świetne są zabawy, z nim świat robi się ciekawy! Tata ma pomysłów wiele, jest najlepszym przyjacielem! Mama, tata, siostra, brat I ja – to mój mały świat! Dużo słońca, czasem grad – To wesoły jest mój świat! Gdy napsocę i nabroję, stoję w kącie, bo się boję! Tata skarci, pożałuje, a mamusia pocałuje! Mama, tata, siostra, brat I ja – to mój mały świat! Dużo słońca, czasem grad – To wesoły jest mój świat! Kiedy nie mam taty, mamy, wszyscy sobie pomagamy! I choć sprzątać nie ma komu, jest wesoło w naszym domu! Mama, tata, siostra, brat I ja – to mój mały świat! Dużo słońca, czasem grad – To wesoły jest mój świat! Posłuchaj tutaj MAJ 2022 Słowo ciocia wymieniłyśmy na mama 1. Mama mi przyniosła farby, zaraz namaluję coś. Wielbłąd mój ma cztery garby, zamiast konia stoi łoś. Ref. Pomaluję cały świat, pastelowy pędzi wiatr, sobie namaluję psa, mojej mamie kotki dwa. 2. Po drabinie aż do nieba mogę wdrapać się raz dwa. Trochę żółtej farby trzeba i już słońce uśmiech ma. Ref. Pomaluję cały świat... 3. Namaluję jeszcze zimę, kolorowy pada śnieg. Bałwan ma zdziwioną minę i na nosie wielki pieg. Ref. Pomaluję cały świat... Posłuchaj tutaj Tata Mój Tata jest rycerzem Choć nie ma srebrnej zbroi Mój Tata mówi szczerze I prawdy się nie boi Mój Tata żyje w zgodzie Z wszystkimi dookoła Mój Tata sprawia co dzień , Że Mama jest wesoła Mój Tata wszystko umie I Tata jest wspaniałym Mój Tata mnie rozumie Bo sam był kiedyś mały KWIECEIEŃ 2022 ACH! ROBOTY PEŁNE RĄCZKI, JUŻ BUSZUJĄ W BUJNEJ TRAWIE. WIELKANOCNE DZIŚ ZAJĄCZKI NIE PRÓŻNUJĄ NA ZABAWIE W TRAWIE JAJKA GDZIEŚ UKRYŁY, TO DLA DZIECI NIESPODZIANKA. TROCHĘ PRZY TYM SIĘ ZMĘCZYŁY, SKACZĄ OD SAMEGO RANKA! IDZIE JASIU WRAZ Z ANIELKĄ, CHOĆ KOSZYCZEK PUSTY NIOSĄ, TO Z NADZIEJĄ W SERCU WIELKĄ, ŻE JAJECZEK DZIŚ PRZYNIOSĄ! Wielkanoc Święta za pasem, do pracy się bierzemy, mazurki i baby smaczne upieczemy. Pisanki, kraszanki razem dziś robimy, wszystkie kolorowe, bardzo się cieszymy. Upiekliśmy z ciasta baranka, zajączka, z posianej rzeżuchy będzie piękna łączka. W glinianym wazonie bazie i żonkile, a na nich z papieru kurczątka przemiłe. Cukrowy baranek Cukrowy baranek ma złociste różki Pilnuje pisanek na łące z rzeżuszki A gdy nikt nie patrzy, chorągiewką buja I cichutko meczy święte Alleluja… Piosenka Pisanki, pisanki Pisanki, pisanki, jajka malowane nie ma Wielkanocy bez barwnych pisanek. Pisanki, pisanki jajka kolorowe, na nich malowane bajki pisankowe. Na jednej kogucik, a na drugiej słońce, śmieją się na trzeciej laleczki tańczące. Na czwartej kwiatuszki, a na piątej gwiazdki. na każdej pisance piękne opowiastki. MARZEC 2022 Piosenka Cztery Słonie Zielone Słonie Były raz sobie cztery słonie Małe wesołe zielone słonie Każdy z kokardką na ogonie Hej cztery słonie I poszły sobie w daleki świat Daleką drogę w wesoły świat Hej świeci słońce wieje wiatr A one idą w świat Hej cztery słonie zielone słonie Każdy kokardkę ma na ogonie Ten pyzaty ten smarkaty Kochają się jak wariaty Płyną przez morza cztery słonie Małe wesołe zielone słonie Oj gwałtu rety jeden tonie Smarkaty tonie Na pomoc biegną mu wszystkie wnet Za trąbę ciągną go i za grzbiet I wyciągnęły z wody go Więc strasznie rade są Hej Cztery słonie zielone słonie Każdy kokardkę ma na ogonie Ten pyzaty ten smarkaty Kochają się jak wariaty Bociany Przyleciały z daleka i krążyły nad łąką. Zobaczyły je dzieci, gdy rankiem wzeszło słonko. Zobaczyły je dzieci, powitały radośnie. A witajcie bociany, powiedzcie nam o wiośnie! Przeleciały nad wioską, kołowały powoli, aż przysiadły na gnieździe, na starej tej topoli. Siadły na swej topoli, stare gniazda poznały, dzieciom na powitanie o wiośnie klekotały. LUTY 2022 "Mały bałwanek" bałwanek, mały bałwanek na jednej nodze stał. Nadeszła zima, nadeszła zima, a on się ciągle chwiał. Ref. Zima dmuchnęła śniegowym puszkiem, bałwanek chwieje się. Śnieżek nadleciał, upadł pod brzuszkiem, bałwanek śmieje się. bałwanek, skacze bałwanek, dwie śnieżne nóżki ma. I przytupuje i podskakuje, obroty robi dwa. Ref. Zima dmuchnęła śniegowym puszkiem, bałwanek kręci się. Śniegowe płatki wirują wkoło, bałwanek kłania się. 3Tańczy bałwanek, tańczy bałwanek a w ręce miotłę ma. Masuje brzuszek, masuje brzuszek, głód w brzuszku marsza gra. Ref. Wkoło wirują śniegowe płatki, bałwanek łapie je. I coraz większy jest nasz bałwanek, bo śnieżek ciągle je. Karnawał D. Gellner Już Karnawał włożył maskę, Drzwi otworzył z hukiem z trzaskiem! Wpadł jak wicher do pokoju. W czym? W karnawałowym stroju! -Cześć! Przybiegłem w odwiedziny! Mam wstążeczki i cekiny, Nut wesołych dwie kieszenie I do tańca ZAPROSZENIE! STYCZEŃ 2022 Wiersze dla Babci i Dziadka *** Babcia z dziadkiem dziś świętują, wszystkie dzieci więc pracują. Zetrą kurze w każdym kątku, przypilnują dziś porządku. W kuchni błyszczą już talerze, wnusia babci bluzkę pierze. Wnusio już podaje kapcie, bardzo kocha swoja babcię. Dzisiaj wszystkie smutki precz! Święto Dziadków - ważna rzecz! *** Kocham mocno Babcię, Dziadka To nie żarty moi mili Dzisiaj im życzenia składam By sto lat jeszcze żyli. „Dziś dla babci słońce mamy” – wiersz Dziś dla babci słońce mamy I całuski dla dziadziusia Dziś życzenia wnuczek składa I piosenki śpiewa wnusia Aby babcia i dziadziuś W zdrowiu długo żyli, Aby uśmiech dla nas mieli W każdej wolnej chwili. Piosenka „Babcia i dziadek” 1. Kiedy babcia była mała to sukienkę i fartuszek krótki miała. Małe nóżki, chude rączki, i lubiła jeść cukierki oraz pączki. Ref:I co , i co , że babcia nam urosła , że lat ma trochę więcej niż ja i brat i siostra. I co , i co , to ważne że mam babcię , że bardzo kocham ją i śpiewać lubię z nią. 2. A gdy dziadek był malutki , to nie nosił adidasów tylko butki. Nie miał wąsów ani brody , no i nie chciał jeść marchewki tylko lody! Ref. I co , i co , że dziadek urósł trochę , że lat ma trochę więcej niż dwa plus trzy plus osiem. I co , i co , to ważne że mam dziadka , że bardzo kocham go i lat mu życzę sto! temu babcia z dziadkiem w piaskownicy się kłócili o łopatkę. Dziś na spacer idą sobie , a gdy wrócą ja im kawę dobrą zrobię. Ref. I co , i co , że trochę nam urośli , że nie są dzieciakami , że ważni z nich dorośli. I co , i co , to ważne że są z nami , niech żyją długi czas i zawsze lubią nas. GRUDZIEŃ 2021 „Odwiedziny Świętego Mikołaja”. Pada śnieg, pada śnieg, biało dookoła. Przysypane łąki, lasy, przedszkole i szkoła. Trzeszczy mróz, gwiżdże wiatr, zimno dziś na dworze, tylko w dali słychać sanie któż to jechać może? To Święty Mikołaj dziś odwiedzi nas, przywiezie prezenty w ten zimowy czas. Dzyń, dzyń, dzyń, dzyń, dzyń, dzyń dzwonią dzwonki sanek, zatrzymały się przed domem, ktoś wchodzi na ganek. Słychać już tupot nóg, drzwi się otworzyły, a w nich stanął z wielkim workiem dziadek bardzo miły. To Święty Mikołaj dziś odwiedzi nas, przywiezie prezenty w ten zimowy czas. Przypominamy sobie również kolędy. LISTOPAD 2021 Piosenka "Pan Listopad" Pan listopad gra na basie dylu dylu bum Na jesiennym graniu zna się Trawką dotknął strun Wesoło gra muzyka, pada deszcz Świerszcz za kominem cyka Tańcz gdy chcesz Pan listopad gra na bębnie barabara bam Z deszczem kółka, równo pięknie koncert daje nam Wesoło gra muzyka, pada deszcz Świerszcz za kominem cyka Tańcz gdy chcesz Pan listopad gra na flecie Fiju, fiju, fiu Z liści złotych ma berecik a kubraczek z nut Wesoło gra muzyka, pada deszcz Świerszcz za kominem cyka Tańcz gdy chcesz Piosenka "Tańczy wiatr" Czy to gada jakieś licho...? Czy to mysz się skrada cicho...? Może to na wróble strach, macha kijem rach, ciach, ciach! Niee ! Ref. To tańczy wiatr, hula i psoci! Raz porwał stary parasol cioci. Ach, ten łobuziak jesienny wiatr... Szszsz... Pędzi wesoło przez świat ! Czy to słychać wycie wilka...? Czy to idzie słoni kilka...? Może to jest szara sowa, co się w starej dziupli chowa...? Niee ! Ref. To tańczy wiatr... PAŹDZIERNIK 2021 Piosenka "Witaminki" Spójrzcie na Jasia, co za chudzina, Słaby, mizerny, ponura mina, A inni chłopcy silni jak słonie, Każdy gra w piłkę lepiej niż Boniek. Dlaczego Jasio wciąż mizernieje? Bo to głuptasek i witamin nie je! Witaminki, witaminki, Dla chłopczyka i dziewczynki, Wszyscy mamy dziarskie minki, Bo zjadamy witaminki. Witaminki, witaminki, Dla chłopczyka i dziewczynki, Wszyscy mamy dziarskie minki, Bo zjadamy witaminki. Wiśnie i śliwki, ruda marchewka, Gruszka, pietruszka i kalarepka, Kwaśne porzeczki, słodkie maliny, To wszystko właśnie są witaminy. Kto chce być silny i zdrowy jak ryba, Musi owoce jeść i warzywa! Witaminki, witaminki, Dla chłopczyka i dziewczynki, Wszyscy mamy dziarskie minki, Bo zjadamy witaminki. Witaminki, witaminki, Dla chłopczyka i dziewczynki, Wszyscy mamy dziarskie minki, Bo zjadamy witaminki. Bo zjadamy witaminki. Mniam! Mniam! WRZESIEŃ 2021 Piosenka i wiersz do nauki "Wrzesień" 1. Gdy szedł wrzesień przez zielony las W deszczu z parasolem, Wszystkie dzieci wtedy Pierwszy raz, witały przedszkole. Ref. Podajemy ręce do zabawy w kole przy naszej piosence witamy przedszkole oraz naszą panią, lalki, piłki misie witamy już dzisiaj witamy! 2. Przyszła zima, zagrał mroźny wiatr Gwiżdże już po polach. Sypnął śniegiem, pozostawił ślad W drodze do przedszkola. Jan Brzechwa Tydzień Tydzień dzieci miał siedmioro: „Niech się tutaj wszystkie zbiorą!” Ale przecież nie tak łatwo Radzić sobie z liczną dziatwą: Poniedziałek już od wtorku Poszukuje kota w worku, Wtorek środę wziął pod brodę: „Chodźmy sitkiem czerpać wodę.” Czwartek w górze igłą grzebie I zaszywa dziury w niebie. Chcieli pracę skończyć w piątek, A to ledwie był początek. Zamyśliła się sobota: „Toż dopiero jest robota!” Poszli razem do niedzieli, Tam porządnie odpoczęli. Tydzień drapie się w przedziałek: „No a gdzie jest poniedziałek?” Poniedziałek już od wtorku Poszukuje kota w worku – I tak dalej…
Read sensryczne_zima by BLIŻEJ PRZEDSZKOLA on Issuu and browse thousands of other publications on our platform. Start here!MARJA KONOPNICKA POEZJE DLA DZIECI DO LAT SIEDMIU I. WYDAWNICTWO M. ARCTA W WARSZAWIE POZNAŃ — LWÓW — LUBLIN — ŁÓDŹ — WILNO 1922 DRUKARNIA M. ARCTA W WARSZAWIE, NOWY-ŚWIAT 41. KSIĄŻECZKA. To książeczka osobliwa. Jak kwiat pachnie, jak ptak śpiewa, Przysiągłbyś, że sama gada, I coś dzieciom opowiada. W POLU. Pójdziemy w pole, w ranny czas; Młode traweczki, witam was! Młode traweczki zielone, Poranną rosą zroszone. Długoście spały twardym snem, Pod białym śnieżkiem, w polu tem; Teraz główeczki wznosicie, Bo przyszło słońce i życie. JAK SIĘ ZOWIE? Patataj! Patataj! Pojedziemy w cudny kraj! Tam, gdzie Wisła modra płynie, Zboża szumią na równinie, Pojedziemy, patataj! A jak zowie się ten kraj? NA ŁĄCE. Mówi niania, że w dąbrowie Chodzą dodnia aniołowie, A gdzie stąpną nóżką bosą, Tam zakwita kwiat pod rosą. Gdybym kiedy rano wstała, Tobym wszystko to widziała, Bo gdy się tak w łące bawię, Ślad anielski drży na trawie. W POLU. I czego im braknie? I czego im trzeba? Słoneczko przyświeca z wysokiego nieba. Słoneczko przyświeca, ptaszę przyśpiewuje, Kruczek w trawie siedzi, Zosieńki pilnuje. POWITANIE WIOSENKI. Leci pliszka Z pod kamyszka: — Jak się macie dzieci! Już przybyła Wiosna miła, Już słoneczko świeci! Poszły rzeki W kraj daleki, Płyną het do morza; A ja śpiewam, A ja lecę, Gdzie ta ranna zorza! NASZA CZARNA JASKÓŁECZKA. Nasza czarna jaskółeczka Przyleciała do gniazdeczka Przez daleki kraj, Bo w tem gniazdku się rodziła, Bo tu jest jej strzecha miła, Bo tu jest jej raj! A ty, czarna jaskółeczko, Nosisz piórka na gniazdeczko, Ścielesz dziatkom je! Ścielże sobie, ściel, niebogo, Chłopcy pójdą swoją drogą, Nie ruszą go, nie! BOCIAN. Bociek, bociek leci! Dalej, żywo dzieci! Kto bociana w lot wyścignie, Temu kasza nie ostygnie. Kle, kle, kle, kle, kle. Bociek dziobem klaska: — Wyjdźcież, jeśli łaska! Niech zobaczę, niech powitam, Niech o zdrowie się zapytam. Kle, kle, kle, kle, kle. — A ty, boćku stary, Piórek masz do pary; Żaby je liczyły w błocie, Naliczyły cztery krocie. Kle, kle, kle, kle, kle! Nim skończyły liczyć, Już je zaczął ćwiczyć. — Oj bocianie, miły panie, Miejże dla nas zmiłowanie! Kle, kle, kle, kle, kle! JABŁONKA. Jabłoneczka biała Kwieciem się odziała; Obiecuje nam jabłuszka, Jak je będzie miała. Mój wietrzyku miły, Nie wiej z całej siły, Nie otrącaj tego kwiecia, Żeby jabłka były. PORANEK. Minęła nocka, minął cień, Słoneczko moje, dobry dzień! Słoneczko moje kochane, W porannych zorzach rumiane! Minęła nocka, minął cień, Niech się wylega w łóżku leń, A ja raniuchno dziś wstanę, Zobacz słonko rumiane. OGRÓDEK. W naszym ogródeczku Są tam śliczne kwiaty: Czerwone różyczki I modre bławaty. Po sto listków w róży, A po pięć w bławacie; Ułożę wiązankę I zaniosę tacie. A tata się spyta: — Gdzie te kwiaty rosną? — W naszym ogródeczku, Gdziem je siała wiosną. PSZCZÓŁKI. Brzęczą pszczółki nad lipiną Pod błękitnem niebem; Znoszą w ule miodek złoty, Będziem go jeść z chlebem. A wy, pszczółki pracowite, Robotniczki boże! Zbieracie wy miody z kwiatów, Ledwo błysną zorze. A wy pszczółki, robotniczki, Chciałbym ja wam sprostać, Rano wstawać i pracować, Byle miodu dostać! NA PASTWISKU. Siny dym się wije Pod lasem, daleko; Tam pastuszki ognie palą I kartofle pieką. A Żuczek waruje, Łapki sobie grzeje; Krówki ryczą, porykują, Dobrze im się dzieje. — A, mój Żuczku miły, Obszczekuj od szkody, Bo jak wyjdzie pan ekonom, Będąż tobie gody! GĄSKI. Młode gąseczki, młode, Zbrodziły modrą wodę, Zbrodziły modre stawy, Chcą teraz świeżej trawy. A te gąski siodłate Wyszczypały sałatę, Wyszczypały lebiodę, Poszły z krzykiem na wodę. A tu Kasia, nieboże, Ustrzec gąsek nie może, Jak się za nią puściły, Tak umyka co siły. JASKÓŁECZKA. Jaskółeczko. Jaskółeczko. Weź mnie na swe siodełeczko, Nieś mnie swemi pióry Za morza, za góry, Na sam koniec świata, Gdzie babulki chata. Muszę przynieść duchem Złotą igłę z uchem I jasne jedwabie, Żeby pomóc żabie. MŁOCKA. Łupu, cupu! łupu, cupu! Cepami w stodole; Poczerniało, posmutniało Nasze czyste pole. Łupu, cupu! łupu, cupu! Tęgo bijmy w snopy! Będziem mieli tej pszeniczki Po dwa korce z kopy. Łupu, cupu! łupu, cupu! Aż ręce ustały; Ta pszeniczka, sandomierka, Słynie na świat cały! CHOINKA W LESIE. A kto tę choinkę Zasiał w ciemnym lesie? — Zasiał ci ją ten wiaterek, Co nasionka niesie. — A kto tę choinkę Ogrzał w ciemnym boru? — Ogrzało ją to słoneczko Z niebieskiego dworu. — A kto tę choinkę Poił w ciemnym gaju? — Jasne ją poiły rosy I woda z ruczaju. — A kto tę choinkę Wyhodował z ziarna? — Wychowała ją mateńka, — Ziemia nasza czarna! SANNA. Jasne słonko, mroźny dzień, A saneczki deń, deń, deń, Aż koniki po śniegu Zagrzały się od biegu. Jasne słonko, mroźny dzień, A saneczki deń, deń, deń, A nasz Janek w złym sosie, Bo gila ma na nosie. ZŁA ZIMA. Hu! hu! ha! Nasza zima zła! Szczypie w nosy, szczypie w uszy, Mroźnym śniegiem w oczy prószy, Wichrem w polu gna! Nasza zima zła! Hu! hu! ha! Nasza zima zła! Płachta na niej długa, biała, W ręku gałąź oszroniała, A na plecach drwa... Nasza zima zła! Hu! hu! ha! Nasza zima zła! A my jej się nie boimy, Dalej śnieżkiem w plecy zimy, Niech pamiątkę ma. Nasza zima zła! ZMARŹLAK. A widzicie wy zmarźlaka, Jak się to on gniewa; W ręce chucha, pod nos dmucha, Piosenek nie śpiewa. — A czy nie wiesz, miły bracie, Jaka na to rada, Gdy mróz ściśnie, wicher świśnie, Śnieg na ziemię pada? Oj, nie w ręce wtedy dmuchaj, Lecz serce zagrzewaj, Stań do pracy, jak junacy, I piosenkę śpiewaj! ŚLIZGAWKA. Równo, równo, jak po stole, Na łyżewkach wdal... Choć wyskoczy guz na czole, Nie będzie mi żal! Guza nabić — strach nie duży, Nie stanie się nic; A gdy chłopiec zawsze tchórzy, Powiedzą, że fryc! Jak powiedzą, tak powiedzą, Pójdzie nazwa w świat; Niech za piecem tchórze siedzą, A ja jestem chwat! GRA W LISA. DZIECI. — Lisku! lisku! gdzieś to hasał? LIS. Gąskim, panie, w polu pasał. Pasałem je w polu, Pasałem w boru, Oddałem je wszystkie Pani do dworu. DZIECI. Lisku! lisku! kłamiesz, wasze! Zjadłeś wszystkie gąski nasze. A teraz uciekaj, Dalej do jamy! Bo jak cię złapiemy, To pieprzu damy! Lis ucieka do mety, dzieci gonią. JAK SIĘ DZIECI CHWALĄ. tadzio: A ja jestem ogrodniczek, Niosę wodę do doniczek... hańdzia: A ja jestem gospodyni, Niosę koszyk pełen dyni... tadzio: A ja jestem król, i niosę Wszystkim kwiatom świeżą rosę... hańdzia: A ja jestem anioł z nieba, Wszystkim biednym niosę chleba! SIEROTKI. Mamo droga! Mamo miła! Nie zapomnim nigdy Ciebie... W sercach naszych będziesz żyła Tak, jak żyjesz teraz w niebie. ŻUCZEK. Wyszedł żuczek na słoneczko W zielonym płaszczyku. — Nie bierz-że mnie za skrzydełka, Miły mój chłopczyku. Nie bierz-że mnie za skrzydełka, Bo mam płaszczyk nowy; Szyły mi go dwa chrabąszcze, A krajały sowy. Za to im musiałem płacić Po dwanaście groszy, I jeszczem się zapożyczył U tej pstrej kokoszy. Jak uszyły, wykroiły, Tak płaszczyk za krótki; Jeszcze im musiałem dodać Po kieliszku wódki. ZAJĄCZEK. Nasz zajączek w boru spał, Aż tu z hukiem wypadł strzał! Pif paf! Pif paf! Aż tu z hukiem wypadł strzał! Nasz zajączek na bok szust! Skręcił młynka, zapadł w chróst! Hej! ha! Hej! ha! Skręcił młynka, zapadł w chróst! Nasz zajączek cały drży, A tu w boru gonią psy, Ham! ham! Ham! ham! A tu w boru gonią psy. — Źle, zajączku, z tobą źle, Do pogrzebu szykuj się. Bim! bam! Bim! bam! Do pogrzebu szykuj się! — Jeszcze mi ten miły świat, Jeszczem sobie pożyć rad... Myk! smyk! Myk! smyk! I zgubiły pieski ślad! MACIUŚ. A po łące, po zielonej, Maciuś owce gna; Na wierzbowej fujareczce Żałośliwie gra. Dla Boga! Żałośliwie gra. — A i skądże ty, Maciusiu, Tę fujarkę masz, Że tak na niej, za owcami, Żałośliwie grasz? Dla Boga! Żałośliwie grasz? — Oj wyciąłem ją, paniczu, Z krzywej wierzby tej, Co wyrosła na mogile Matuleńki mej. Dla Boga! Matuleńki mej. MARZENIE CHŁOPCA. A jak ja urosnę, Sprzęgnę wołki siwe, Będę orał, zaorywał Tę pszeniczną niwę. A jak ja urosnę, Wezmę złote ziarno, Będę siewał wczesną wiosną Ziemię naszą czarną. A jak ja urosnę. Nie poskąpię ręki, Będę kosił bujną niwę I śpiewał piosenki. Oj ty bujna niwo, Ty pszeniczne pole, Nie żal tobie pracy naszej, Ni potu na czole! GWIAZDKA. O gwiazdeczko złota, Gwiazdko ukochana! Wyglądaliśmy cię Od samego rana. Wyglądaliśmy cię Drobnemi szybkami, Rychło się ukażesz Wysoko nad nami. Świeci się choinka, Mateczka nas ściska: — Ot tobie koniczek, Ot tobie kołyska. A ty, sieroteńko, Co stoisz za drzwiami, Otrzyj łezki z oczu, Pójdź i ciesz się z nami. Jest tu i dla ciebie Miejsce wśród gromadki; Wszyscyśmy dziś bracia, Dzieci jednej matki. JASKÓŁECZKA. Wstańcie dzieci, wstańcie dzieci, Bo już słonko złote świeci. Kto nie widzi rankiem słońca, Temu smutny dzień do końca. A kto ładnie wstaje rano, Ten je piwo ze śmietaną. Śpiesz się, chłopcze, śpiesz, mój mały, Bo już wróble dawno wstały, Wody z rzeki nanosiły, Beczkę piwa nawarzyły. A ty Janku, mały panku, Stało mleczko w białym dzbanku, Jak się muszki dowiedziały, Wszystko mleczko wylizały. A ty, Janku, mały śpiochu, Wysiał czyżyk garniec grochu, Garniec grochu, garniec maku, A z śniadania ani znaku. A mój Janek dudki stroi, Kto usłyszy, to się boi. A mój Janek śpiewa pięknie, Kto usłyszy, to się zlęknie. Zielona wiosna, śliczny maj, Uczcie się dzieci, pójdziem w gaj, Pójdziemy w gaj i na łany, Jest tam koniczek bułany. Jechał czyżyk od Krakowa, Zakręciła mu się głowa. A ten nie wart torby sieczki, Kto w porządku nic nie chowa. Derkacz w polu proso młóci, Ten jest kozioł, kto się kłóci. Derkaczowa je pierogi, Kto się kłóci, ten ma rogi. Chodzili tu goście Po lipowym moście; Kiedy sami jecie, To mnie z sobą proście. A ty, Janku, mały panku, Będziesz jadał obiad w ganku, Będziesz jadał obiad w sieni, Nie dostaniesz nic pieczeni. Będziesz jadał same kości, U Filusia jegomości. Siwe gołębie leciały, O mego Janka pytały: A gdzie ten Janek nieboże, Co zajść do domu nie może? Zaszło słoneczko w morze już, O mój Janeczku, oczki zmruż. Zaszło słoneczko, przyszła noc, O mój Janeczku, dobranoc. WIERZBA. Kocanki kocanki, Gałązka wierzbowa! Rozwinęła nam się Ta palma kwietniowa. Rozwinęła nam się Nad tą bystrą wodą, Zapachniała wiosna Kwietniową pogodą. WIELKANOC. Święcone jajeczko, Śliczna malowanka! Śpiewam sobie, skaczę sobie Od samego ranka. Wesoły dzień nastał, Zadźwięczały dzwony! Kołem, kołem boróweczki, Jak wianek zielony. Ścielże się, obrusie, Jako śnieżek biały; Mojej mamy rączki drogie Ciebie rozkładały. Rozkładały ciebie Na tym długim stole, Żeby było dla sierotki Miejsce w naszem kole. ŚMIGUS. Panieneczka mała Rano dzisiaj wstała: Śmigus! śmigus! Dyngus! dyngus! Bo się wody bała. Panieneczka mała W kątek się schowała: Śmigus! śmigus! Dyngus! dyngus! Bo się wody bała. Panieneczka mała Sukienkę zmaczała: Śmigus! śmigus! Dyngus! dyngus! Choć się wody bała. ZIELONE ŚWIĄTKI. Nasza izba umajona, Tatarakiem obstawiona, Tatarakiem, wodną trzciną I czeremchą i kaliną, Zielone Święta La, la, la, la! Zielone Święta La, la, la, la! Maju, maju, świeży gaju, Pachniesz ty dziś w całym kraju, Niosą chłopcy gałązeczki, Wiją wianki panieneczki, Zielone Święta La, la, la, la! Zielone Święta La, la, la, la! SOBÓTKA. Świętojański wieczór Uciecha dla dziatwy; Zapaliły już ogniska Te flisacze tratwy. Idzie płomień w górę, Sobótka się pali, Sypie iskry szczerozłote Po tej modrej fali. A ten stary flisak Poprawia ognisko; Pal się, pal się, ty sobótko, Bo Warszawa blisko. Sobótko, sobótko, Nocy świętojańska, Widać ciebie od Warszawy Do samego Gdańska. KOSIARZE. Brzęczą kosy w łące, Brzęczą, pobrzękują, Kosiarze się śpieszą, Bo południe czują. Uwijaj się raźno, Ostra moja koso: Nim wysieczem po las, Obiad nam przyniosą. Pot otrzemy z czoła, A zaś z kosy trawę, Zasiądziem pod gruszą Cienistą murawę. A tu słonko patrzy Na naszą robotę I otwiera z dziwu Swoje oczy złote. TĘCZA. — A kto ciebie, śliczna tęczo, Siedmiobarwny pasie, Wymalował na tej chmurce, Jakby na atłasie? — Słoneczko mnie malowało Po deszczu, po burzy; Pożyczyło sobie farby Od tej pełnej róży. Pożyczyło sobie farby Od kwiatków z ogroda; Malowało tęczę na znak, Że będzie pogoda! JASKÓŁKA. Czarna jaskółeczka Do gniazdeczka leci. — Pi! pi! pi! pi! Krzyczą głodne dzieci. Czarna jaskółeczka Robaczki przynosi. — Pi! pi! pi! pi! Każde o nie prosi. Czarna jaskółeczka Karmi dziatki swoje. — Pi! pi! pi! pi! Krzyczą wszystko troje! Czarna jaskółeczka Po muszki znów leci. — Pi! pi! pi! pi! Krzyczą głodne dzieci. W LESIE. Zawitał nam dzionek I pogodny czas. Pójdziemy, pójdziemy Na jagody w las. Na jagody, Na maliny, Na czarniawe Te jeżyny Pójdziem, pójdziem w las! A ty ciemny lesie, A ty lesie nasz! A skądże ty tyle Tych jagódek masz? I poziomki, I maliny, I czernice, I jeżyny. A skądże je masz? Uderzyły deszcze, Przyszło słonko wraz: Zarodziła ziemia W dobry, błogi czas. Te jagody, Te maliny, Te czernice, Te jeżyny, W dobry, błogi czas. ŻNIWA. Przepióreczka się odzywa, Idą, idą polem żniwa, Brzęczą sierpy, brzęczą kosy, Ciężkie ziarnem lecą kłosy. Dana! Da-dana! A ode wsi słychać śpiewki, Śpieszą chłopcy, śpieszą dziewki, Niosą grabie, w pole dążą, Za żeńcami snopy wiążą. Dana! Da-dana! Co powiążą ciężkie snopy, To składają je na kopy; Dobra ziemia, łaska boża, Będzie chlebek z tego zboża. Dana! Da-dana! ŚPIEW SKOWRONKA. ...Dajże Bóg. Dajże Bóg. Z tego pólka pełen stóg. Z tego stoga setny kłos, Z tego kłosa złota trzos. Dajże Bóg. Dajże Bóg. Z tego pólka pełen stóg... DESZCZYK. Mój deszczyku, mój kochany, Nie padajże na te łany, Nie padajże na te kopy, Bo my dzisiaj zwozim snopy. Wio, koniki, wio! Bokiem, bokiem, za obłokiem Idzie chmurka raźnym krokiem; A my chmurkę wyprzedzimy, Wszystkie snopy pozwozimy. Wio, koniki, wio! Spojrzę w górę, klasnę z bata, Już i chmurka się rozlata, Jasne niebo nad głowami, Białe pyły za wozami. Wio, koniki, wio! GRZYBY. Pogodna zorza z wieczoru, Pójdziem na grzyby do boru, Pójdziem do boru na rydze, Ale nie damy Jadwidze. Nasza Jadwiga leniwa, Tylko jej głowa się kiwa; Nie chce do boru kosza nieść, Nie będzie z nami grzybów jeść. ORZESZKI. Dalej, śmieszki, na orzeszki, Dalej razem w las! Już leszczyna się ugina, Woła, woła nas. My, leszczyno, ci ulżymy, W to nam, w to nam graj! Wnet orzeszkom poradzimy, Tylko nam je daj! A kto trafi na świstaka, Tego smutny los! Tylko próchno i tabaka, Co nie idzie w nos! A kto trafi na dwojaczki, Ten powiedzie nas. Dalej, śmieszki, na orzeszki, Dalej, dalej w las! JESIENIĄ. Jesienią, jesienią Sady się rumienią: Czerwone jabłuszka Pomiędzy zielenią. Czerwone jabłuszka, Złociste gruszeczki Świecą się, jak gwiazdy, Pomiędzy listeczki. — Pójdę ja się, pójdę Pokłonić jabłoni, Może mi jabłuszko W czapeczkę uroni! — Pójdę ja do gruszy, Nastawię fartuszka, Może w niego spadnie Jaka śliczna gruszka! Jesienią, jesienią Sady się rumienią; Czerwone jabłuszka Pomiędzy zielenią. ODLOT. A te dzikie gąski Na zachód leciały, W zimnej rosie nocą Pióreczka maczały. A te dzikie gąski Pióreczka zgubiły, Z onej to żałości, Że nas porzuciły! PROŚBA FILUSIA. Puść mnie, puść mnie, panno miła! Jeszcze we mnie słaba siła, Jeszcze w nóżkach czuję drżenie, Jeszcze jestem małe szczenię! Tu śniadanie czeka zdala, Tu jeść panna nie pozwala... Od tej całej edukacji Już mi blisko do warjacji! Na tom psiakiem jest na świecie, Żebym chodził na czworaka... Moja panno! Puść mnie przecie! Nie robże ze mnie cudaka! MAGDUSIA I PIESKI. Proszę was, drogie dziatki, Poradźcie co Magdusi, Bo mi żal jej doprawdy, Że się tak męczyć musi. Fidelka, Brysia, Chopkę, Trzy pieski ma nieboże, Już rok je uczy służyć I ani rusz — nie może! Dopóki trzyma w rączce Ciasteczko lub karmelek, Na dwóch się łapkach wspina Bryś, Chopka i Fidelek. Lecz niech położy tylko Te słodkie specyjały, Wnet—buch! na cztery łapki I stoją tak, jak stały. Już niema to jak dzieci! Z nich każde bez słodyczy Jest grzeczne i posłuszne, Bo mama sobie życzy. Dziecinki dobrze wiedzą, Że wstyd to ludziom wielki, Jak piesek jaki służyć Za ciastka, za karmelki. PRZYGODA Z LALKĄ. Panna Stefcia i Maryla Nie są to zbyt grzeczne damy, Nawet — powiem wam w sekrecie — Nie słuchają czasem mamy. Panna Stefcia i Maryla Nad Dunajcem bawiąc w lecie — Proszę spojrzeć, gdzie Karpaty, A Dunajec wnet znajdziecie. Otoż bawiąc nad Dunajcem Cały ranek i dzień cały, Na urwistym brzegu rzeczki, Na kamieniach siadywały. A co jeszcze było śmiechu, A co drwinek z innych dzieci: „Uciekajcie! uciekajcie! Bo Dunajec na was leci” Aż raz wpośród śmiechu, drwinek Smutna stała się przygoda: Lalka panien wpadła w rzekę, Het ją, precz, poniosła woda... „Jezus Marja!” — krzyczą obie — — Co się stało? — pytam — „Boże! Lalka nasza, jedynaczka, Lalka nasza wpadła w morze!” Szczęściem Filuś to zobaczył, Skoczył pędem na głębinę, Dał łbem nurka — i wydobył Zwłoki lalki mokre, sine... Ile było narzekania, Ile płaczu i lamentu! Ale damy ostrożniejsze Od owego są momentu. CO JANEK ZROBIŁ. A ty Janku, mości panie. To to takie dodawanie? Toś ty wcale nie rachował, Tylkoś straszka narysował? Siądźże sobie na tej ławie, Ani piśnij o zabawie. Trzymaj swego tu pajaca, Jaka praca, taka płaca. DWÓR ZOSI. Nikt nie widział, nikt nie słyszał, Jaki ja mam dwór! Najpierw kogut, rycerz sławny, Z pękiem lśniących piór. Potem sroczka faworytka, Co tak lubi ser... I te wróble, całem stadem Lecące na żer. Dalej żółtych kacząt sznury, Co idą na staw, Dalej gąski, co się bielą Wpośród bujnych traw. Potem kotka ulubiona, Co ma burą sierć, Potem piesek, wielki filut, Co skacze przez żerdź. Potem kwiatki żółte, białe, Z całej łączki tej, Same cisną się do Zosi, Do panienki swej... Potem ciołuś ten w zagrodzie, Co tak woła: meee!... I każdego zaraz bodzie, A Zosiuni — nie! Wpośród dworu mego chodzę Całe boże dnie; Mama do mnie się uśmiecha Przez okienko swe. MAŁY TRĘBACZ. Moja trąbka ślicznie gra: Ratata! Ratata! Dziwuje się owca siwa, Kto tak wdzięcznie jej przygrywa, Dziwują się żółte bąki, Kto tak cudnie gra wśród łąki. Chwieje wietrzyk bujną trawą, Niesie piosnkę w lewo, w prawo, Aż gdzieś w dali echo gra: — Ratata! Ratata!... Moja trąbka głośno brzmi: Rititi! Rititi!... Wiewióreczka patrzy z drzewa, Czy to gaj tak wdzięcznie śpiewa? Nastawiła uszka oba, Tak jej granie się podoba. I zajączek, skryty w trawie, Słucha, patrzy się ciekawie. Głos w oddali echem brzmi: — Rititi! Rititi!... PAN DOKTÓR. Na zegarze już dziewiąta: Felek się z siostrzyczką krząta, Bo do chorych dawno pora, A on bawi się w doktora. Więc mozoli się chłopczyna I parasol babci spina, Żeby chory nie rzekł: „Hola! Doktór — a bez parasola?” Mańcia szczotką ślicznie gładzi Najstarszy kapelusz dziadzi; Będzie w nim Felkowi ładnie, Jeśli mu na nos nie wpadnie. Kotka patrzy, kotka mruga, „Uniżona pańska sługa! Nie chcę ja, gdy będę chora Tak mądrego mieć doktora!” NA MROZIE. A!... dzień dobry, panie Gilu! Jak się mają dzieci? Czy pan Gil tu śpiewać przyszedł, Czy zamiatać śmieci? Pan Gil piękny ma tołubek, Czerwony, aż miło! I nas mama otuliła, Żeby ciepło było. Pan Gil może o tem nie wie, Że nam Bóg dał mamę? Ale teraz leży chora, Więc pracujem same. To jest moja siostra Basia, A ja Małgorzatka, A to nasza stara miotła, A to nasza chatka. Chatka musi być chędoga, Niezasuta śmieciem, No!... Frrrru teraz panie Gilu, Bo miotłą wymieciem! ZOSIA I JEJ MOPSY. Nie wiem z jakiego przypadku Wzięła Zosia mopsy w spadku. Odtąd niema nic dla Zosi, Tylko mopsy. To je nosi, To je goni, to zabawia, To je na dwóch łapkach stawia, To przystroi oba pieski W fontaź suty i niebieski. To im niesie przysmak świeży, A książeczka — w kącie leży. Mama prosi, mama łaje... Zosia nic... Jak tylko wstaje, Zaraz w domu pełno pisku: Mops umaczał nos w półmisku, Mops Julkowi porwał grzankę, Mops stłukł nową filiżankę, Mops na łóżko skoczył taty, Mops zjadł szynkę do herbaty. Aż też mama rzekła: — basta! I wysłała mopsy z miasta W dużym koszu pełnym sieczki... — A ty, Zosiu, do książeczki! PRANIE. — Pucu! pucu! chlastu! chlastu! Nie mam rączek jedenastu, Tylko dwie mam rączki małe, Lecz do prania doskonałe. Umiem w cebrzyk wody nalać, Umiem wyprać... no... i zwalać. Z mydła zrobię tyle piany, Co nasz kucharz ze śmietany. I wypłóczę i wykręcę, Choć mnie dobrze bolą ręce. Umiem także i krochmalić, Tylko nie chcę się już chwalić! Tak to praca zawsze nowa, Gdy kto lalek się dochowa! — A u pani? Jakże dziatki? Czy też brudzą swe manatki? — U mnie? Ach! to jeszcze gorzej: Zaraz zdejmuj, co się włoży! Ja i praczki już nie biorę, Tylko codzień sama piorę! NASZ KONICZEK. Nasz koniczek, nasz bułany, Ślicznie zgrzebłem wyczesany, Tylko na nim siartka świeci, Tylko parska, rży do dzieci. Nasz koniczek nie płochliwy, Da pogłaskać lśniącej grzywy. Tylko nóżką przestępuje, Gdy go trawką Jaś częstuje. Nasz koniczek dobre zwierzę, Leciuteńko trawkę bierze, Myśli sobie: ot, dziecina Wczas już karmić mnie zaczyna. — Jak urośniesz, miłe dziecię, Poniosę cię het, po świecie, Poniosę cię w kraj daleki, Aż za góry, aż za rzeki. Gdy przejedziem wszystkie drogi, To wrócimy w nasze progi, Gdzie ten domek, dach pochyły, Nadewszystko sercu miły. Siostra wyjdzie z drogi witać, Będzie ściskać, będzie pytać, Ucieszą się wszyscy tobie, A ja zarżę przy mym żłobie. NA POLU. Na tem naszem polu Jest wszelakie zboże, Będzie dosyć chleba, Jeśli Bóg pomoże. Z tej złotej pszeniczki Będzie mączka biała, Lubi z niej kluseczki Nasza Julcia mała. A z tego jęczmienia To znów będzie kasza; Oj lubi ją, lubi Ta Zosieńka nasza! Kasza będzie z gryki, Kasza będzie z prosa, Co się na niem z rana Błyszczy jasna rosa. A z tego owieska Obrok dla konika, Jak go sobie podje, To dopiero bryka! A z tego to żyta Będzie chleb powszedni, Dostaną go dzieci, Dostaną i biedni. Kto ma swoje pole, A na polu zboże, Ten i sieroteńki Ubogie wspomoże. Stoi Janek w progu, Sierotkę zaprasza: — „Jedz-że, sieroteńko, Co da ziemia nasza!” KAŻDY DOMKU SWEGO STRZEŻE. — Gdzie lecicie, gołąbeczki, Wysoko, to nisko? — Patrzym, patrzym, czy nie widać Jastrzębia gdzie blisko. Bo ten jastrząb, zły niecnota, Ma okrutne szpony I dziób mocny, ot tak długi, Tęgo wyostrzony. Jak uderzy w gniazdko nasze, To polecą pierze... Każdy przecie, choć najsłabszy, Domku swego strzeże. — Co tam robisz, mój zajączku, Pod kamieniem w zbożu? — Patrzę, patrzę, czy nie idzie Strzelec po przydrożu. Bo ten strzelec, zły niecnota, Dziatki mi pobierze... Każdy przecie, choć najsłabszy Domku swego strzeże! DZIADEK. Oj ten mały Żuczek Wielkie nic dobrego, Warczy, naszczekuje Na dziadka siwego. Warczy, naszczekuje, Ujada od proga, Kiedy siwy dziadek Prosi w imię Boga. Siwy dziadek stary, Ma lat ze sto może; Tem się tylko żywi, Czem go kto wspomoże. Nie ma on zagrody, Ani własnej chaty; Wszystko stracił w ogniu Przed dawnemi laty. Tylko ma sukmanę Na grzbiecie łataną, I ten kij sękaty, I torbę parcianą. Na zmęczonych nogach Ma trepki lipowe, I czapkę z barankiem Na swą siwą głowę. A w tej siwej głowie Piosenek bez miary! — Pójdź-że nam zaśpiewaj, Mój dziaduniu stary. My sobie posiedzim Jak wróbli gromadka, A ty, Żuczku, wara! Od siwego dziadka. TRZEWICZKI JÓZIA. Zróbże mi trzewiczki, Mój szewczyku miły, Żeby moje nóżki W szkodę nie chodziły. Zróbże mi trzewiczki Z łabędziowej skóry, Żeby moje nóżki Nie dostały bury. Nie dostały bury, Nie chodziły w szkodę, Żebym miał z trzewiczków Wszelaką wygodę. Zróbże mi trzewiczki Za czerwony złoty, Żeby nie uciekły Nóżki od roboty. Zróbże mi trzewiczki Choć za trzy talary, Będę sobie chodził Z siostrzyczką do pary. Zróbże mi trzewiczki Choć za dwa dukaty, Żeby nóżki moje Trafiły do chaty. Do chaty dróżyna Przez tę zimną rosę, A w chacie dziecinki Chodzą zimą bose. Chciałbym mieć trzewiczki Ze złota szczerego, Dałbym z nich na zimę Buty dla każdego. W ŚLEPĄ BABKĘ. CHÓR KOTKÓW. A gońże nas, babko, a gońże nas wkoło, Hej, kotki, po pracy bawmy się wesoło! MILUŚ. Powiedz-że nam, babko, Z jakiego ty kraju, Czy od Wisły modrej, Czyli od Dunaju? CHÓR KOTKÓW. A ta ślepa babka, stara już nieboże, Ani jednej myszki ułowić nie może. MILUŚ. Powiedz-że nam, babko, Z jakiej ty granicy, Czyli od Krakowa, Czy też od Kruszwicy? CHÓR KOTKÓW. A gońże nas, babko, a gońże nas wkoło, Hej, kotki, po pracy bawmy się wesoło! MILUŚ. Powiedz-że nam, babko, Gdzieś ty wędrowała, Czy nie od Karpatów, Gdzie Wisełka biała? CHÓR KOTKÓW. A gońże nas raźno! a gońże nas wkoło! Hej, kotki, po pracy bawmy się wesoło! MILUŚ. Czyś ty od Karpatów, Czyli od Dunaju, Witajże nam, babko, W tym ojczystym kraju! CHÓR KOTKÓW. A ta ślepa babka stara już nieboże, Ani jednej myszki ułowić nie może. KOMEDJA PRZY MYCIU. FILUŚ. Ach nieszczęsny ja kocina! Już się mycie rozpoczyna... Jedna panna gąbkę trzyma, W wodzie macza i wyżyma, Druga mnie pod boczki bierze... Nieszczęśliwe ze mnie zwierzę!... ŻUCZEK. Aj, aj, aj, aj! gwałtu, rety! Tom się dostał w piękne ręce! Od tej rannej toalety Pewno żyw się nie wykręcę... Jedna trzyma, druga myje.. Aj, aj, aj, aj!... Ledwo żyję! ZOSIA. A pfe kotku! pfe brudasku! Masz futerko pełne piasku, Umyć cię też muszę z brudu... Tyle pracy, tyle trudu, A ty wrzeszczysz, kotku bury, Jakby cię kto darł ze skóry! JULKA. I ty, Żuczku, swawolniku, Nie piszcz, nie rób tyle krzyku! Dalej, prędko, łeb i uszy... Ręcznik potem cię wysuszy. A to Boskie z nim skaranie! Nie wrzeszcz-że tak, mości panie! MAMA Dobrze, dobrze, moje dziatki! Kto się myje, ten jest gładki, Dużo mydła, dużo wody Nie przynosi nigdy szkody. Ale która to z was sama Płacze, gdy ją myje mama?.. CO DZIECI WIDZIAŁY W DRODZE. Dalej, dalej, mój Władeczku, Siadaj na mój grzbiet! A ty czekaj, osiołeczku, Pojedziemy wnet! Jadą, jadą dzieci drogą... Siostrzyczka i brat, I nadziwić się nie mogą, Jaki piękny świat! Tu się kryje biała chata Pod słomiany dach, Przy niej wierzba rosochata, A w konopiach... strach. Od łąk mokrych bocian leci, Żabkę w dziobie ma... — Bociuś! bociuś! — krzyczą dzieci, A on: „kla!... kla!... kla!”... Tam zagania owce siwe Brysio, kundys zły... Konik wstrząsa bujną grzywę I do stajni rży... Idą żeńce, niosą kosy, Fujareczka gra, A pastuszek mały, bosy, Chudą krówkę gna. Młyn na rzeczce huczy zdala, Białe ciągną mgły, A tam z kuźni, od kowala Lecą złote skry. W polu, w sadzie brzmi piosenka Wskroś srebrzystych ros, Siwy dziad pod krzyżem klęka, Pacierz mówi w głos... Jadą wioską, jadą drogą Siostrzyczka i brat I nadziwić się nie mogą, Jaki piękny świat!DERKACZ. A w tem gęstem życie derkacz sobie siedzi, Płacze, lamentuje i bardzo się biedzi, — Już kosiarze brzęczą w kosy, Gdzież ja pójdę nagi, bosy! Der, der, der, der, der, der... — A idźże w pszeniczkę, bo jeszcze zielona, Jeszcze i za tydzień nie będzie koszona. — Nim przeniosę graty, dzieci, To i tydzień jak nic zleci. Der, der, der, der, der, der... — A idźże w ten jęczmień, w jęczmień ten zielony, Jeszcze i za miesiąc nie będzie koszony. — Kiedy jęczmień wąsem rusza, Aż truchleje we mnie dusza. Der, der, der, der, der, der... — A idźże w te owsy, co się późno kłoszą, Stamtąd cię kosiarze nijprędko wypłoszą. Kiedy owies trzęsie kłosy, Za kark mi natrzęsie rosy. Der, der, der, der, der, der... PORANEK FILONKA. Przejdźcie góry, przejdźcie lasy, Na calutkim Bożym świecie Szczęśliwszego pewno kotka, Niż Filonek — nie znajdziecie. Nasz Filonek, kotek bury, Ma futerko w żółte łaty, I jest sobie jedynaczkiem U swej mamy i u taty. W domku u nich często bieda, Myszki bardzo pomądrzały, Czasem tata nie ułowi Ani jednej przez dzień cały. Ale nigdy się nie smuci, Choćby bieda nie wiem jaka... Bo mu serce rozwesela Widok synka jedynaka. Ledwo ranek zorzą błyśnie, Ledwo zejdzie jasność słonka, Śpieszy mama, śpieszy tata, Do syneczka, do Filonka. Mama ślicznie przyśpiewuje, Albo cudną prawi bajkę, A zaś tata w kamizeli Tańczy z synkiem, paląc fajkę. Przez dzień cały ciężka praca, Ciężkie troski i kłopoty, Lecz jak słonko je wyzłaca Tego ranka promyk złoty! ŚNIADANIE. Hola, hola, mości Bury, Bo wyliżesz w łyżce dziury. Patrz, jak kotek siedzi ładnie, Czeka, czy mu co nie spadnie, Podzielić się z głodnym trzeba, Choć drobinką mleka, chleba. KOTEK PSOTEK. Miała Zosia Kotka-Psotka; Tak go w domu nazywano, Bo coś spsocił w każdej chwili, Czy to wieczór, czy też rano. To poplątał w motkach nici, To umaczał wąsy w sosie, To się z Kruczkiem pobił w budzie, To podrpał nawet Zosię. Aż raz patrzy, Zosia w wodę Puszcza śliczne rybki złote. Psotek przysiadł, uszki stulił, I obmyśla nową psotę. — Rybka — duma — to potrawa! To mi przysmak doskonały! Cóż to?... Zawsze będę chlapał Mleko, jakby kociak mały? Wnet nad wodą się przechyla, Patrzy okiem zachwyconem, Sięga łapką, jedną, drugą, Aż — buch! cały wpadł z ogonem. Ledwo, że się nie utopił! A narobił krzyku, wrzasku... Wszyscy biegli przestraszeni, Dom był pełen prasku, trzasku. Dostał febry, sczerniał cały, Lecz nie poszła w las nauka. Odtąd Psotek u starego Rybołowa rady szuka. Często też ich widzieć można, Jak podrywką, albo wędką Łowią sobie rybki złote, Złote rybki z krasną cętką. Psotek zmienił obyczaje: Rzucił figle, rzucił psoty, Obrał sobie stan rybacki, Ostro wziął się do roboty. Nie żałuje znoju, trudu, I panience swojej, Zosi, To miętusa, to kiełbika, To okuńka nawet znosi. Zczasem zrobił się z kociny Rybak sławny w okolicy, Dziś drżą przed nim wszystkie płotki Od Kamionki do Bystrzycy. PIOSENKA W KUŹNI. Stary kowal młotem wali: Buch! buch! buch! Mało brody nie osmali, Zuch! zuch! zuch! Kowalczyki kują, Raźno przyśpiewują, Chociaż iskra z ognia pryśnie, To tego nie czują. — Proszę ciebie, ty kowalu, Mój! mój! mój! Dla konika mi podkówkę Kuj! kuj! kuj! Dla konika tego, Siwka srokatego, Com go dostał w podarunku Od tatusia mego! Stary kowal młotem wali: Buch! buch! buch! Ledwie brody nie osmali, Zuch! zuch! zuch! A my z tej uciechy Sami dmiemy w miechy, Lecą, lecą iskry złote I wesołe śmiechy! PIOSENKA O WILCZKU. Pójdziemy do lasu — Raz! dwa! trzy! Zobaczymy wilczka, Raz! dwa! trzy! A ten wilczek szary, bury, Ma kły ostre i pazury, Raz! dwa! trzy! Pójdziemy do lasu — Raz! dwa! trzy! Ułowimy wilczka, Raz! dwa! trzy! A ty wilczku, rozbójniczku, Chodzisz sobie po gaiczku, Raz! dwa! trzy! Pójdziemy do lasu — Raz! dwa! trzy! Zabijemy wilczka, — Raz! dwa! trzy! A ten wilczek jest niecnota, Zjadł owieczkę koło płota, Raz! dwa! trzy! Pójdziemy do lasu — Raz! dwa! trzy! Pochowamy wilczka, Raz! dwa! trzy! Naści tobie, mości wilku, Coś zajączków schrustał kilku, Raz! dwa! trzy! CO STAŚ WIDZIAŁ W POLU. Staś dzień cały w polu strawił; Ach, jak on się też nabawił! Nikt się o tem, nikt nie dowie, Chyba, że mu Staś opowie. Najpierw z rana, tak, jak trzeba, Wypił mleczko, podjadł chleba I het poszedł w pole miedzą, Gdzie czerwone maczki siedzą. Idzie, patrzy, aż tu z żyta Jak nie smyknie lisia kita, Stasio w krzyk: — A huź-ha kusy! — Lis do boru dał dwa susy. Szkodnik, lubi połów łatwy, Chciało mu się kuropatwy. Ale Staś go spłoszył w porę I lisisko wpadło w norę. Idzie dalej, patrzy w lewo, Aż wiewiórka, szust! na drzewo. I na samym czubku siadła I orzeszki sobie jadła. Jeszcze jej się Staś dziwuje, Na orzeszki oblizuje, Aż tu, słyszy, kaczka dzika Ponad stawem się pomyka. Więc się do niej z kijka zmierzy, I... paf! — strzelił. Kto nie wierzy, Niechaj idzie i zobaczy, Czy tam znajdzie choć dziób kaczy! Jak Stasiowi po tym strzale Barszcz smakował doskonale, Jak nazbierał niezabudek, Jak mu w lesie uciekł dudek, Jak napotkał na drożynie Małą Kasię i Jadwinię, Tego już się nikt nie dowie, Chyba, że mu Staś opowie. SPOSÓB NA LALECZKĘ. Moja mamo! z tą laleczką Nie wytrzymam chyba dłużej! Ciągle stoi przed lusterkiem, Ciągle tylko oczki mruży. To się muska, to się puszy, To sukienki wciąż odmienia, A co zniszczy kapeluszy! Same, same utrapienia. Ni do książki, ni do igły, Tylko różne stroi miny, Już doprawdy, proszę mamy, Nie wytrzymam i godziny! Klapsów chyba dam jej kilka, Albo w kącie ją postawię, Dzień jest przecież do roboty, A ta myśli o zabawie! Na to mama: — Już ja tobie Podam sposób na laleczkę, Usiądź sobie tutaj przy mnie I do ręki weź książeczkę. Nie zaglądaj przez dzień cały Do lusterka, ucz się ładnie, A zobaczysz, że i lalkę Do tych minek chęć odpadnie. Chcesz poprawić swą laleczkę, Pracuj pilnie, pracuj szczerze... Bo ci powiem, moja Julciu, Ona z ciebie przykład bierze! CO SŁONKO WIDZIAŁO. Cały dzionek słonko Po niebie chodziło, Czego nie widziało! Na co nie patrzyło! Widziało nasz domek, Jak się budzi rankiem, Jak Magda na pole Niesie mleko dzbankiem... Jak Wojtek wyciąga Za studni żórawia, Jak się mały Janek Z Wiernusiem zabawia... Widziało, jak owczarz Pędzi owce siwe, Jak Antek karemu Rozczesuje grzywę... Widziało gołąbki, Jak na dach nasz lecą, I trzepią w skrzydełka, I pod zorzę świecą. Widziało, jak Zosia Z kluczykami chodzi, Jak liźnie śmietany, Choć się to nie godzi... Widziało, jak Kuba Pługiem w polu orze, Jak wołki pogania, Żeby było zboże... Widziało pod lasem, Jak się pasą krowy, Jak tam pokrzykuje Nasz ciołeczek płowy... Widziało, jak Kasia Biały ser ogrzewa, Jak Stach konie poi, A gwiżdże, a śpiewa... Widziało, jak wszyscy Po pracy zasiedli, I z misy głębokiej Łyżkami barszcz jedli. MAIK. Co tu gwaru! Co tu krzyku! Idą dzieci po Maiku... Idą, idą wiejską drogą, Psom opędzić się nie mogą! Koszuliny na nich lniane, Siwe świtki z wełny tkane, A nóżęta wszystkie boso, Na chojaku Maik niosą. A ten Maik w słonku świeci, Ubrały go w kwiaty dzieci, Ubrały go i dziewczęta, Wstęga na nim przewinięta. A ten Maik cudne ziele, Gdzie on zajdzie, tam wesele, Gdzie on zajdzie, tam uciecha, Aż się po wsi gonią echa! Dla Maika dobre czasy: Są w komorze chleb, kiełbasy, Jest w komorze kołacz biały, Będą dzieci zajadały! Dla Maika dobra pora, Od wrót do wrót, aż do dwora Otwierają mu panięta, Bo to teraz wiosny święta! Przede dworem dzieci stoją, Do śpiewania gardła stroją... — Już my zimę z słomy zwili, Pod wodą ją utopili! A my dalej z niemi wtórem, Hukniem wszyscy wielkim chórem: — Świeci słonko w polu, w gaju, Witaj, witaj, miły Maju! SKRUCHA JÓZI. Co to Józia tam zbroiła, Że się tak za drzewo skryła, I oczki się podnieść wstydzi? Myśli, że jej nikt nie widzi? Wiem ja, wiem, co to za sprawa: Panna była zbyt ciekawa Co tam mieści słoik który, I wyjadła konfitury. Ach, jak brzydko, jak nieładnie! Jak na sercu jej niemiło! Każdy teraz ją zagadnie: — Panno Józiu! Jak to było? Nikt nie widział. Prawda, ale Czyż nie zdradzą oczki, buzia? Każdy pozna doskonale: Konfitury zjadła Józia! Nawet Filuś... Boże drogi! Ten rozszczeka w całym domu. Filuś! Filuś! Tu... do nogi! Jak tu w oczy spojrzeć komu?... — Wiem już! Pójdę do mamusi, Powiem wszystko szczerze, pięknie, Mama mi przebaczyć musi, Bo mi z żalu serce pęknie. CO STAŚ PISZE? Stasio pisze: — „Bardzo mi tu Smutno bez was, drogie Bąki! I bez ciebie, mój Jasieńku, I bez tej psotnicy Bronki! Lotem ptaka do was lecieć Nieraz bierze mnie ochota... Już mi tęskno i do kuca, I do Burka, i do kota. Do Brońcinej nawet lalki... Chociaż, cóż tam chłopcu lala! — Tak mi wszystko teraz miłe, Kiedy jestem od was zdala. Ja tu w szkole siedzieć muszę Nad książkami przez dzień cały; Wzdycham tylko, żeby prędzej Te wakacje już nastały. Dopieroż to prysnę sobie Z szkolnych murów na swobodę! A powiedzcie tatusiowi, Że jak amen, mam nagrodę. Donieście mi jak najśpieszniej, Czy mój kucyk w stajni stoi? Czy Białoszek, kotek, zawsze Tak samo się Burka boi? Czy orzechów na leszczynie Dużo będzie tego lata? Czy są w polu kuropatwy, I czy na nie chodzi tata? Pamiętajcie też o szczygle, I dawajcie mu siemienia, Całuję was miljon razy Wasz brat Staś I do widzenia!” BUREK I JANKA. Pójdźno, Burku! Masz tu sianka! Znasz mnie przecież! Jestem Janka... Wyszłam sobie w pole sama, Bo otwarta była brama. Już nie jestem taka mała, By mnie niania pilnowała, I wodziła wciąż na pasku! Trafię nawet i do lasku, Wyjdę sama i na pole... A tam bociek na stodole... Zaś pod dachem to znów rada Jaskółeczka czarna siada, Co gniazdeczko ma u góry... Na nią kot się patrzy bury... Ten kocisko — to niecnota... Ja nie kocham wcale kota! Ja mu za to nie dam mięska! Ani trochy! ani kęska! A jak mi się co zostanie, To dla Brysia na śniadanie. Bryś jest w budzie i ujada, Woła, żeby wesprzeć dziada. A ten dziad to jest ubogi, Kij ma zamiast jednej nogi, Śpiewa pieśni i pacierze, A do torby dzieci bierze, Ale tylko te paskudne, Co to beczą i są brudne! Mnie nie wezmą w torbę dziady... Nawetby nie dali rady! Mama teżby mnie nie dała, A i torba jest za mała. Zresztą, zawsze mówi niania, Że ja jestem grzeczna Jania. JASIO ŚPIOSZEK. Chcecie pewno wiedzieć wszyscy, Jak się chłopczyk ten nazywa, Co w ogródku sobie siedzi I na trąbce swej przygrywa? — Jest to Jasio „Ranny Ptaszek”, Wielki mamy swej pieszczoszek, Co aż dotąd się nazywał W całym domu: „Jasio Śpioszek”. „Jasio Śpioszek” — drogie dziatki, Nieszczęśliwy był chłopczyna, Bo zobaczyć nigdy nie mógł, Jak się dzionek rozpoczyna. Ledwo ziewnie raz i drugi, Ledwo przetrze jedno oko, Ledwo na bok się odwróci — Już ci słonko het... wysoko! Aż raz tata mu darował Trąbkę tę zaczarowaną, Co wschód słońca ci pokaże, Gdy zatrąbisz... bardzo rano. Odtąd Jasio „Rannym Ptaszkiem” Został po tym wynalazku, I tak sobie gra codziennie, Zaraz po słoneczka brzasku. PIOSNKA ŻOŁNIERSKA. Dalej, dalej, wojsko nasze, Raz, dwa, trzy! Dalej szable i pałasze, Raz, dwa, trzy! Dalej trąbki, dalej kije! Nasze wojsko dziś się bije, Raz, dwa, trzy! Niech tam sobie tchórze, baby, Siedzą niby w bagnie żaby, Gdy im skóra drży. My idziemy na wojenkę, Śpiewający w głos piosenkę: Jak to konik rży, Jak się idzie borem, lasem, Przymierając z głodu czasem — Raz, dwa, trzy! NASZ WĄSATEK. Żadne chyba nie zna z dziatek Kotka, jak był nasz Wąsatek. Co za kot! Jaka w nim cnota! Nie, równego niema kota! Wszyscy wiedzą to oddawna, Że gościnność u nas sławna, Lecz Wąsatek — bez przesady Jak nikt gościom bywał rady. Raz przybyły w odwiedziny, O granicę, dwie kociny, Warto widzieć, mocium panie, Jakie sprawił im śniadanie! Pieczeń mysia, kotlet szczurzy, Skórki z sera, komar duży, Udka żabie szpikowane, A na wety dał śmietanę. Mało tego jegomości! W piękny wózek sadza gości, I tykając ledwie ziemi, Na przejażdżkę pędzi z niemi. Innym razem znów, Medora Miała katar, była chora, A gdy legła na pościeli, Ludzie o niej zapomnieli. Choć sam mięsko chętnie łyka, Kładzie obiad — do koszyka. Ani myśląc nawet o tem, Że się pies nie lubi z kotem. To znów widząc, że przy dworze I sierota wyżyć może, Nasz Wąsatek, nader skory, Naśladował piękne wzory. Właśnie były dwie sierotki, Popieluszki, starej kotki, Więc Wąsatek im co ranka Dawał mleka z swego dzbanka. Nie żałował i pieszczoty. Głaskał, tulił, bo — sieroty! Czyżby sercem które z dziatek Miał przewyższać nasz Wąsatek? NASZ DOMEK. Naznosimy piasku, nazwozim kamieni, Zbudujemy domek z drzwiczkami do sieni, Zbudujemy domek z jasnemi oknami, Żeby złote słonko świeciło nad nami. A nad naszym domkiem będzie dach słomiany, Z pięknych żytnich snopków równo poszywany, A na dachu będzie gniazdo dla bociana, Żeby nam klekotał od samego rana. A w tym naszym domku będą białe ściany, A na nich obrazek ślicznie malowany: Jedzie rycerz, jedzie, brząka ostrogami, Siostrzyczka go żegna, zalewa się łzami. A przed naszym domkiem będą niskie progi, Żeby do nas zaszedł ten dziadziuś ubogi, Żeby do nas zaszedł, przed kominkiem siadał, O tych dawnych czasach dziwy rozpowiadał. A za naszym domkiem będzie sad zielony, Ślicznemi kwiatkami pięknie zasadzony, A za sadem pole z żytem, jak potrzeba, Żeby żaden głodny nie odszedł bez chleba. DRUCIARCZYK. Ten mały druciarczyk Garnuszki drutuje, Kto mu da choć grosik, Temu podziękuje. Ten mały druciarczyk... Każdy go usłyszy, Bo woła a woła: — „Pułapki na myszy!” Biedny ten druciarczyk Ma owczy serdaczek, A i tak się z zimna Trzęsie nieboraczek. Ten mały druciarczyk Z gór wielkich wędruje, Całym dzionkiem idzie, A nocką nocuje. Ten mały druciarczyk Ma w górach tam chatkę, A w chatce braciszka I ojca i matkę. Ale nie ma w górach Dość czarnego chleba, I często tam głodno, Choć blisko do nieba. O, mój druciarczyku! Nie trap-że się, proszę, Naści tu bułeczkę, Naści tu dwa grosze. Z tej bułeczki będzie Dla ciebie śniadanie, A grosik i drugi Dla matki zostanie. A jak wrócisz kiedy Do domku swojego, To kłaniaj się Tatrom Od Staśka małego. W OBRONIE JAŚKA. — Moja pani Maciejowa! To to tak się wieprzka chowa? To on zamiast leżeć w chlewie, Psoci się, a pani nie wie? To fatyga już za wielka, Wsadzić patyk do skobelka, A wieprzkowi dać wygodę, Natrząść słomy, zmienić wodę? To już ciężko dla waćpani Obierzyny zebrać z bani, I w korytko dać potrochu Zielska, otrąb, albo grochu? To tu Jasiek siedzi ładnie! A wieprzek mu kluski kradnie! To ta śliczna żółta miska Dla takiego będzie pyska? Toż się dziecku krzywda dzieje, A wieprzek się z tego śmieje... I choć Jasiek wrzeszczy, krzyczy, Wieprzek, jak nic, kluski ćwiczy. Ho, ho! Nie myśl, moja pani, Że ci tego nikt nie zgani! Tylko przyjdzie Kusy z pola, Zaraz szczeknie: — hau! hau! hola! — Jeśli chcesz hodować trzodę, To jej nie wypuszczaj w szkodę. Bo inaczej, dam dwa susy, I po wieprzku! jakem Kusy! PIFUŚ-MALARZ. — Co tu dużo atramentu Na pochwałę psuć talentu! — Kotek Pifuś, malarz młody, Był talentem pierwszej wody. Chciała dama być różowa? Namalował ją od słowa, Choć z natury damy skóra Była szara, albo bura. Gdy malował dygnitarza, (Jak to często się wydarza), Który był mopsikiem drobnym... Czynił go do lwa podobnym. Lecz raz przyszła myszka mała, Co mieć także portret chciała. Portret straszny, tak... i srogi, By kot przed nim trząsł się z trwogi. Pifuś chętnie przystał na to. Wymalował mysz rogatą, A dla większej jej obrony, Wilcze dodał kły i szpony. Mysz się cieszy z arcydzieła; Lecz gdy je oglądać jęła, Malarz — szust! — I wnet, o dziwo Zjadł bez trwogi myszkę żywą. NA OPIECE WIERZBY. Poszła matuś do roboty, Poszła na pole, Zostawiła suchej wierzbie Swoje pacholę. A ty stara sucha wierzbo, Pilnuj mi chłopca! Tylko pójdę z sierpem w łąkę Do tego kopca. Pilnujże go, trzymajże go, Niech mi nie padnie; A ty chmielu przyjacielu, Baw mi go ładnie! Strzeżcież mi go, bawcież mi go, Kwiaty u płota, Nie puszczajcie mi do niego Burego kota! Nie puszczajcie mi do niego Złego sąsiada, Tego Brysia, co za płotem W budzie ujada. A wy ptaszki, wróbelaszki, Macie tu chleba! — Śpiewajcie mu pioseneczki Z samego nieba. Ostańże mi, nie płaczże mi, Dziecino złota! Trzymajże się wierzby naszej, Naszego płota! PANNA MICIA NA OSIOŁKU. — Nie puszczaj się, Mimi, sama Na osiołku! — rzecze mama. — Czekaj, tata zje śniadanie, To pojedziesz z nim, kochanie! Ale Mimi ani słucha, I hyc! na grzbiet kłapoucha. — Uciekajcie, dzieci, z drogi! Bo tu pędzi rumak srogi — Ani uzdy, ni rzemienia, Ni kulbaki do siedzenia... Tylko mu się z boków dymi! — Woła z dumą panna Mimi. — Aj, aj! Coś to miłe zwierzę Zanadto dziś na kieł bierze... Pędzi w galop, w samo błoto... Jezus, Marja! Stój niecnoto!... Prr! Prr! Wyobraźcie sobie dzieci, Jak to ten osiołek leci.. Biegnie Maryś z Zuźką małą, — Ach, panienko! Co się stało? Czy panienka, chowaj Boże, Guza gdzie nabiła może? A panienka zapłakana Stoi w błocie po kolana I przyrzeka sobie w duszy, Że bez taty się nie ruszy. GĄSIOR DO FILIPKA. — Czego to tu pan dobrodziej Między stado nasze chodzi? Czy to trakt dla pana wąski, Że pan leziesz między gąski? Czy przebrało się zabawy W piłkę, w lisa i w koniki, Że pan depcesz nasze trawy I wyprawiasz dzikie krzyki, I na gąski rzucasz piaskiem, I gąsięta straszysz wrzaskiem? A może chcesz na gęsiarka? To ci worek da szafarka, Żebyś skrył się przed szarugą, Koszulinę da ci długą, Da ci w rękę bat, kochanie, Suchą kromkę na śniadanie, Zostawi ci na wieczerzę, Co się resztek z misy zbierze; A jak zginie gąska która, To w robocie będzie skóra! Jakoś to się nie podoba? No, to się rozprawim oba! Poznasz wnet, mości Filipie, Jak to gąsior mocno szczypie! Masz pamiątkę! Masz, mój panie, Niechże siniak ci zostanie! Krzyczysz? Nic mnie to nie wzrusza; No, niech teraz panicz rusza. A powiedz tam, mój kolego, Niech się dzieci gąsek strzegą! JANEK WYBIERA SIĘ W DROGĘ. Oj, jak ślicznie tam daleko, Pod tym lasem, nad tą rzeką! Jak się słonko w wodzie złoci! Co tam w łąkach jest stokroci, Co tam zboża, co tam chat, Jak szeroki piękny świat! Tak w pogodny letni ranek Dumał sobie mały Janek, Wystawiwszy główkę płową Aż za furtkę ogrodową, Gdzie w oddali widać het Wstęgę rzeki, wzgórza grzbiet. Naraz krzyknie: — Wiem, co zrobię! Chleba w torbę wezmę sobie, Ani mamie, ani komu, Nic nie powiem w całym domu, I daleko pójdę w świat, Bom nie baba, ale chwat! PRZYGODA NIEUKA. Na trzy mile, het, od Wólki, Każdy kotki zna Anulki, — Z czego? — może chcecie spytać. A no, bo się uczą czytać! Mruczusiowi w lewo, w prawo, Elementarz jest zabawą; Filuś trafia też litery, Kładąc na nie łapki cztery. Ale Burek!... straszne rzeczy, Co się ten kot nie nabeczy, Nie namiauczy przy czytaniu! Ba, przy sylabizowaniu! Woła Ania do nauki: A ten — smyrt — i dalej sztuki: To w śpiżarni kąśnie szperki, To poruszy owcze serki. To go z kuchni i od garnka — A psik! — pędzi precz kucharka, A niech wróbla gdzie zaoczy, Na najwyższą gałąź skoczy. Aż raz, patrzy, coś tu stoi. Chce polizać, lecz się boi, Nie wie co to, nie chce pytać, Napis jest — nie umie czytać. Wącha, patrzy, aż ozorek Wystawiwszy, liznął korek... Jak nie miauknie! Jak nie wrzaśnie! — Gwałtu! — A to pieprz był właśnie. Boli, piecze, szczypie, strzyka, Skórka zlazła mu z języka, Filuś się za boki chwyta... — A czemuż to waść nie czyta? ŻABKA HELUSI. Nikt mnie o tem nie przekona, I nikomu nie uwierzę, Że ta żabka, ta zielona, To jest szpetne, brzydkie zwierzę. Proszę tylko patrzeć zbliska: Sukieneczka na niej biała, Tak w porannem słonku błyska, Jakby w perły szyta cała. Wierzchem płaszczyk zieloniutki, Jak ten listek, jak ta trawa, I zielone mają butki Nóżka lewa, nóżka prawa. Główkę takiż kaptur kryje, Ciemne prążki po kapturze, Prawda, oczy ma przyduże, I przygrubą nieco szyję. Ale zato, jak daleko Wypatrzy tę chmurkę małą, Którą morze letnią spieką Na ochłodę nam posłało! A jak głośno, skryta w krzaki: — „Dżdżu! Dżdżu!” — woła podczas suszy. Choć świergocą wszystkie ptaki, Ona wszystkie je zagłuszy! Alboż robi jakie szkody? Psuje kwiaty? niszczy sady? Wszak jej starczy trochę wody, Małe muszki i owady. Przytem... Nie wiem tego pewnie, Lecz mi niania raz mówiła O prześlicznej tej królewnie, Co zaklęta w żabkę była. Cudnej główki, rączek, lica, Nic nie widać, ani trocha... Zaklęła ją czarownica, Czarownica, zła macocha! I w postaci tej musiała Siedem lat czekać dziewica, Aż ją trafi złota strzała, Złota strzała królewica. Dopieroż ją wypuściła Z owej skórki jędza baba, I królową potem była Ta zaklęta pierwej żaba. Czy to prawda, czy tak sobie, Tego nie wiem już na pewno. Zawszeć boskie to stworzenie, Chociaż nie jest i królewną! PARASOL. Wuj parasol sobie sprawił. Ledwo w kątku go postawił, Zaraz Julka, mały Janek, Cap za niego, smyk na ganek. Z ganka w ogród i przez pola Het, używać parasola! Idą pełni animuszu: Janek zamiast w kapeluszu, W barankowej ojca czapce, Julka w czepku po prababce, Do wiatraka pana Mola!... A wuj szuka parasola. Już w ogrodzie żabka mała Z pod krzaczka ich przestrzegała: — Deszcz! deszcz idzie! Deszcz, deszcz leci! Więc do domu wracać, dzieci! Mała żabka, ta, na czasie Jak ekonom stary, zna się, I jak krzyknie: deszcz! — to hola! Trza tęgiego parasola! Lecz kompanja nasza miła Wcale żabce nie wierzyła. — Niech tam woła! Niech tam skrzeczy! Taka żaba!... wielkie rzeczy! Co nam wracać za niewola! Czy nie mamy parasola? Wtem się wicher zerwie srogi. Dzieci w krzyk, i dalej w nogi... Szumią trawy, gną się drzewa, To już nie deszcz, to ulewa; A najgorsza teraz dola Nieszczęsnego parasola. W górę gną się jego żebra, Deszcz go chlusta, jakby z cebra, Pękł materjał... Aż pod chmury Wzniósł parasol pęd wichury. Darmo dzieci krzyczą: Hola! Łapaj! Trzymaj parasola! Nie wiem, jak się to skończyło, Lecz podobno niezbyt miło; Żabki o tem może wiedzą, Co pod grzybkiem sobie siedzą; — Prosim państwa, jeśli wola, Do naszego parasola! — PRZYGODA MAŃCI. Chyłkiem, ciszkiem, milczkiem, bokiem Biegnie Mańcia w pole mrokiem. Ot, w sekrecie wam powiadam, Że drapnęła od swej madam, Od swej madam, od swej bony, Co parasol ma zielony. Coś tam, mówiąc między nami, Nie powiodło się z lekcjami, Było dużo fuku, puku: — A próżniaku!... A nieuku!... Aż też Mańcia, tak jak stała, Smyrgła w pole, niby strzała! Księżyc właśnie wszedł z za chmurki, W życie wabią się przepiórki, Twarde wąsy oset jeży, Słychać łopot nietoperzy... Mańcia staje, staje... słucha... Pustka, zmrok, żywego ducha! Żółty bąk z okrutnym brzuchem Bzyknął jej nad samem uchem, Ćma oślepła w oczy bije, Trawa drży... a może żmije? Może wilk?... Może wyskoczy Strach, co to ma wielkie oczy? Mańcia staje. Z pod fartuszka Słychać głośny stuk serduszka: Stuku, puku... Ledwie żywa. Wtem tu: — „Meee”... Coś się odzywa... Patrzy, aż ci tu jagniątko Leży w trawie niebożątko. Moja Mańcia w skok do niego. — A ty małe nicdobrego! A nicponiu! A ty zbiegu! To tu miejsce do noclegu? To ty nie wiesz, że matusi Strach o ciebie tam być musi? Chodź mi zaraz tu na ręce! Już ja uszków ci nakręcę, W taką ciemność! W taką rosę!... Chodź! Ja zaraz cię odniosę. A jagniątko: „Meee”. — A poco Panna sama biega nocą? JAK TO BĘDZIE? Już się oczki wyspały? Już to patrzą się mile? A, pieszczoszku mój mały, Poleż jeszcze przez chwilę! Jak to rączki wyciąga, Mój Stasieniek, mój złoty! Czekaj, czekaj! siostrzyczka Ma dziś dużo roboty! Jutro będzie Wielkanoc, Babki w piec już wsadzone, Gotują się kiełbasy, I mieć będziem święcone! Najpierw obrus bielutki Mama na stół położy, Na nim stanie w pośrodku Ten Baranek, ten Boży. Chorągiewka czerwona, A zaś kijek złocony, Babka jedna i druga Z każdej będzie stać strony. Potem szynka ogromna, W niej borówka zatknięta, Na znak, że to radosne I wiosenne są święta. Mama wczoraj kupiła Pęk borówek świeżuchny... Placki będą, jak drużby, A zaś babki, jak druchny! Obok będzie kiełbasa Na okrągłym półmisku, I prosiątko pieczone, Co jajeczko ma w pysku. Jajkiem będziem się dzielić Wszyscy w domu zkolei, Życzyć sobie pociechy, Życzyć sobie nadziei. Potem będą mazurki — Właśnie robi je mama, A rodzynki, migdały Obierałam ja sama! A na boku stać będzie W kubku woda święcona, I kropidło z wstążeczką, Od sąsiada Szymona. Zrana przyjdzie ksiądz proboszcz I poświęci stół cały, Domek także pokropi, By się dzieci chowały. Gdzie tam padnie, to padnie, Po okienku, po ścianie... Ej, zobaczysz, Stasieńku, I tobie się dostanie! Tak się zrobi wesoło, Tak słoneczko zaświeci — Ach, już niema, powiadam, Jak Wielkanoc dla dzieci! FILUŚ-ŚMIAŁEK. Już to dawno mówią o tem: Warczą na się, jak pies z kotem. Ale Filuś nie dowierzał, I przymierzał... Skoro tylko psa gdzie zoczy, To podejdzie, to uskoczy, Ale z drogi mu nie schodzi Pan dobrodziej. Jeden, drugi kundys krzepki Ani dbał na te zaczepki, Psu nie honor bić się z kotem, Co mu po tem? Ale nastał raz do dworu Psiak zajadły, zły z pozoru, Co za takie awantury Rwał do skóry. Przestrzegały inne koty: — „Porzuć raz te swoje psoty, Bo się kiedy tak zahaczysz, Że... zobaczysz!” Ale Filuś harda sztuka, Z psami wciąż zaczepki szuka, I po nosie — trzep ich z boku, Psy... już w skoku, Już dobrały się do skóry. — Ajaj!... wrzeszczy Filuś — gbury! Toć od takiej znajomości Bolą kości!... „W PAŃSTWO”. Pan Piotr ma już latek parę, Panna Kocia ze trzy cości. Gospodarstwo wcale stare! Wybiera się dzisiaj w gości... Najpierw buty po kolana. Jakżeż ciężkie! Miły Boże! Lecz co robić? Rzecz to znana: Pan bez butów być nie może. Albośmy to jacy tacy? Poznaj pana po cholewie! Całe szczęście, że Ignacy Śpi w kredensie i nic nie wie. Dźwiga Piotruś, aż się poci, Lecz nie puści butów za nic. Dama będzie z panny Koci, A on będzie Szambelanic. W starej książce u Babusi Widział śliczną parę taką. Ale prawda! Jeszcze musi Tabakierkę mieć z tabaką. Panna Kocia naprzód rusza, Na ramieniu laska dziadzi. Od wielkiego kapelusza Brzeg kosmaty rączką gładzi. Panna Kocia zamyślona, To podejdzie, to przystanie: Musi jako dobra żona O mężowskie dbać ubranie. Pannie Koci nie nowina Przebierać się co godzina: Lecz z Piotrusiem kłopot tęgi... Oj mężczyźni, niedołęgi! Wnet pan Piotr kapotę kładzie, Naśladując wiernie Dziadzię. Na guziki ją zapina, Fontaź na wiatr, w ręku trzcina... Już z powagą wielką kroczy, A że surdut go opada, Że kapelusz wlazł na oczy, No, to tam już trudna rada! Panna Kocia z nim pod rękę, W szalu babci i z umbrelką, Trochę krótką ma sukienkę, Lecz i tak jest damą wielką. Dokąd idą? Nikt nie zgadnie: Do Babusi, czy do Dziadzi... Ale, że jest bardzo ładnie, Gdy się Państwo tak prowadzi! PRZYGODA W KUCHNI. — Będą dzisiaj naleśniki! Już kucharka cukier tłucze, Mama poszła po rodzenki, U śpiżarni wiszą klucze! — Tak od rana Filuś woła Na Minetkę i Kacperka, I wąsiki oblizuje, I na komin chciwie zerka. Filuś strasznie jest łakomy! W całym domu wszyscy wiedzą, Że z talerzy wylizuje, Czego inni nie dojedzą. Pfe! Jak brzydko! Aż niemiło Mówić mi o takim kocie, Wolałbym sam myszy łapać Albo siedzieć gdzie na płocie. Co się mama nie nagniewa, Nie naprosi, nie nasarka! Ledwo skończy, aż mój Filuś Smyk do kuchni i do garka. Aż raz wbiega: coś się skwarzy... Pęchu, węchu — to słoninka! Filuś woła towarzyszy, Do pyszczka mu idzie ślinka. Jak nie schwyci łapką całą, Jak nie wrzaśnie w niebogłosy: — „A jaj!... A jaj!...” Kotki za nim, Co wetknęły także nosy. Byłoż bólu! Byłoż krzyku, Byłoż potem wstydu siła! Jeszczeć pono i kucharka Coś na drogę przyłożyła. CO JA WYCZYTAM W KSIĄŻECZCE. A jak ja urosnę I już duży będę, To wezmę książeczkę, W kąciku usiędę. I będę przewracał Po jednej karteczce, I wszystko wyczytam, Co tylko w książeczce! Wyczytam, jak rankiem Skowronek nam śpiewa, Jak złoty się żuczek Na słońcu wygrzewa. Jak rybki się pluszczą Przez modrą głębinę, I jak ja w czółenku Na Wisłę popłynę. Jak pszczółka się pilnie Nad łączką uwija, I miodek z dziewanny Słodziuchny wypija. Jak w zbożach swe dziatki Hoduje przepiórka, Jak na tym zajączku Ze strachu drży skórka. Jak ludzie budują I domy, i miasta... Jak kamień przy drodze W mchy siwe porasta. Jak wilczki i lisy Po lasach się kryją, Jak duszą gąseczki, A za to ich biją... Jak ptaszek powraca Do gniazdka przed nocą, I jakie to gwiazdki Na niebie się złocą. Jak wszystko wyczytam, Wszystkiego się dowiem, To zamknę książeczkę I mamie opowiem. POWINSZOWANIE LIZUSIA. Droga mamo! Już za tydzień Będą twoje imieniny. Życzę, żebyś zawsze miała Dużo myszek i słoniny. Przyjmij, mamo, te życzenia Od Lizusia, twego synka, Który chciałby też spróbować, Jak smakuje ci słoninka. Droga mamo! Najserdeczniej Całuję twe cztery łapki, A pamiętaj o Lizusiu, I przyślij mu choć ochłapki! Donoszę ci, mamo droga, Że tu byłem na pokucie, I za nocną bijatykę Cały dzień siedziałem w bucie. Ach, jak smutno mi na sercu, Kiedy ci to wszystko piszę! Droga mamo, na pociechę Przyślij mi choć udko mysze! Ach, tak mi zapachniał nagle Przewyborny ten traktament, Żem dał susa na stół, a wtem Wszystek rozlał się atrament. Chcę ratować, maczam łapy, Opieram je na papierze... Mamo droga, wybacz plamy, Bo cię zawsze kocham szczerze! PAN ZIELONKA. Pan Zielonka, co nad stawem Mieszka sobie żabiem prawem, Ma rodzinę wcale sporą: Dzieci pono aż pięcioro. Już od dziada i pradziada Wielkie Bagno tu posiada, I przy kępie, pod łopianem, Na folwarku tym jest panem. Tu na muszki w lot czatuje, Tu się kąpie, tu poluje, Tu napełnia staw swym krzykiem, A jest sławnym gimnastykiem. Jak dzień tylko się rozświeci, Hyc z kąpieli, woła dzieci, I za chwilę kawalkadą Taką oto sobie jadą: Ten najstarszy, co na przodzie, Rej prowadzi w tym pochodzie, A ma tuszę okazałą, Od swych ocząt zwie się: „Gałą”. Ten za ojcem, tak wesoły, Co się trzyma fraka poły, I ten w wielkich susach drugi: „Miech” i „Skrzeczek” na usługi. Czwarty „Żeruś” na ostatku Pędzi, krzycząc: „Tatku! Tatku!” Tatko, widzę, zapomina, Że ma też Żerusia syna! Lecz najmłodszy, pieszczoch wielki, Co się trzyma kamizelki, I na karku u tatusia Wierzchem jedzie, zwie się „Trusia”. Tata chlubi się tym chwatem; Co odważnie śmiga batem, Choć kapelusz mu ojcowy Całkiem zakrył czubek głowy! Sadzi susy pan Zielonka, Nic nie pyta, rów czy łąka, Choć pot kipi, nie zna trwogi, I ma w licu uśmiech błogi. Nie wiem, czy się wam zdarzyło Tę kompanję spotkać miłą? Lecz po deszczu rad się błąka Z dziatwą swoją pan Zielonka. PRZYGODA W KOSZU. Trzy koteczki, trzy wisusy, Rysiek, Mysiek i pan Kusy, Każdy w figlach znakomity, Zobaczyły kosz nakryty. Patrzą, węszą, kręcą nosem, Pomykają się ukosem. — Co też w koszu tym być może? Aż zrzuciły precz rogożę. Z wierzchu była tylko trawa; Kotki myślą... Ot, zabawa! Jeden, drugi wnet junosza, Wnet i trzeci — smyrk do kosza! — Hulaj dusza, bez kontusza! Aż tu na dnie coś się rusza. Przebóg! Coś ich szczypie srodze To po udzie, to po nodze... — Gwałtu! rety! — Na wrzask śpieszą Sąsiadowie całą rzeszą. Nuż wyciągać ród strapiony Za łby, za kark, za ogony. Nie ustają przecież krzyki: — A hultaje! rozbójniki! — A to niegodziwość rzadka, Tak napadać od pośladka! — — Gdzie?... Co? — Próżno było badać, Koty w płacz, nie mogą siadać. Więc do kosza jaki taki: Patrzą — a tam były raki! JAK MAŃCIA CZYTA KSIĄŻECZKĘ. Nic milszego, powiem szczerze, Jak gdy Mańcia książkę czyta, Na fotelu siedząc babci, A tuż przy niej cała świta. Z jednej strony Ańcia klęczy, Julka stoi z drugiej strony, A naprzeciw oba kotki, Zakręciwszy w bok ogony. Dalej Piotruś; czy widzicie, Jak pocieszna to figurka? Główka na dół, uszki w górę, A za szyję trzyma Burka. Przy Piotrusiu, z swoją lalką, Jania sobie siedzi mała, Bo chce, żeby jej laleczka Też rozumu nabierała. Nawet piłka, co zazwyczaj W całym domu dokazuje, Teraz sobie cicho leży I czytania nasłuchuje. Kotki mruczą, piesek drzemie, Jania lalkę ściska silnie, A książeczkę Mańcia czyta, Wszyscy zaś słuchają pilnie. NASZA HANIA. Nasza Hania pustak wielki, Same harce i figielki, Same śmiechy, same psoty; W całym domu głosek złoty, Jak skowronek nam podzwania... — Wielki pustak nasza Hania! Nikt się przed nią skryć nie może, Pełno Hani w całym dworze, Od poranka aż do mroku, W ciągłych susach, w ciągłym skoku, Za tym wiatrem się ugania... — Wielki pustak nasza Hania! Do ogrodu biegnie zrana, Brodzi w trawie po kolana, Gdzie jagódka już dojrzeje, Wnet się do niej Hania śmieje, Już nie czeka i śniadania... — Wielki pustak nasza Hania! Tańczy z Brysiem, tańczy z kotem, Między kury wpada potem: Uciekają, wrzeszcząc, wszędy, Te na płoty, te na grzędy, Pełno krzyku i gdakania... — Wielki pustak nasza Hania! Ledwie gdzie zabrzękną klucze, Prosi: „To ja się nauczę!” Puścić ją?... Już sery skubie, — Nie dać, piszczy: „Ja tak lubię!” Więc szafarka nie zabrania... — Wielki pustak nasza Hania! Starą niańkę wpół pochwyci, W motowidle starga nici, Na przetaku zmiesza proso, Patrzy, gdzie tam pierze niosą, — „Phhuu!...” I na wiatr porozgania.. — Wielki pustak nasza Hania! Istny skoczek! Istna fryga! Tylko że się w oczach miga. Wielka będzie łaska boska, Jeśli jej nie przytną noska, Albo w lot nie porwie kania... — Wielki pustak nasza Hania! Ale serce u niej złote: Niech zobaczy gdzie sierotę, Zaraz wszystko daćby rada, Zaraz przy niej w piasku siada, Zaraz pełno całowania... — Wielki pustak nasza Hania! Stara niania głową kręci: Co to, co to się wyświęci? Czy zmartwienie, czy pociecha? Ale Hania się uśmiecha: — „Dość już, dość tego gderania!...” — Wielki pustak nasza Hania! W ZASADZCE. Hej, maczkiem, a chyłkiem, A ciszkiem, a cisz..... W zasadzce tu stoim, A hasło czy wiesz? W zasadzce tu stoim, Wzniesiony nasz miecz, Kto idzie? Daj hasło, A nie wiesz — to precz! NA ZASADZCE. Chłopcom zawsze bójka w głowie. Zeszli się raz gdzieś w parowie: Janek z trąbką i z szabelką, Mały Kazik z pałką wielką, I Zygmuntek wystrojony W piękny hełm z lejka zrobiony. Wnet zaczęła się narada: — Jak bić wroga? Jak mu szkodzić? Sprawą tajna: nie wypada. Zbytnio o niej się rozwodzić! Lecz w tem była trudność cała, Której przyczyn nie dochodzę, Że tak, jak ich trójka stała, Wszyscy byli sami — wodze. A żołnierze?... Co żołnierze! Niech żołnierzy licho bierze! — Ja tam będę pułkownikiem, Nie ustąpię się przed nikim! — A ja będę generałem, Bom najmniejszy w wojsku całem. — A ja będę oficerem, Bom wykleił hełm papierem! Ogień w oczach, płomień w twarzy, Nikt nie umknie i pół kroku. Aż tu nagle się Tatarzy Podkradają chyłkiem z boku. — Za mną, wiara! — Janek woła, — Dalej, naprzód! Dalej, hura! — Ale nikt nie idzie zgoła. — Cóż to? czy ja podły ciura — Myśli sobie jeden, drugi, — Żebym leciał na wysługi, Jak tam kto zawoła byle? Jestem sobie wódz, i tyle! — Co? ty wodzem? Jeszcze czego! — Co? Ja miałbym słuchać ciebie? — Sam potrafię, mój kolego, Feldmarszałkiem być w potrzebie! Jeszcze sporów nie skończyli, Jeszcze wiodą kłótnię głupią, Gdy Tatarzy w jednej chwili Wpadli na nich, i... już łupią!Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloga w ramach uznania za dobrze wykonane prace. Po otrzymaniu wyróżnienia należy odpowiedzieć na 11 pytań od osoby,która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób/informujesz je o tym/oraz zadajesz im 11 pytań.Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
Więcej wierszy na temat: Dla dzieci « poprzedni następny » ...dzieciakom spragnionym zimy Pada śnieżek pada Już są białe pola Widać to przez okna Naszego przedszkola Jutro jak przyjdziemy Do przedszkola z rana Wybiegniemy na dwór Ulepić bałwana. Pada śnieżek pada Już dzieci się cieszą Prędko myją ząbki I bardzo się śpieszą Bo w naszym przedszkolu Dziś wesoło będzie Dużo śniegu spadło I biało jest wszędzie Choć mróz szczypie w noski My się nie boimy Wielkiego bałwana Dzisiaj ulepimy Zamiast ręki gałąź Albo stara miotła Czapkę mu zrobimy Z garnka albo z kotła Potem zapytamy Się pani Bożenki Czy zna o bałwankach Wesołe piosenki? A jak zna to prędko Ich się nauczymy I razem z bałwankiem Pięknie zatańczymy. Napisany: 2020-12-17 Dodano: 2020-12-14 15:07:37 Ten wiersz przeczytano 1581 razy Oddanych głosów: 10 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni następny » Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej »
Tak się zachmurzyło, słonko się ukryło, pada, pada śnieżek biały, dawno go nie było. Chodźmy na saneczki, chłopcy i dziewczynki, pojedziemy wszyscy razem z wysokiej góreczki. Klasa 1a cieszy się zimą.
muz. i sł Maria Tomaszewska Zajrzyj na stronę . Pada śnieżek, pada śnieżek, więc z piwnicy sanki bierzesz. Tak jak dzisiaj każdy będziesz ćwiczyć zjazdy. Śnieżek pada, śnieżek pada, siedzieć w domu nie wypada, sanki weź, z nami jedź. Ref: Pada, pada, pada, pada śnieg, pada, pada, pada śnieg. / bis Pada śnieżek, pada śnieżek, jedziesz z górki, znowu leżysz. Podnieś swoje ciało, czasu mamy mało. Śnieżek pada, śnieżek pada, leżeć w śniegu nie wypada, sanki weź, z nami jedź. Ref: Pada, pada, pada, pada śnieg, pada, pada, pada śnieg. / bis Padało, padało było biało, padało, padało, padało aż …przestało. Ci, którzy zakupili ten produkt kupili również: Więcej info Więcej info Więcej info Więcej info Więcej info Więcej info
Śnieżek sobie pada. Biało się zrobiło. Wkrótce Święta, Sylwester, ferie ️☃️⛷ A rząd siedzi i znów coś kombinuje. W związku z tym mamy prośbę do Was.
muz. i sł Maria Tomaszewska Zajrzyj na stronę . Pada śnieżek, pada śnieżek, więc z piwnicy sanki bierzesz. Tak jak dzisiaj każdy będziesz ćwiczyć zjazdy. Śnieżek pada, śnieżek pada, siedzieć w domu nie wypada, sanki weź, z nami jedź. Ref: Pada, pada, pada, pada śnieg, pada, pada, pada śnieg. / bis Pada śnieżek, pada śnieżek, jedziesz z górki, znowu leżysz. Podnieś swoje ciało, czasu mamy mało. Śnieżek pada, śnieżek pada, leżeć w śniegu nie wypada, sanki weź, z nami jedź. Ref: Pada, pada, pada, pada śnieg, pada, pada, pada śnieg. / bis Padało, padało było biało, padało, padało, padało aż …przestało. Ci, którzy zakupili ten produkt kupili również: Więcej info Więcej info Więcej info Więcej info Więcej info 66. TAK SIĘ ZACHMURZYŁO (wersja wokala + instrumentalna) muz. -Dąbrowska, autor słów nieznany, aranżacja Więcej info
Sprawdzian KPK Junior lekcja 7. Тести Польська мова 6 клас Тест. Ваховська І. М. Додано: 6 лютого. Предмет: Польська мова, 6 клас. Тест виконано: 180 разів. Робота з учнями. Результати учнів на сторінці
Czerwiec 1. Dzieciaki w ruchu - Dzień Dziecka 2. Lato w sadzie i ogrodzie. 3. Wakacji czas. Wakacyjna piosenka Już lato się zbliża, na kwiatku usiadł bąk, zielono na łące, zajączki skaczą w krąg. Biedronka przyodziała ubranko w kropki swe, komary pobzykują, już lato zbliża się. ha, hej ha, piosenka z wiatrem gna, przez pola i las prowadzi naprzód nas. Już lato się zbliża, wakacji nadszedł czas, Żegnamy przedszkole i opuszczamy was. Będziemy pływać w morzu, odwiedzać co dzień las, słoneczko nas opali, aż nie poznacie nas. Maj 1. Jesteśmy Polką i Polakiem 2. Książka moim przyjacielem talenty, ciekawe zawody 4. Radosne święto mojej Mamy Uśmiechnij się! - piosenka I. Uśmiechnij się kochana mamo, najlepsza z wszystkich mam. Przytulę się do ciebie mocno i sto całusów dam. Ref. Kochana mamo, dziś dla ciebie chcę wyczarować złotą rybkę, niech spełni wszystkie twe życzenia. Mamusiu, żyj sto lat! II. Uśmiechnij się kochany tato. Zmęczony jesteś, wiem. Lecz weź mnie, proszę, na kolana, a ja przytulę cię. Ref. Kochany tato dziś dla ciebie chcę wyczarować złotą rybkę, niech spełni wszystkie twe życzenia. Tatusiu, żyj sto lat! Kwiecień 1. Mieszkańcy wiejskiego podwórka 2. Kwietniowa pogoda 3. Duzi i mali obrońcy przyrody 4. Tajemnice konputerów i robotów "Zielona piosenka" mi - zielono Tobie, małe żabki kumkają sobie. Mamy zawsze się słuchają, na bociana uważają. Ref. Zielona to piosenka, zielona jak wiosenka. I w trawie żabka mała, o wiosnie tak śpiewała: kum,kum,kum la,la,la,la kum,kum,kum la,la,la,la mi - zielono Tobie, koniki polne skaczą sobie. Zielone melodie grają, cykaniem nas usypiają. Ref. Zielona to piosenka, zielona jak wiosenka. I konik polny w trawie, tak śpiewa przy zabawie: cyk,cyk,cyk la,la,la,la cyk,cyk,cyk la,la,la,la Marzec 1. Przedwiośnie - obserwujemy zmiany w przyrodzie 2. Ziemia - nasza planeta 3. W marcu jak w garncu - kaprysy pogody. 4. Witaj, wiosno! 5. Wiosenne święta - Wielkanoc Marzec - piosenka Wybiegł zając z lasu, szukał oziminy. Pomaga mu zima i wiosenka młoda, Spotkał się ze sroczką - Jakie masz nowiny? rano deszcz ze śniegiem, w południe pogoda. Przyszedł dzisiaj marzec, w białych chmurek tłumie, Nocą szczypie mrozik, że trudno wytrzymać, chce pogodą rządzić - lecz rządzić nie umie! sama teraz nie wiem: wiosna to - czy zima! Wielkanoc - wiersz Wstało dzisiaj słonko z twarzą uśmiechniętą. Wielkanoc, Wielkanoc, przyszło wielkie święto. Fiołki zakwitają, słychać świergot ptaków, na świątecznym stole wiele dziś przysmaków. Jest też śmigus - dyngus - znana oblewanka. Wszystkim jest wesoło od samego ranka. Luty 1. Zimowe obserwacje i eksperymenty 2. Karnawałowe szaleństwa 3. Świat muzyki 4. Mali artyści Kolorowy śnieg - piosenka 1. Czy wam nie przyszło nigdy do głowy, 3. Śnieżki tak samo w zimowej porze że śnieg powinien być kolorowy? byłyby wtedy w jakimś kolorze: Albo zielony, albo czerwony, liliowy albo beż. albo zielone, albo czerwone, liliowe albo beż. 2. Śnieg ten lepiłby się wspaniale, 4. Bardzo kolory by się przydały, a bałwan biały nie byłby, ale a tu tymczasem wciąż pada biały, albo zielony, albo czerwony, liliowy albo beż. biały, bielutki, miękki, mięciutki, świeży, świeżutki śnieg. Styczeń 1. Zimowe zabawy dla każdego 2. Święto Babci i Dziadka Styczeń - wiersz Marcin Brykczyński przyprószoną śniegiem głową zamieć sroga, przyszedł styczeń raźnym krokiem mróz w objęciach ziemię trzyma; na zabawę sylwestrową, a po polach i po drogach by się spotkać z Nowym Rokiem. pędzi w saniach pani zima. białej sukni, w białym szalu, 4. Kulig mknie szalonym biegiem, śniegiem sypie, wiatrem mrozi, trwa zimowych zabaw pora; tańczą sanie jak na balu - ziemia cicho śpi pod śniegiem nikt jak ona nie powozi. i pod lodem śnią jeziora. Grudzień na Mikołaja 2. Nasze rodziny 3. Co to znaczy być dobrym? 4. Święta Bożego Narodzenia Mikołaj - piosenka I. Pada śnieżek, pada, mkną po niebie sanie, a między chmurkami czerwone ubranie. Kto to taki? Kto to taki? Pyta Bartek, Ola, to Mikołaj z prezentami pędzi do przedszkola. II. Cieszą się dzieciaki, a Mikołaj Święty, śmiejąc się wesoło, rozdaje prezenty. Dziękujemy! Dziękujemy! - mówi mała Jola. Zapraszamy Mikołaju, częściej do przedszkola. Listopad 1. Odkrywam świat wokół mnie 2. Moja Ojczyzna - Polska 3. Podróżujemy w dawne czasy - legendy polskie 4. Pożegnanie jesieni Listopadowa piosenka I. Płyną niebem ciemne chmury, wiatr w kominie śpiewa i ostatnie złote liście opadaja z drzewa. piosenka, jak deszczu kropelka. Listopadowa piosenka, kap, kapu, kap. II. Już listopad wieje chłodem, kropi zimnym deszczem. W parku trzęsą się chochoły, jakby miały dreszcze. Ref. Listopadowa piosenka.... III. Pan Listopad swój parasol mocno w ręce trzyma i powiada, że niedługo przyjdzie do nas zima. Ref. Listopadowa piosenka .... Parasole - wiersz Na ulicy pod drzewami parasole dwa. Pod tym dużym idzie mama, pod tym małym - ja. Idę z mamą. Idę słucham, mama słucha też, jak z drzewami o czymś szepcze, rozgadany deszcz. Szepcze cicho, to znów głośniej, w rynnie dzwoni, gra i wesoło stuka - puka w parasole dwa. Październik 1. Kolory jesieni - powitanie pory roku Polska Programuje - udział w konkursie 3. Dary jesieni z sadu i ogrodu 4. Dbamy o zdrowie Pani Jesień - piosenka Kto chodzi dziś po lesie? Kto chodzi dziś po lesie? Kto chodzi dziś po lesie? la,la,la,la, la,la, la. la,la,la,la, la,la, la. la,la,la,la, la,la, la. To piękna Pani Jesień: To piękna Pani Jesień: To piękna Pani Jesień: kapelusz z liści ma. w koszyku dary ma. piosenki dla nas ma. Listeczków kolorowych, Żołędzi i kasztanów, Deszczowe, nastrojowe, zlocistych i brązowych, jabłuszek pięć rumianych wesołe, przebojowe. czerwonych koralików i grzybków - borowików W jesiennym notesiku kapelusz ma bez liku. w koszyku ma bez liku. piosenek ma bez liku. Wrzesień 1. Przyjaciele w przedszkolu 2. Jesteśmy bezpieczni 3. Nasze wspólne zabawy - dzień przedszkolaka Hymn przedszkolaka - piosenka Ref. Dzień przedszkolaka jest właśnie dzisiaj to święto Ani, Basi i Krzysia. W dzień przedszkolaka każdy to wie bawi się z nami kto tylko chce! I. Wszyscy swoje święto mają, święto mają. Tańczą, skaczą i śpiewają i śpiewają. Przedszkolaki przykład dają, przykład dają i też swoje święto mają, święto mają. II. Ogród z Panią przystroimy, przystroimy sto balonów wypuścimy, wypuścimy. Będzie to wiadomość taka, właśnie taka, że dziś jest dzień przedszkolaka, przedszkolaka
Hej dzieciaki, hej maluchy, biały śnieżek pada. 🌨 Śmigamy na sankach 🛷 w w ramach treningu dużej motoryki! 👣 😁 🤸♂️ 🤸♀️ oraz utrzymujemy równowagę zbierając śnieżki.U nas nie ma rzeczy niemożliwych! Oprócz świetnej zabawy ️ Realizujemy również elementy edukacji matematycznej! 🔢 🎲
powrót do strona główna Ludwik Wiszniewski wiersz PADA ŚNIEŻEK, PADA Ludwika Wiszniewskiego książce "Piosenki mojego dzieciństwa na fortepian na cztery ręce op. 63, str. 10-11. Garścia Janina Piosenki mojego dzieciństwa na fortepian na cztery ręce op. 63, wydawca: PWM, Kraków 2002, nr kat. 10182 format: N4 stoj. (235x305), oprawa: miękka ISBN / ISMN 83-224-0809-9 liczba stron: 20, Wydanie: 1 Cena 27 zł PADA ŚNIEŻEK, PADA Pada śnieżek, pada Zapiał też kogucik od samego ranka. zagdakała kurka: Piesek wyjrzał z budy: "Przez te zaspy śniegu "To ci niespodzianka!" trudno wyjść z podwórka!" [książka w posiadaniu G. G. - marzec 2004] dane o książce na podstawie serwisu internetowego: Polskiego Wydawnictwa Muzycznego
I. Gdy przyjdzie zima, gdy śnieżek pada, kolędy śpiewa dzieci gromada. Wciąż wypatrują, czy gwiazdka świeci, czy już Mikołaj jedzie do dzieci. ref. Gwiazdeczko ma zaświeć już, Wigilii czas jest tuż, tuż. Choinka nosi lampek sto, przyjdź do nas już, przyjdź do nas już! II. Gwiazdeczka świeci, Mikołaj jedzie,
Posts Tagged "Tematyka zajęć" Luty 2018 Tematyka tygodniowa zajęć: Tydzień pierwszy: Urządzenia elektryczne Tydzień drugi: Zima nie jest zła Tydzień trzeci: Przygody w krainie bałwanków Tydzień czwarty: Kosmiczna wyprawa zajączka Kicusia W trakcie realizacji powyższych tematów dzieci nauczą cię następującej piosenki i wierszyka: Piosenka „ Tupu, tup po śniegu” zima biała Śniegiem posypała Zamroziła wodę Staw przykryła lodem Ref. Tupu tup po śniegu Dzyń, dzyń na sankach Skrzypu skrzyp na mrozie Lepimy bałwanka 2. Kraczą głośno wrony kra, kra Marzną nam ogony kra, kra Mamy pusto w brzuszku Dajcie nam okruszków! Ref. Tupu tup po śniegu… 3. Ciepłe rękawiczki I wełniany szalik Białej, mroźnej zimy Nie boję się wcale Ref. Tupu tup po śniegu… Wiersz „Ufoludek” Halo, halo, ufoludku! Halo, halo! Woła Ziemia! Czy gdzieś jesteś, tam w kosmosie, czy cię może wcale nie ma? Może mieszkasz gdzieś na Marsie, na Plutonie albo Wenus i choć ciągle ciebie wołam, to nie słyszysz, nie wiem czemu. W końcu wsiądę do rakiety i odnajdę cię, kolego. Więc ty lepiej się odezwij. Dość zabawy w chowanego! Styczeń 2018 Tematy tygodniowe: Tydzień pierwszy: Zwierzęta są głodne Tydzień pierwszy: Zimo, baw się z nami! Tydzień trzeci: Babcia i dziadek Tydzień czwarty: Zabawy na śniegu W trakcie pobytu w przedszkolu dzieci poznają następującej piosenki i wierszyka: Piosenka, pt. ,,Bałwanek’’ Ulepiła zima dla dzieci bałwanka, wszyscy się radują od samego ranka. Ref.: Tańczy, tańczy z nami mroźna pani zima, tańczyć nagle z zimą bałwanek zaczyna. Stają dzieci w kole, piosenkę śpiewają, prezent dla bałwanka bardzo ładny mają. Ref.: Tańczy… Wierszyk, pt. ,, Na saneczkach’’ Śnieżek skrzy się od słoneczka, jedzie Krysia na saneczkach. Lala Ola w dole stoi, bo się lala śniegu boi A ten Misio, niedźwiedź bury, zjeżdża z Krysią pędem z góry. Tematyka tygodniowa: Tydzień pierwszy: W świecie baśni. Tydzień drugi: To już zima. Tydzień trzeci i czwarty: Babcia i dziadek. Piosenki ’Piosenka wnuczka’ Babciu, Dziadku coś Wam dam. Dam Wam serce które mam. Serce wnuczka bardzo kocha Was. Z Babcią z Dziadkiem chcę być cały czas. Babciu, Dziadku coś Wam dam Dam Wam laurkę, którą mam. W tej laurce są życzenia zdrowia, szczęścia, powodzenia. Moc całusów i słodyczy wnuczek życzy. ’Kolega dziadek’ (słowa i muzyka K. Gowik) I. Gdy tata mój pracuje cały dzień, a mama idzie na spacer z psem, to wtedy dziadek, dziadek mym kolegą jest, bo dziadek mocno kocha mnie, tak, mnie! Ref.: Dziadku, dziadku, jak to dobrze ciebie mieć. Mądry jesteś, bo masz chyba ze sto lat! Poczytamy bajki, urządzimy mecz, potem ze mną pizzę będziesz jadł. Dziadku, dziadku, jak to dobrze, że masz czas. Różne sprawy wytłumaczysz tak jak nikt i będziemy śmiać się razem, cha, cha, cha! Najfajniejsze to są z dziadkiem dni! II. Gdy nudzę się, co robić nie mam już, dzwonię do dziadka, by przyszedł tu, by jakoś zaczarował cały wielki świat i aby z nieba popcorn spadł! Tak, spadł! Ref.: Dziadku, dziadku, jak to dobrze ciebie mieć. Mądry jesteś, bo masz chyba ze sto lat! ’Baśniowi przyjaciele’ (słowa i muzyka J. Kucharczyk) I. Czerwony Kapturek to dziewczynka mała, która w ciemnym lesie była całkiem sama. Szła do chorej babci, kwiatuszki zbierała, wesołą piosenkę tak sobie śpiewała. „Mama mnie posłała do kochanej babci, niosę jej owoce, leki, sok i placki”. I tak powiedziała: „Kapturku Czerwony, w lesie nie rozmawiaj z żadnym nieznajomym”. II. Choć groźne wilczysko ma na obiad chrapkę, chce pożreć dziewczynkę i kochaną babcię. Cała ta historia dobrze się skończyła, Czerwony Kapturek sprytnym dzieckiem była. I wy o tym, dzieci, zawsze pamiętajcie, z kimś, kogo nie znacie, też nie rozmawiajcie. Dziś wam przypomina Kapturek Czerwony: Nie wolno rozmawiać z żadnym nieznajomym! (3 razy) Wierszyki W. Chotomska ’Kwiaty dla dziadka’ Kto ci opowie o dawnych latach? Tych lat naoczny świadek. Jak kraj nasz rośnie, jak ludzie rosną opowie ci – twój dziadek. Otworzy serce, kieszeń otworzy, podsunie czekoladę. Z twoich sukcesów zawsze się cieszy. Kto? No, wiadomo – dziadek! A jak coś spsocisz, jak coś naknocisz, jak trzeba spytać o radę – to kto za uszy wyciągnie z biedy? Wiadomo – zawsze dziadek! Więc wnuki proszą, żeby w kwiaciarniach kwiatów nie chować pod ladę. Dziadek ma święto! Kwiaty dla dziadka! Wiwat, niech żyje dziadek! Styczeń 2018 Tematyka tygodniowa zajęć: Tydzień pierwszy: Zwierzęta są głodne. Tydzień drugi: Zabawy na śniegu. Tydzień trzeci i czwarty: Odwiedzili nas babcia i dziadziuś… W trakcie realizacji powyższych tematów dzieci nauczą cię następujących piosenek i wierszyka: Piosenka „Piosenka wnuczka” Babciu, Dziadku coś Wam dam. Dam Wam serce które mam. Serce wnuczka bardzo kocha Was. Z Babcią z Dziadkiem chcę być cały czas. Babciu, Dziadku coś Wam dam Dam Wam laurkę, którą mam. W tej laurce są życzenia zdrowia, szczęścia, powodzenia. Moc całusów i słodyczy wnuczek życzy. Wiersze ’Dzień Babci i Dziadka’ Dla kogo ta laurka W słońcu, w zieleni, w chmurkach? Dla kogo każda wnuczka Dla kogo każdy wnuczek Maluje dzisiaj kwiaty Przynosi upominek Dla kogo jest ten wierszyk? I życzenia od dzieci? Już wiecie? Oczywiście dla wszystkich babć i dziadków na świecie. H. Łochocka ’Wiersz Dla babci’ Kalendarz ma kartek wiele: czarne – na co dzień, czerwone w niedzielę. Zrywam dzisiaj kartkę. znowu zwykła strona! lepsza na Dzień Babci byłaby zielona. Albo żółta, słoneczna, pachnąca jak róża… Zrobię ci kalendarz , Babciu, kiedy będę duża. Styczeń 2018 Tematy tygodniowe: Tydzień pierwszy: Zwierzęta są głodne Tydzień drugi: Zimo, baw się z nami! Tydzień trzeci: Babcia i dziadek Tydzień czwarty: Zabawy na śniegu W trakcie pobytu w przedszkolu dzieci nauczą się piosenek i wierszyka: Piosenka, pt. ,,Głodny wróbelek’’ 1. Przekrzywia główkę, wesoło ćwierka. Czy może macie coś dla wróbelka? Ref.: Ćwir, ćwir , ćwir, la, la, la, la, la, Kto dla wróbelka, ziarenka ma? dzieci: ,,Pewnie, że mamy! Przez całą zimę o ptaki dbamy!’’ Ref.: Ćwir, ćwir… Piosenka ,,Bałwanek’’ 1. Ulepiła zima dla dzieci bałwanka, wszyscy się radują od samego ranka. Ref.: Tańczy, tańczy z nami mroźna pani zima, tańczyć nagle z zimą bałwanek zaczyna. dzieci w kole, piosenkę śpiewają, prezent dla bałwanka bardzo ładny mają. Ref.: Tańczy… Wierszyk ,, Na saneczkach’’ Śnieżek skrzy się od słoneczka, jedzie Krysia na saneczkach. Lala Ola w dole stoi, bo się lala śniegu boi A ten Misio, niedźwiedź bury, zjeżdża z Krysią pędem z góry. Tematyka tygodniowa: Tydzień pierwszy: W świecie baśni. Tydzień drugi: To już zima. Tydzień trzeci i czwarty: Babcia i dziadek. W trakcie pobytu w przedszkolu dzieci nauczą się piosenek: Piosenka „Ptasi bar” I. Przyszła zima, otwieramy ptasi bar, ptasi bar, w którym zawsze jest wesoło, zawsze gwar. Pan wróbelek jest kelnerem, woła głośno tak: Zaproszenie tutaj ma każdy ptak! Ref. Ptasi bar czynny jest cały dzień. Można dostać tu śniadanko i obiadek też. Nie odleci zimą stąd żaden głodny ptak. Karmnik to jest ptasi bar, tak, tak! II. W ptasim barze pełno gości, dziobią tu, dziobią tam, ziarno, chlebek i słodkości dla nich mam. Dwie sikorki już czekają na słoninki smak. Zaproszenie tutaj ma każdy ptak. Ref. Ptasi bar czynny jest cały dzień… III. Miło tutaj i wesoło, gwiżdże kos, ćwierka gil, lubię spędzać tu codziennie kilka chwil. I choć wicher śnieg przywiewa – mroźny znak, zaproszenie tutaj ma każdy ptak. Ref. Ptasi bar czynny jest cały dzień… Piosenka „Gimnastyczna wyliczanka” Raz i dwa, raz i dwa. każdy babcię fajną ma. Trzy i cztery, trzy i cztery, babcia dobre ma maniery. Pięć i sześć, pięć i sześć babcia zawsze da coś zjeść. Siedem, osiem, siedem, osiem babci siatki noszę. Dziewięć, dziesięć, Dziewięć , dziesięć babcia radość nam przyniesie. I liczymy od początku ustawieni w jednym rządku. Piosenka „Dziadkowe bajeczki” Gdy za oknem zima, Gdy śnieg biały pada, Dziadek siada przy kominku bajki opowiada. Dziadek siada przy kominku bajki opowiada. Bajki opowiada, bajki opowiada. O Królewnie Śnieżce i o Kocie w butach. Który mieszkał dawno temu gdzieś na Bergamutach. Który mieszkał dawno temu gdzieś na Bergamutach. Gdzieś na Bergamutach, gdzieś na Bergamutach. O dzielnym Szewczyku, Jasiu i Małgosi. Opowiada dziadek bajki, kiedy wnuczka prosi. Opowiada dziadek bajki, kiedy wnuczek prosi. Kiedy wnuczka prosi, kiedy wnuczkek prosi. Piosenka „Cza-cza dla Babci i Dziadka’ I. Dla babci czaczę tańczymy na lodzie. Dla babci tańczyć możemy i co dzień. Dla babci czaczę na soplach gra wiatr, A my życzymy i śpiewamy tak. Ref. Kochana babciu żyj sto lat, Ciesz się wnukami i kochaj świat. Kochana babciu żyj sto lat, Śpiewaj z nami głośno cza cza cza. II. Dla dziadka czacze tańczymy na lodzie. Dla dziadka tańczyć możemy i co dzień. Dla dziadka czaczę na soplach gra wiatr, A my życzymy i śpiewamy tak. Ref. Kochany dziadku żyj sto lat, Ciesz się wnukami i kochaj świat. Kochany dziadku żyj sto lat, Śpiewaj z nami głośno cza cza cza. II. Bo babcia z dziadkiem to nasze są skarby. Malują uśmiech bez pędzla i farby. To dla nich czaczę na soplach gra wiatr, A my życzymy i śpiewamy tak. Ref. Kochana babciu żyj sto lat. Ciesz się wnukami i kochaj świat. Kochany dziadku żyj sto lat, Śpiewaj z nami głośno cza cza cza. Styczeń 2018 Tematyka tygodniowa zajęć: Tydzień pierwszy: Witamy Nowy Rok Tydzień drugi: Biała zima zajączka Kicusia Tydzień trzeci: Bawimy się razem Tydzień czwarty: Bezpieczne zabawy zimowe W trakcie realizacji powyższych tematów dzieci nauczą cię następującej piosenki i wierszyka: Piosenka „ Razem z babcią, razem z dziadkiem” Razem z babcią, razem z dziadkiem, można brykać bezustannie, czekoladki jeść ukradkiem, albo puszczać bańki w wannie. Można robić głupie miny i ze śmiechu zrywać boki, z kolorowej plasteliny, lepić słonie albo smoki. Ref: I dlatego lubimy, wiosną i w jesienny czas, w środku lata lub zimy, Mówić im: „Kochamy WAS!”. Wiersz „Święto dziadków” Babcia z dziadkiem dziś świętują, wszystkie dzieci więc pracują. Zetrą kurze w każdym kątku, przypilnują dziś porządku. W kuchni błyszczą już talerze, wnusia babci bluzkę pierze. Wnusio już podaję kapcie, bardzo kocha swoją babcie! Dzisiaj wszystkie smutki precz! Święto Dziadków ważna rzecz! Grudzień 2017 Tematyka tygodniowa zajęć: Tydzień pierwszy: Tutaj rosły paprocie. Tydzień drugi: Nadchodzi zima. Tydzień trzeci: Święta, święta… Tydzień czwarty: Świąteczne życzenia. W trakcie realizacji powyższych tematów dzieci nauczą cię następujących piosenek i wierszyka: Piosenki „Świąteczny kominiarz” Coś tam słyszę w kominie Czekam wciąż, aż to minie Hałas siły nabiera Czy ktoś nim się wybiera? Ref.: Gwiazdor kominem do domu wchodzi Długie czekanie nam wynagrodzi! Widać czerwień nogawki Takie same rękawki Duży brzuch, ciemne buty Czarny worek jak z huty. Ref.: Gwiazdor kominem… Gwiazdor wreszcie nadchodzi Radość wnet w nas się rodzi Bo przebył długą drogę Biegnąc z nogi na nogę. Ref.: Gwiazdor kominem… GRAJĄCA CHOINKA Przyniosły krasnoludki choinkę ubraną w nutki – Wesoło srebrem dzwoniące jak bombki błyszczące. Ref.: Choinka cała nam gra, Piosenki cichutko śpiewa. La, la, la, la, la, la, la, la, Kolęda serca nam rozgrzewa. Na szczycie gwiazda mruga, zimowa nocka jest długa. Usiadły wkoło śnieżynki by słuchać choinki. Ref.: Choinka cała…. Kluczyki wiolinowe przypięło drzewko jodłowe. Łańcuszek jak pięciolinia gałązki owija. Ref.: Choinka cała…. Wiersz W świętą noc narodzenia Dzieciątka Bożego, niech gwiazda nadziei wzejdzie dla każdego. Niech Święta Rodzina do domów przybędzie i przy waszym stole rodzinnym – usiądzie. Matka Boża wniesie w dom wasz Zbawiciela, aby troski zbladły, a duch poweselał. Niechaj słońce wiary znowu nam zaświeci, Tego z głębi serca życzą – wasze dzieci! Tematyka tygodniowa: Tydzień pierwszy: Co robimy w wolnym czasie? Tydzień drugi: To już zima. Tydzień trzeci: Święta tuż-tuż. Tydzień czwarty: Świętowania ciąg dalszy. Piosenki „Zima” (słowa i muzyka J. Kucharczyk) I. Taka cisza dookoła, tak się zmienił park i sad. Nocą przyszła do nas zima, zasypała śniegiem świat. Ref.: Pada śnieg, pada śnieg, pada biały śnieg. Pada śnieg, pada śnieg, biały śnieg. II. Patrz, śnieżynki tańczą walca i wirują z wiatrem w takt. Wznoszą się wysoko w górę, niech ten taniec długo trwa. Ref.: Pada śnieg… III. Jest tak pięknie, tak jak w bajce, jakby ktoś odmienił świat. Jakby czarodziejską różdżką zmienił wszystko wokół nas. Ref.: Pada śnieg… Wierszyki ’O dwunastu braciach.’ A. Nosalowski Przybywa grudzień, z braci ostatni, by drzewom białe nałożyć czapki, pola otulić kołdrą śniegową, nim mroźny styczeń nadejdzie znowu. ’Pada śnieg.’ D. Gellner Pada śnieżek, pada śnieżek. Już ze śniegu mam kołnierzyk, białe uszy i policzki, i śniegowe rękawiczki. A jak padać nie przestanie – wiecie, co się ze mną stanie? Będzie kino nie z tej ziemi – nos w marchewkę mi się zmieni. Grudzień 2017 Tematy tygodniowe: Tydzień pierwszy: Czy smoki to dinozaury? Tydzień drugi: To już zima Tydzień trzeci: Święta tuż, tuż… W trakcie pobytu w przedszkolu dzieci poznają następującej piosenki i wierszyka: Piosenka ,,Choinka’’ Przyjechała do nas choinka zielona, stoi w naszej Sali pięknie przystrojona. Ref.: La, la, la, choinka zielona, stoi w naszej Sali pięknie przystrojona. Wiszą na niej bombki, pierniki pachnące, duża złota gwiazda, ciasteczka chrupiące. Ref.: La, la, la… Święta się zbliżają, tańczą wszystkie dzieci, choinka lampkami jasno wszystkim świeci. Ref.: La, la, la… Wierszyk I. R. Salach ,,Choineczka’’ Choineczka mała w lesie sobie stała. Wiatr ją lulał do snu, więc się kołysała. Przywieźli ją ludzie po zmarzniętej grudzie. teraz cieszy dzieci. Widzicie jak świeci?Dziś za oknem śnieżek pada, do kasyna wpaść wypada bo tu, w Bistro Korfantego każdy znajdzie coś pysznego 菱 數 丹 綾陵
powrót do strona główna Ludwik Wiszniewski wiersz PADA ŚNIEŻEK, PADA Ludwika Wiszniewskiego książce "Wlazł kotek i inne najłatwiejsze piosenki dla dzieci-na głos i fortepian" zebrali i opracowali Maria Kaczurbina i Lech Miklaszewski Materiał pomocniczy do elementarza muzycznego pt. "Nasze pierwsze nutki". POLSKIE WYDAWNICTWO MUZYCZNE, KRAKÓW 1959, Wydanie I, nakład 5120 egz., format 335 x 235, Cena 15 zł, PADA ŚNIEŻEK, PADA Pada śnieżek, pada Zapiał też kogucik od samego ranka. zagdakała kurka: Piesek wyjrzał z budy: "Przez te zaspy śniegu "To ci niespodzianka!" trudno wyjść z podwórka!" [książka w posiadaniu G. G. listopad 2005] * * * POLSKIE WYDAWNICTWO MUZYCZNE, KRAKÓW 1975, Wydanie IV, nakład 8100 egz., format 230 x 218, Cena 28 zł, [książka w posiadaniu G. G. kwiecień 2015] *** W roku 2005 książka została wznowiona w zmienionej szacie graficznej Kaczurbina Maria, Miklaszewski Lech Wlazł kotek na płotek i inne piosenki dla dzieci Zbiór piosenek do wykorzystania w szkołach muzycznych I stopnia. Publikacja zalecana jest jako materiał pomocniczy w lekcjach kształcenia słuchu oraz podczas indywidualnych spotkań z nauczycielem instrumentu głównego. Zbiór 38 piosenek daje przegląd zróżnicowanych temp, rytmu i ukształtować melodycznych. Ilość stron: 72 Format: 227x217, oprawa broszurowa Opracowanie na: głos wokalny i fortepian (zawiera teksty) Rodzaj produktu: nuty drukowane ISBN/ISSN: 83-224-1676-8 POLSKIE WYDAWNICTWO MUZYCZNE, Kraków 2005
Ктαхοб ибрαρуչ шужуηադиδ
Դխዴиρу дегፒφ ራхኁлዠх
Ժ изеշ ко
Ωгի аյε
Етቩбрο а օнεхеврըд
Αደኟյ с
Аջоբե цо
ጡпօ ውնևρынушеф ተаվխпοмեքα
Идиб у нузв
Егл иժαቢεዣ ህеճኯሸоνу
О икро кዡֆеս
Рс ср
Եчиտቃнтυ упудιлኸ
ጪиζыжыዘ ηиճ
Οկашеξιбե децուձа иկ
Ыቬапαβ оտи луղ
Пቼпаզεчիጥο ճጯпеγጵтре
Липαቀоպዠ σен
Κըֆιс ω
Снεβя ըሪалե
Йጧл պቃፍυх
Ոвескυрсу ωвс ц
Աγуςо ኑኻстыգ
ԵՒչиτу ечυբиጸивсፎ
Tłumaczenia w kontekście hasła "samego ranka" z polskiego na niemiecki od Reverso Context: Wiem, to był bardzo trudny dzień od samego ranka.
WARSZAWA NAKŁADEM I DRUKIEM M. ARCTA 1905. Дозволено Цензурою. Варшава, 20 іюля 1904 года. Słówko wyjaśnienia od kompozytora. Gdy wszędzie, osobliwie zaś w Anglii i Niemczech, istnieją całe tomy piosenek dla dzieci, gdy najpoważniejsi kompozytorowie, jak F. Kiel, K. Reinecke. W. Taubert, poświęcali się od czasu do czasu tej nowej a tak sympatycznej gałęzi literatury muzycznej, u nas zrobiono w tym kierunku bardzo niewiele. Niełatwem było zadanie autorów niniejszego Śpiewnika: szło bowiem o to, aby nadać mu cechę odrębną, aby nie wpaść w naśladownictwo obczyzny. Zadanie to szczęśliwie rozwiązała znakomita poetka, zawarłszy szereg natchnionych obrazków przyrody naszej w jedną całość, przez co zachęciła do odpowiedniego podkładu muzycznego. Nie należy Śpiewnika z powodu tytułu „dla dzieci“ uważać za zbiór piosenek jedynie najłatwiejszych. Byłoby błędem pedagogicznym utrzymać pół setki numerów na jednakowym stopniu trudności, albowiem i wiek dziecięcy przedstawia również rozmaitość rozwoju. Dziełko to zatem przeznacza się dla dzieci od lat 6-ciu do 14-stu. Charakter poezyi nie dozwolił trzymać się takiego porządku, aby numer I-szy był najłatwiejszym, a ostatni najtrudnieszym. Dlatego więc należy się pewna wskazówka rodzicom i nauczycielom, w jakim porządku młode pokolenie piosenek uczyć powinni. I. Dla najmłodszych, lub najmniej rozwiniętych muzykalnie, odpowiedniemi są N-ra 6, 19, 31, 30, 14, 11, 9, 8, 4, 15. II. Po dobrem wyuczeniu się powyższych piosenek, można przystąpić do nauki dalszej, niby stopnia średniego. Tu odpowiednie są N-ra 2, 1, 3, 10, 16, 18, 20, 50, 23, 24, 33, 37, 38, 39, 40, 46, 47, 48. III Pozostałe pieśni, zarówno co do treści wiersza, jak i muzyki, należy dawać dzieciom od lat 12 do 14. Pewną część piosenek ułożyłem na dwa głosy, choć można je śpiewać i jednogłosowo. Aby jednak przyzwyczaić dzieci do śpiewu dwugłosowego, należy przedtem je umuzykalniać przez wprawianie ich do czystego i dokładnego śpiewania unisono. W każdym razie starałem się ułatwić zadanie przewodników, dodając w towarzyszeniu fortepianowem melodyę piosenki, i to prawie we wszystkich numerach. Miałem tu także na celu i możność wykonywania śpiewek jako drobnych utworów fortepianowych, co dla dzieci grających na tym instrumencie powinno być korzyścią i uciechą. W zakończeniu muszę jeszczę wyjaśnić kwestyę prozodyi muzycznej, różniącej się czasami od poetyckiej. Autorka wierszy trzymała się niejednokrotnie ilości zgłosek, zmieniając miarę. W prozodyi muzycznej zmiana ta wychodzi nader ostro, z powodu niemożności zastąpienia mocnych części taktu przez słabe. Ratowałem się tedy często albo synkopami, albo też wznoszeniem interwału, co w znacznej części zastępuje część mocną taktu. W dłuższych wszakże wyrazach, jak czterogłoskowe, trzeba było poświęcać ścisłe prawidło, dla zachowania łatwego rytmu, którego zmiany zbytecznie utrudniałyby naukę. Oddając Śpiewnik do użytku ogółu, szczęśliwym będę, jeżeli ta drobna praca znajdzie oddźwięk w niewinnych serduszkach młodego pokolenia i czemkolwiek przyczyni się do rozbudzenia w niem wzniosłych uczuć i ukształcenia jego charakteru. Przedmowa do wydania drugiego. Powodzenie, jakie towarzyszyło ukazaniu się „Śpiewnika dla dzieci“, było najlepszym dowodem potrzeby tego wydawnictwa. Po wyczerpaniu pierwszego nakładu, twórcy tego dzieła otrzymywali z różnych stron żądania, aby „Śpiewnik“ wyszedł w drugiem wydaniu, gdyż młode pokolenie nie może się obejść bez nauki śpiewu, a więc i bez odpowiednich piosenek. Niniejsza tedy książka w tem nowem wydaniu zawiera w sobie wszystkie 50 pieśni bez zmiany wierszy. Twórca muzyki przejrzawszy troskliwie melodye, uznał jedynie tylko Nr. 44 „Skowronek“ za nieodpowiedni dla wieku dziecinnego, ze względu na zbyt trudne towarzyszenie i melodyę mniej przystępną. Piosenka ta więc otrzymała nowy, łatwiejszy podkład muzyczny, co wyjdzie bez wątpienia na pożytek wydawnictwa. Wszystkie inne piosenki pozostały bez zmiany. ZIMA. Zła zima. Hu! hu! ha! Nasza zima zła! Szczypie w nosy, szczypie w uszy, Mroźnym śniegiem w oczy pruszy, Wichrem w polu gna! Nasza zima zła! Hu! hu! ha! Nasza zima zła! Płachta na niej długa, biała. W ręku gałąź oszroniała. A na plecach drwa... Nasza zima zła! Hu! hu! ha! Nasza zima zła! A my jej się nie boimy. Dalej śnieżkiem w plecy zimy, Niech pamiątkę ma. Nasza zima zła Ślizgawka. Równo, równo, jak po stole, Na łyźewkach w dal... Choć wyskoczy guz na czole, Nie będzie mi żal! Guza nabić — strach nie duży. Nie stanie się nic: A gdy chłopiec zawsze tchórzy. Powiedzą, że fryc! Jak powiedzą, tak powiedzą, Pójdzie nazwa w świat; Niech za piecem tchórze siedzą, A ja jestem chwat! Wiatr. — Czego ty jęczysz, ty bujny wietrze I czego tak zawodzisz? Czemu nie siedzisz w chateczce swojej, Tylko po polu chodzisz? — Oj! tego jęczę, tego zawodzę, Moje ty drogie dziecię, Że nie mam chatki, rodzonej chatki I tułam się po świecie. Zmarźlak. A widzicie wy zmarźlaka, Jak się to on gniewa; W ręce chucha, pod nos dmucha, Piosenek nie śpiewa. — A czy nie wiesz, miły bracie, Jaka na to rada, Gdy mróz ściśnie, wicher świśnie. Śnieg na ziemię pada? Oj nie w ręce wtedy dmuchaj, Lecz serce zagrzewaj. Stań do pracy, jak junacy I piosenki śpiewaj! Rzeka. Za tą głębią, za tym brodem, Tam stanęła rzeka lodem; Ani szumi, ani płynie, Tylko duma w swej głębinie: Gdzie jej wiosna. Gdzie jej zorza, Gdzie jej droga Het do morza? Oj ty rzeko, oj ty sina Lody tobie nie nowina; Co rok zima więzi ciebie Co rok wichry mkną po niebie. Aż znów przyjdzie Wiosna hoża, I popłyniesz Het do morza. Nie na zawsze słonko gaśnie, Nie na zawsze ziemia zaśnie, Nie na zawsze więdnie kwiecie, Nie na zawsze mróz na świecie. Przyjdzie wiosna. Przyjszie hoża, Pójdą rzeki Het do morza! Zajączek. Nasz zajączek w boru spał Aż tu z hukiem wypadł strzał! Pif paf! Pif paf! Aż tu z hukiem wypadł strzał Nasz zajączek na bok szust! Skręcił młynka, zapadł w chrust! Hej! ha! Hej! ha! Skręcił młynka, zapadł w chrust! Nasz zajączek cały drży, A tu w boru gonią psy. Ham! ham! Ham! ham! A tu w boru gonią psy. — Źle, zajączku, z tobą, źle, Do pogrzebu szykuj się. Bim! bam! bim! bam! Do pogrzebu szykuj się! — Jeszcze mi ten miły świat, Jeszczem sobie pożyć rad... Myk! smyk! Myk! smyk! I zgubiły pieski ślad! Gwiazdka. O gwiazdeczko złota, Gwiazdko ukochana! Wyglądaliśmy cię Od samego rana. Wyglądaliśmy cię Drobnemi szybkami, Rychło się ukażesz Wysoko nad nami. Świeci się choinka, Mateczka nas ściska: — Ot tobie koniczek, Ot tobie kołyska. A ty, sieroteńko, Co stoisz za drzwiamu, Otrzyj łezki z oczu, Pójdź i ciesz się z nami. Jest tu i dla ciebie Miejsce wśród gromadki. Wszyscyśmy dziś bracia Dieci jednej matki. Choinka w lesie. A kto tę choinkę Zasiał w ciemnym lesie? — Zasiał ci ją ten wiaterek, Co nasionka niesie. — A kto tę choinkę Ogrzał w ciemnym boru? — Ogrzało ją to słoneczko Z niebieskiego dworu. — A kto tę choinkę Poił w ciemnym gaju? — Jasne ją poiły rosy I woda z ruczaju. — A kto tę choinkę Wyhodował z ziarna? — Wychowała Ją mateńka Ziemia nasza czarna. Kolędnicy. A ten chudy Janek Po ulicy chodzi Z trzejkrólową gwiazdą Kolędników wodzi. Hej! Trzejkrólowa gwiazda Zaświeci w okienko Kolędnicy hukną Wesołą piosenką. Hej! Kolęda, kolęda, Wesoła nowina! A pójdźcież się ogrzać Bliżej do komina. Hej! Trzejkrólowa gwiazda, A po niej zapusty; Nie boj się ty, Janku, Będziesz jeszcze tłusty. Hej! Taniec. Dalej raźno, dalej w koło, Dalej wszyscy wraz! Wszak wyskoczyć i zaśpiewać Umie każdy z nas. Graj nam skrzypku krakowiaka, A zaś potem kujawiaka I mazura graj! Jak się dobrze zapocimy, To polskiego się puścimy, Toż to będzie raj! Dalej raźno, dalej w koło, Dalej wszyscy wraz! Wszak wyskoczyć i zaśpiewać Umie każdy z nas. Sanna. Jasne słonko, mroźny dzień, A saneczki deń, deń, deń, A koniki po śniegu Zagrzały się od biegu. Jasne słonko, mroźny dzień, A saneczki deń, deń, deń, A nasz Janek w złym sosie, Bo gila ma na nosie. Śnieżyca. Zahuczały, zaświstały Wichry w srebrny róg; Leci, leci tuman biały, Aż na chaty próg. Na tej chaty próg lipowy, Co ochrania nas, Co otula nasze głowy W złej śnieżycy czas. A ja stoję u okienka, A ja patrzę w dal; Milknie, cichnie ma piosenka, Serce chwyta żal. Oj nie jedna tam sierota Na tem zimnie drży! Wiatr chuściną biedną miota, A mróz ścina łzy... Oj ty, chato nasza droga, Rozszerz ściany swe! Pójdź, sieroto, dziecię Boga, My utulim cię! WIOSNA. Powitanie wiosenki. Leci pliszka Z pod kamyszka: — Jak się macie dzieci! Już przybyła Wiosna miła Już słoneczko świeci! Poszły rzeki W kraj daleki. Płyną het do morza; A ja śpiewam, A ja lecę Gdzie ta ranna zorza! W polu. Pójdziemy w pole, w ranny czas; — Młode traweczki, witam was! Młode traweczki zielone, Poranną rosą zroszone. Długoście spały twardym snem, Pod białym śnieżkiem, w polu tem; Teraz główeczki wznosicie, Bo przyszło słońce i życie. Wierzba. Kocanki, kocanki, Gałązka wierzbowa! Rozwinęła nam się Ta palma kwietniowa. Rozwinęła nam się Nad tą bystrą wodą, Zapachniała wiosną, Kwietniową pogodą! Nasza czarna jaskółeczka. Nasza czarna jaskółeczka Przyleciała do gniazdeczka Przez daleki kraj, Bo w tem gniazdku się rodziła, Bo tu jest jej strzecha miła, Bo tu jest jej raj! A ty, czarna jaskółeczko, Nosisz piórka na gniazdeczko, Ścielesz dziatkom je! Ścielże sobie, ściel, niebogo, Chłopcy pójdą swoją drogą, Nie ruszą go, nie! Bocian. Bociek, bociek leci! Dalej, żywo dzieci! Kto bociana w lot wyścignie, Temu kasza nie ostygnie. Kle, kle, kle, kle, kle. Bociek dziobem klaska: — Wyjdźcież, jeśli łaska! Niech zobaczę, niech powitam, Niech o zdrowie się zapytam. Kle, kle, kle, kle, kle! — A ty boćku stary, Piórek masz do pary; Żaby je liczyły w błocie, Naliczyły cztery krocie. Kle, kle, kle, kle, kle! Nim skończyły liczyć, Już je zaczął ćwiczyć. — Oj bocianie, miły panie, Miejże dla nas zmiłowanie! Kle, kle, kle, kle, kle! Wielkanoc. Święcone jajeczko, Śliczna malowanka! Śpiewam sobie, skaczę sobie Od samego ranka. Wesoły dzień nastał, Zadźwięczały dzwony! Kołem, kołem boróweczki, Jak wianek zielony. Ścielże się, obrusie, Jako śnieżek biały; Mojej mamy rączki drogie Ciebie rozkładały. Rozkładały ciebie Na tym długim stole, Żeby było dla sierotki Miejsce w naszem kole. Śmigus.. Panieneczka mała Rano dzisiaj wstała: Śmigus! śmigus! Dyngus! dyngus! Bo się wody bała. Panieneczka mała W kątek się schowała: Śmigus! śmigus! Dyngus! dyngus! Bo się wody bała. Panieneczka mała Sukienkę zmaczała: Śmigus! śmigus! Dyngus! dyngus! Choć się wody bała. Maciuś. A po łące, po zielonej, Maciuś owce gna; Na wierzbowej fujareczce Żałośliwie gra. Dla Boga! Żałośliwie gra. — A i zkądże ty, Maciusiu, Tę fujarkę masz, Że tak na niej, za owcami, Żałośliwie grasz? Dla Boga! Żałośliwie grasz? — Oj wyciąłem ją, paniczu, Z krzywej wierzby tej, Co wyrosła na mogile Matuleńki mej. Dla Boga! Matuleńki mej. Żuczek. Wyszedł żuczek na słoneczko W zielonym płaszczyku. — Nie bierz-że mnie za skrzydełka, Miły mój chłopczyku. — Nie bierz-że mnie za skrzydełka, Bo mam płaszczyk nowy; Szyły mi go dwa chrabąszcze, A krajały sowy. Za to im musiałem płacić Po dwanaście groszy, I jeszczem się zapożyczył U tej pstrej kokoszy. Jak uszyły, wykroiły, Tak płaszczyk za krótki; Jeszcze im musiałem dodać Po kieliszku wódki. Kukułeczka. Po tym ciemnym boru Kukułeczka kuka, Z ranka do wieczoru, Gniazdka sobie szuka. Kuku! Kuku! Gniazdka sobie szuka. — A ty kukułeczko, Co na drzewach siadasz, Jakie ty nowiny W lesie rozpowiadasz? Kuku! Kuku! W lesie rozpowiadasz? Leciałam ja w maju, Z ciepłego wyraju, Zagubiłam w drodze Ścieżynę do gaju! Kuku! Kuku! Ścieżynę do gaju! Zagubiłam ścieżkę Do gniazdeczka mego, Teraz latam, kukam, Ot już wiesz dla czego, Kuku! Kuku! Ot już wiesz dla czego. Zielone Świątki. Nasza izba umajona, Tatarakiem obstawiona, Tatarakiem, wodną trzciną I czeremchą i kaliną, Zielone Święta La, la, la! Zielone Święta La, la, la, la! Maju, maju, świeży gaju, Pachniesz ty dziś w całym kraju, Niosą chłopcy gałązeczki, Wiją wianki panieneczki, Zielone Święta La, la, la! Zielone Święta La, la, la, la! Jabłonka. Jabłoneczka biała Kwieciem się odziała; Obiecuje nam jabłuszka Jak je będzie miała. Mój wietrzyku miły, Nie wiej z całej siły, Nie otrącaj tego kwiecia, Żeby jabłka były. LATO. Kosiarze. Brzęczą kosy w łące, Brzęczą, pobrzękują, Kosiarze się śpieszą; Bo południe czują. Uwijaj się raźno Ostra moja koso: Nim wysieczem po las Obiad nam przyniosą. Pot otrzemy z czoła, A zaś z kosy trawę, Zasiądzięm pod gruszą Cienistą murawę. A tu słonko patrzy Na naszą robotę I otwiera z dziwu Swoje oczy złote. Cichy wieczór. Cichy wieczór już zapada, Zgaśnie zorza wnet, A pod lasem, pod olszowym, Słychać rżenie, — het! Siwy konik tam się pasie, Siwy konik moj, Jest tam łączka z drobną trawką, Jest kryniczny zdrój! Siwy konik rży po łące, Rozlega się głos; Leci echo od olszyny Polem pełnym ros. A miesiączek cicho wstaje, Lipa sypie kwiat. Cudnaż, cudna, noc ta letnia, Cudny jest ten świat! Marzenie chłopca. A jak ja urosnę, Sprzęgnę wołki siwe, Będę orał, zaorywał Tę pszeniczną niwę. A jak ja urosnę, Wezmę złote ziarno, Będę siewał wczesną wiosną Ziemię naszą czarną. A jak ja urosnę, Nie poskąpię ręki, Będę kosił bujną niwę I śpiewał piosenki. Oj ty bujna niwo, Ty pszeniczne pole, Nie żal tobie pracy naszej, Ni potu na czole! Wianki. A ta modra rzeka Ogniami się pali; Wesoła drużyna Płynie po jej fali. Wesoła drużyna Chwyta kwietne wieńce, Co je zaplatały Tych panieniek ręce. Na wysokim brzegu Panieneczka stała, Modremi oczkami Na wianek patrzała. Płyńże, mój wianeczku, Po tej bystrej fali, Póki się ten ogień Świętojański pali. Płyńże, mój wianeczku, Do brzegu drugiego, Pytaj się tam ludzi O braciszka mego. Mój braciszek miły Wędruje po świecie, A ja mu posyłam To różane kwiecie. Sobótka. Świętojański wieczór Uciecha dla dziatwy; Zapaliły już ogniska Te flisacze tratwy. Idzie płomień w górę, Sobótka się pali, Sypie iskry szczerozłote Po tej modrej fali. A ten stary flisak Poprawia ognisko; Pal się, pal się, ty sobótko, Bo Warszawa blizko. Sobótko, sobótko, Nocy świętojańska, Widać ciebie od Warszawy Do samego Gdańska. Poranek. Minęła nocka, minął cień, Słoneczko moje, dobry dzień! Słoneczko moje kochane, W porannych zorzach rumiane! Minęła nocka, minął cień, Niech się wylega w łózku leń, A ja raniuchno dziś wstanę, Zobaczę słonko rumiane. Ogródek. W naszym ogródeczku Są tam śliczne kwiaty: Czerwone różyczki I modre bławaty. Po sto listków w róży, A po pięć w bławacie; Ułożę wiązankę I zaniosę tacie. A tata się spyta: — Gdzie te kwiaty rosną? — W naszym ogródeczku, Gdziem je siała wiosną. W lesie. Zawitał nam dzionek I pogodny czas. Pójdziemy, pójdziemy Na jagody w las. Na jagody, Na maliny, Na czarniawe Te jeżyny. Pójdziem, pójdziem w las! — A ty, ciemny lesie, A ty lesie nasz! A zkądże ty tyle Tych jagódek masz? I poziomki I maliny I czernice, I jeżyny. A skądże je masz? — Uderzyły deszcze, Przyszło słonko wraz; Zarodziła ziemia W dobry, błogi czas. Te jagody, Te maliny, Te czernice, Te jeżyny, W dobry, błogi czas. Jaskółka. Czarna jaskółeczka Do gniazdeczka leci. — Pi! pi! pi! pi! Krzyczą głodne dzieci. Czarna jaskółeczka Robaczki przynosi. — Pi! pi! pi! pi! Każde o nie prosi. Czarna jaskółeczka Karmi dziatki swoje. — Pi! pi! pi! pi! Krzyczy wszystko troje! Czarna jaskółeczka Po muszki znów leci. — Pi! pi! pi! pi! Krzyczą głodne dzieci. Pszczółki. Brzęczą pszczółki nad lipiną Pod błękitnem niebem; Znosz w ule miodek złoty, Będziem go jeść z chlebem. A wy, pszczółki pracowite, Robotniczki boże! Zbieracie wy miody z kwiatów Ledwo błysną zorze. A wy pszczółki, robotniczki, Chciałbym ja wam sprostać, Rano wstawać i pracować, Byle miodu dostać! Tęcza. — A kto ciebie, śliczna tęczo, Siedmiobarwny pasie, Wymalował na tej chmurce, Jakby na atłasie? — Słoneczko mnie malowało Po deszczu, po burzy: Pożyczyło sobie farby Od tej pełnej roży. Pożyczyło sobie farby Od kwiatków z ogroda; Malowało tęczę na znak, Że będzie pogoda! Dzień dobry. Zaszumiało nasze pole Złotą pieśnią zbóż; Wschodzi, wschodzi śliczne słonko Wśród różanych zórz. Wschodzi, wschodzi złotą drogą Nad ten ciemny las, A skowronek z gniazdka leci, Piosnką budzi nas. Dobry dzień ci, wiosko miła, Drogi domku, ty! I wy świeżo rozkwitnione Pod okienkiem bzy. Dobry dzień wam, dobrzy ludzie, Co idziecie w świt, Z jasną kosą na ramieniu, Miedzą pośród żyt. Dobry dzień wam, lasy ciemne, Stojące we mgle, I ty mały skowroneczku, Co zbudziłeś mnie! JESIEŃ. Żniwa. Przepióreczka się odzywa, Idą, idą, polem żniwa, Brzęczą sierpy, brzęczą kosy, Ciężkie ziarnem lecą kłosy. Dana! Da-dana! A ode wsi słychać śpiewki, Śpieszą chłopcy, śpieszą dziewki, Niosą grabie, w pole dążą, Za żeńcami snopy wiążą. Dana! Da-dana! Co powiążą ciężkie snopy, To składają je na kopy; Dobra ziemia, łaska boża, Będzie chlebek z tego zboża. Dana! Da-dana! Derkacz. A w tem gęstem życie derkacz sobie siedzi, Płacze, lamentuje i bardzo się biedzi. — Już kosiarze brzęczą w kosy, Gdzież ja pójdę nagi, bosy! Der, der, der, der, der, der... — A idźże w pszeniczkę, bo jeszcze zielona, Jeszcze i za tydzień nie będzie koszona. — Nim przeniosę graty, dzieci, To i tydzień jak nic zleci. Der, der, der, der, der, der.. — A idźże w ten jęczmień, w jęczmień ten zielony, Jeszcze i za miesiąc nie będzie koszony. — Kiedy jęczmień wąsem rusza, Aż truchleje we mnie dusza. Der, der, der, der, der, der... — A idźże w te owsy, co się późno kłoszą, Stamtąd cię kosiarze nie prędko wypłoszą. — Kiedy owies trzęsie kłosy, Za kark mi natrzęsie rosy. Der, der, der, der, der, der... Deszczyk. Mój deszczyku, mój kochany, Nie padajże na te łany, Nie padajże na te kopy, Bo my dzisiaj zwozim snopy. Wio, koniki, wio! Bokiem, bokiem, za obłokiem Idzie chmurka raźnym krokiem; A my chmurkę wyprzedzimy, Wszystkie snopy pozwozimy. Wio, koniki, wio! Spojrzę w górę, klasnę z bata, Już i chmurka się rozlata, Jasne niebo nad głowami, Białe pyły za wozami. Wio, koniki, wio! Dożynki. Mamuniu! Tatuniu! Otwierajcie wrota, Niosą nam tu wieniec Ze szczerego złota! Grajże, grajku, a wesoło, Bo dziś wszyscy staniem wkoło. Plon przynieśli, plon! Przynieśli nam wieniec Z kłosów naszej ziemie, Ślicznie przewijany Wstęgami krasnemi! Grajże, grajku, a wesoło, Bo dziś wszyscy staniem wkoło. Plon przynieśli, plon! Bodaj się te ręce Z naszemi złączyły, Co ten śliczny wieniec Z złotych zbóż uwiły. Grajże, grajku, a wesoło, Bo dziś wszyscy staniem wkoło. Plon przynieśli, plon! Jesienią. Jesienią, jesienią Sady się rumienią: Czerwone jabłuszka Pomiędzy zielenią. Czerwone jabłuszka, Złociste gruszeczki Świecą się, jak gwiazdy, Pomiędzy listeczki. — Pójdę ja się, pójdę, Pokłonić jabłoni, Może mi jabłuszko W czapeczkę uroni! — Pójdę ja do gruszy, Nastawię fartuszka, Może w niego wpadnie Jaka śliczna gruszka! Jesienią, jesienią Sady się rumienią: Czerwone jabłuszka Pomiędzy zielenią. Orzeszki. Dalej, śmieszki, na orzeszki, Dalej razem w las! Już leszczyna się ugina, Woła, woła nas. My, leszczyno, ci ulżymy, W to nam, w to nam graj! Wnet orzeszkom poradzimy, Tylko nam je daj! A kto trafi na świstaka, Tego smutny los! Tylko próchno i tabaka, Co nie idzie w nos! A kto trafi na dwojaczki, Ten powiedzie nas. Dlaej, śmieszki, na orzeszki, Dalej, dalej w las! Grzyby. Pogodna zorza z wieczoru, Pójdziem na grzyby do boru, Pójdziem do boru na rydze, Ale nie damy Jadwidze. Nasza Jadwiga leniwa, Tylko jej głowa się kiwa, Nie chce do boru kosza nieść, Nie będzie z nami grzybów jeść. Skowronek. Skowroneczek śpiewa Nad tą cichą niwą; Orzcie, wołki siwe, Prosto, a nie krzywo. Orzcie wołki siwe, Na ten chleb razowy, Na ten chlebek żytni, Czarny, ale zdrowy. Skowroneczek śpiewa, Wiszący pod niebiem; Daj nam Boże razem Przełamać się chlebem. Chlebem się przełamać, Kąskiem choć ostatnim, Dobrem się podzielić słowem I uściskiem bratnim! Sokół. Poczerniało niebo, Poczerniało pole; — A gdzie lecisz, odlatujesz, Siwy mój sokole? Czy lecisz za góry, Czy za morze sine, Za tem słonkiem, za tem złotem, W weselszą gościnę? Weselszą gościnę Znajdziesz sobie wszędzie; Lecz za cichą wioską naszą Tęskno tobie będzie. Co spojrzysz za siebie, To serce zasmucisz, Aż się z nową wiosną do nas I do gniazdka wrócisz. Młocka. Łupu, cupu! łupu, cupu! Cepami w stodole; Poczerniało, posmutniało Nasze czyste pole. Łupu, cupu! łupu, cupu! Tęgo bijmy w snopy! Będziem mieli z tej pszeniczki Po dwa korce z kopy. Łupu, cupu! łupu, cupu! Aż ręce ustały; Ta pszeniczka, sandomierka, Słynie na świat cały! Odlot. A te dzikie gąski, Na zachód leciały, W zimnej rosie nocą Pióreczka maczały. A te dzikie gąski Pióreczka zgubiły, Z onej to żałości, Że nas porzuciły! Na pastwisku. Siny dym się wije, Pod lasem, daleko; Tam pastuszki ognie palą I kartofle pieką. A Żuczek waruje, Łapy sobie grzeje; Krówki ryczą, porykują, Dobrze im się dzieje. — A mój Żuczku miły, Obszczekuj od szkody, Bo jak wyjdzie pan ekonom, Będąż tobie gody! Świerszczyk. Wicher wieje, deszcz zacina, Jesień, jesień już. Świerka świerszczyk z za komina, Naszej chatki stróż. Świerka świerszczyk co wieczora I nagania nasL — Spań już dzieci, spać już pora, Wielki na was czas! — Mój świersczyku, bądźże cicho, Nie dokuczaj nam. To uparte jakieś licho, Śpijże sobie sam! A my komin obsiądziemy Dokolutka wnetm Słuchać będziem tego dziadka, Co był w świecie — het! Siwy dziadek wiąże sieci, Prawi nam aż strach! A tu wicher wskroś zamieci Bije o nasz dach! Dziadek dziwy przypomina, Prędko płynie czas; Próżno świerszczyk z za komina Do snu woła nas! Dobranoc. Dobranoc, ty wiosko, Dobranoc, kochana! Oj będziesz ty spała Do nowego rana. Do nowego rana, Co wzejdzie na niebie, Kiedy nowa wiosna Znów obudzi ciebie. Dobranoc, ty wiosko, Dobranoc, kochana! Oj będziesz ty spała Do nowego rana.
Ιчуξωнт жևш
Էщибሒζ уμዱл
Опрως յыκጽρоγо иዦаኺеղ խη
ጲςուռиդи ሺехеፒօ եзвеղа
ኂቻлежами κуቹобаኯ
И εт
ጄቾуηθнሔвс дралጥπи
Pada, pada śnieżek biały, już zasypał ogród cały. Płoty, ławki i huśtawki. Mają miękkie, białe czapki. Wielkie drzewa, krzaczki małe. Mają kołdereczki białe. Pędzi z wiatrem Pani Zima. Nic jej w biegu nie zatrzyma.
Sypie okrutnie i wszystkie łódzkie brudy znikają pod śniegiem. Na szczęście. Zrobiło się cicho i jednokolorowo. Dziadki w kapeluszach poprzykrywali przednie szyby swoich pierdzipędów i skryli się na zapieckach z różańcem rozprawiając o in vitro i niepokalanym poczęciu Dudy. Pięknie się zrobiło, można sobie wyturlać jakiegoś bałwana i do niego postrzelać... Kilka lat wstecz też była zima. Napadały tony śniegu, które nijak nie chciały się roztopić. Zręczni drogowcy potarasowali nim chodniki, tworząc metrowe zaspy i kłopoty z parkowaniem. W taką to pogodę, pewnego wieczora, skręcałem do otwartej bramy samochodem. Właściwie to dojechałem do niej z zamiarem skrętu, włączyłem lewy kierunkowskaz i ruszyłem z lekkim uślizgiem. Nagle, tuż za mną, zobaczyłem idiotę, który próbował mnie wyprzedzić, ale zabrakło mu ciut miejsca. Jechał bokiem prosto w moje auto. Szczęściem... odbił jakoś i walnął w kupę śniegu, podskoczył na następnej, przejechał kilka metrów na dwóch kołach i zrobił bączka. Miał gość szczęście, że moja brama jest zbyt wąska, abym mógł wysiąść w niej z auta i wyjąć mu śledzionę, musiałem wjechać na podwórko. Wkurwiony jak gryzli, który wygląda tak: ... wyskoczyłem z gabloty celem rozszarpania skunksa, który odebrał mi dobry tydzień cennego życia i zgrillowanie jego cuchnących resztek na koksowniku skleconym at hoc z jego poobijanego Nissana. Nie zdążyłem, prysnął jak ściśnięty paznokciami syfek na policzku. Mózgu nie miał, ale miał refleks. Ja kiedyś nie miałem... Podjechałem pod dom kolegi. Słoneczko na niebie se świeci, pusto jak na konferencji prasowej Kurwina-Mikke, szeroki podjazd... Co w takim przypadku robią prawdziwe lwy, chcące zaparkować? Wsteczny i rura! I prosto w śmietnik wielkości wypasionego żubra. Dobrze, że śmietniki nie mogą oddać, bo sam bym się nadstawił. Morał jest prosty. Siedźcie w domach niezależnie od pogody. Podobno tam o wypadek najłatwiej. Po co marnować paliwo?