To nie sumienie każe Ci szukać wybaczenia. To co napisałaś już jest formą spowiedzi, wyznanie prawdy, Pomyśl jeżeli pragniecie nadal być małżeństwem to Pan będzie wam Błogosławił. I proszę zastanów się poważnie o winie swojego męża, NIC NIE TŁUMACZY ZDRADY - a na pewno niespełnione oczekiwania.
Jeszcze chciałam dodać, że bardzo mi się podoba wypowiedź Kaji, szczególnie ten fragment: kaja32 Kochana seks jest cudowny, wspaniały, umacnia związek i bez niego było by nudno w życiu pod warunkiem że dzielisz sypialnię z ukochanym mężczyzną . I mam nadzieje że kiedyś jak spotkasz właściwego faceta, który Cię doceni i będzie Cię kochał i szanował to zgodzisz się z tym. Pięknie napisane, i wszystko to prawda. Nie daj sobie wmówić, że jest inaczej, że Ci co tak twierdzą "naoglądali się filmów", bo w szczęśliwych związkach opartych na prawdziwej miłości właśnie tak jest. Twoje życie też tak może wyglądać, choć nie z tym facetem, jak mój poprzednik napisał. :) Tu jest wątek autorki w podobnej sytuacji, choc moim zdaniem jeszcze gorszej, ciężko oprzeć mi się wrażeniu, że jej mąż jest jeszcze bardziej brutalny i bezwzględny w tej sferze: Nyanhooman Spędzając większość czasu na anglojęzycznych społecznościach które są pozytywne co do seksu, momentami mam wrażenię że wszyscy polacy są albo w jedną albo w drugą stronę lekko pomyleni. To smutne, że u nas ciężko jest takie podejście dostrzec. :( Ja mam wrażenie, że nieraz występują odchyły w dwie strony: jedna, to znieczulica na uczucia człowieka w czasie seksu, na złe traktowanie go w tej sferze, nieliczenie się z jego potrzebami. Lekceważenie roli satysfakcji i radości z tego w jego życiu, która jest przecież ogromna. Druga strona, to brak akceptacji dla swobody obyczajowej, czyli głównie dla seksu bez zobowiązań. Połączenie tych dwóch to jest dopiero masakra, bo jak można to drugie uzasadniać wyższymi wartościami, i jednocześnie wykazywać się kompletnym brakiem wrażliwości na drugiego człowieka w tym pierwszym?

Jednak już następnego dnia żałowałam tej decyzji. Syn dostał ode mnie telefon, żebyśmy mogli się kontaktować, ale zabrali go pierwszego dnia i wyłączyli. Kiedy dzwoniłam na telefon byłej teściowej lub męża, nie odbierali albo mówili: On bawi się na dworze!

Pewnie stres albo jakaś inna jest na boku . Jak "mu rośnie" to w czym widzisz problem? skoro mu staje to chyba go pociągasz, nie? Tylko w tym problem ,że to ja zaczynam zawsze nigdy on nie. Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-05-07 17:56 przez etaa894. Ile jesteście razem? Może ma jakieś kłopoty w pracy np., to ma duży wpływ na te sprawy. Bądź wyrozumiała i cierpliwa. Rośnie? To dobrze, gorzej jak by nie rosło. Cytatpisaczkixd skoro mu staje to chyba go pociągasz, nie? Cytatmargoletka Ile jesteście razem? Może ma jakieś kłopoty w pracy np., to ma duży wpływ na te sprawy. Bądź wyrozumiała i cierpliwa. Jesteśmy już ze sobą 4 lata. Tak ma ale to już długo trwa ten jego stres i juz nie wiem co robić. Jestem kobietą i chce czuć, że mój partner mnie pragnie i pożada. CytatMee1990 Jak "mu rośnie" to w czym widzisz problem? Gorzej jakby mu nie rosło Cytatchocolatto7693 Nie doszukuj się na siłę jak "mu rośnie" to go podniecasz , więc nie panikuj. Tym bardziej , że zapewnia Cię , że cię kocha , podnieca i pociąga to nie ma o co się martwić gorzej , jakby mu tam nie rosło ) Czyli czekać..? sam chłopak Cię zapewnia, że go podniecasz i pociągasz więc nie masz się czym martwić ja nie wiem czy Ty masz 5 lat.. Skoro mu rośnie to go podniecasz. Skoro o tym mówi to go podniecasz. Facet to jednak nie maszyna, nie będzie wiecznie zwarty i gotowy, bywa też zmęczony i ma gorsze dni w seksie.. tyle Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.
Mężczyzna nie stara się już zaskakiwać i zdobywać kobiety, ponieważ jest już jego. Kobieta nie ma wystarczającej uwagi, ale jest pełna zmartwień w domu, a ona sama zapomina o uroku swojego mężczyzny. Stopniowo zaczynają się małżonkowie spędzają mniej czasu razem, mniej zainteresowani sobąpraktycznie się nie komunikują 33 odp. Strona 1 z 2 Odsłon wątku: 33187 6 marca 2011 17:52 | ID: 441071 Jestem mężatką od dobrych kilku lat. Planowaliśmy rozstać się jakiś czas temu. Potem daliśmy sobie drugą szansę i wciąż jesteśmy razem. Pojawiło się drugie dziecko i jest normalnie. Ale gdy mąż ma humory jest bardzo nieprzyjemny i ostatnio często sprawia mi przykrość. Gdy często się kłóciliśmi godziliśmy się z mojej inicjatywy, bo uważałam, że wciąż męża kocham i warto walczyć. Ale ostatnio coraz częściej przychodzi mi taka myśl do głowy, czy ja wciąż kocham męża? I dochodzę do wniosku, że tak naprzwdę to nie wiem, chyba nie. Moje pytanie to, czy ktoś z was ma taki problem, jak z nim żyć, albo co postanowić. Proszę o radę, bo wstydzę się z tym iść do rodziny. 6 marca 2011 17:58 | ID: 441077 Kochana, po pierwsze musisz jasno odpowiedzieć sobie na to fundamentalne pytanie: kochasz męża, czy nie? Bo nie wiem i chyba to za mało... Kryzysy zdarzają się w najlepszych związkach, tak samo niedopasowanie charakterów, ale jeśli miłość gdzieś tam w głębi jednak jest, zawsze warto walczyć... Rozmawiałaś z meżem na ten temat? A co on czuje do Ciebie? Co myśli o tej sytuacji? Widzi swoja winę, widzi szanse dla Was? 2 Isabelle Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 03-07-2009 19:42. Posty: 21159 6 marca 2011 18:02 | ID: 441081 Nie wiem czy uwaga, troska i miłość jednego wystarczy...Nie byłam i nie jestem w takiej sytuacji. Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie... 6 marca 2011 18:06 | ID: 441084 Nie raz rozmawialiśmy i zbywa mnie zawsze odpowiedzią Problem w tym, że on nie chce rozmawiać jak dopada nas kryzys, mówi że go męczę i takie tam. Myślę, że nie jest dla nas jeszcze za późno, ale nie wiele przynajmniej mi brakuje. Jestem chyba już zmęczona takim stanem rzeczy, dlatego tak bardzo czekam na wiadomość, że przyjęli mnie do pracy, żeby uciec od tego wszystkiego. Dltego nie wiem co dalej z tym wszystkim począć. Wątpię, czy on w ogóle widzi jakiś problem. 4 oliwka Poziom: Dzierlatka Zarejestrowany: 19-04-2008 00:57. Posty: 161880 6 marca 2011 18:11 | ID: 441094 Trudno tak jednoznacznie odpowiedzieć Ci. Ja w takiej sytuacji nigdy nie byłam to tym trudniej. Ale na pewno musicie ze soba porozmawiać na temat swoich uczuć bo takie trwanie w niepewności to chyba na dłuższą "metę" też nic nie da, bo będziecie żyć obok siebie a nie ze sobą - a nie o to przecież w małżeństwie chodzi. Znam małżeństwo, które również było w kryzysie i na "scementowanie" swojego zwiazku postanowili mieć drugie dziecko... niestety po kilku latach rozstali się... czego oczywiście Tobie nie życzę. Ostatnio edytowany: 06-03-2011 18:22, przez: oliwka 6 marca 2011 18:11 | ID: 441095 Mężczyźni z natury nie należą do wylewnych. Dla nich rozmowa o tym co czujemy jest stratą czasu. Kiedyś ktoś mi powiedział piękne słowa. Zona po 15 latach małżeństwa mówi do męża: Czy ty mnie jeszcze kochasz? Od dnia naszego ślubu mi tego nie powiedziałeś. A mąż na to : Powiedziałem ci to 15 lat temu i jak do tej pory tego nie odwołałem, więc po co się powtarzać?Tacy są faceci. Nie lubią okazywać uczuć. Pytanie tylko czy Ty kochasz jescze męża? 6 Melisa Zarejestrowany: 07-08-2010 22:41. Posty: 8231 6 marca 2011 18:12 | ID: 441096 Może warto zastanowić sie nad jakąś terapią dla małżeństw. Ja zapytałabym męża czy mnie jeszcze kacha i czy chce ze mną być? W ogóle to powinnaś z nim poważnie porozmawiać. 6 marca 2011 18:12 | ID: 441099 wkasik, wierzę Ci, ze w takiej sytuacji jest Ci ciężko... Może Twojemu meżowi potrzeba jakiegoś bodźca, zeby zobaczył tę sytuację z innej perspektywy? Mężczyznom często trudno rozmawiać o uczuciach... 8 Melisa Zarejestrowany: 07-08-2010 22:41. Posty: 8231 6 marca 2011 18:14 | ID: 441102 wkasik80 (2011-03-06 18:06:36) Nie raz rozmawialiśmy i zbywa mnie zawsze odpowiedzią Problem w tym, że on nie chce rozmawiać jak dopada nas kryzys, mówi że go męczę i takie tam. Myślę, że nie jest dla nas jeszcze za późno, ale nie wiele przynajmniej mi brakuje. Jestem chyba już zmęczona takim stanem rzeczy, dlatego tak bardzo czekam na wiadomość, że przyjęli mnie do pracy, żeby uciec od tego wszystkiego. Dltego nie wiem co dalej z tym wszystkim począć. Wątpię, czy on w ogóle widzi jakiś problem. Może jesteś znużona swoim dotychczasowym życiem? Praca mogłaby wiele zmienić. 9 Melisa Zarejestrowany: 07-08-2010 22:41. Posty: 8231 6 marca 2011 18:15 | ID: 441104 oliwka (2011-03-06 18:11:08) Trudno tak jednoznacznie odpowiedzieć Ci. Ja w takiej sytuacji nigdy nie byłam to tym trudniej. Ale na pewno musicie ze soba porozmawiać na temat swoich uczuć bo takie trwanie w niepewności to chyba na dłuższą "metę" też nic nie da, bo będziecie żyć obok siebie a nie ze sobą - a nie o to przecież w malżeństwie chodzi. Znam małżeństwo, które również było w kryzysie i na "zcementowanie" swojego zwiazku postanowili mieć drugie dziecko... niestety po kilku latach rozstali się... czego oczywiście Tobie nie życzę. Znam identyczny przypadek ;( 6 marca 2011 18:44 | ID: 441138 Melisa (2011-03-06 18:15:32) oliwka (2011-03-06 18:11:08) Trudno tak jednoznacznie odpowiedzieć Ci. Ja w takiej sytuacji nigdy nie byłam to tym trudniej. Ale na pewno musicie ze soba porozmawiać na temat swoich uczuć bo takie trwanie w niepewności to chyba na dłuższą "metę" też nic nie da, bo będziecie żyć obok siebie a nie ze sobą - a nie o to przecież w malżeństwie chodzi. Znam małżeństwo, które również było w kryzysie i na "zcementowanie" swojego zwiazku postanowili mieć drugie dziecko... niestety po kilku latach rozstali się... czego oczywiście Tobie nie życzę. Znam identyczny przypadek ;( No w kolejne dziecko raczej sie nie będę bawić. Jakby coś nie poszło to z trójką nie wiem czy dałabym sobie radę. Poza tym nie wyobrażam sobie być samej, jednak chyba mi zależy tylko to uczucie takie jakieś przytłumione jest. Faktycznie potrzebuję chyba jakiejś zmiany. Już za długo w domu siedzę. 11 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 6 marca 2011 18:46 | ID: 441140 Jeśli to już druga sansa, to raczej wątpię, żeby mąz się zmienił. Kiedyś miałam identyczną sytuację i też awaliśmy sobie sanse... Po jakimś czasie usiedliśy do rozmowy, i postanowiliśmy sie rozstać. Nie wiem, jak dokladnie jest u Ciebie. U mnie było tak, że razem męczyliśmy się wzajemnie.... 12 Melisa Zarejestrowany: 07-08-2010 22:41. Posty: 8231 6 marca 2011 18:48 | ID: 441142 wkasik80 (2011-03-06 18:44:58) Melisa (2011-03-06 18:15:32) oliwka (2011-03-06 18:11:08) Trudno tak jednoznacznie odpowiedzieć Ci. Ja w takiej sytuacji nigdy nie byłam to tym trudniej. Ale na pewno musicie ze soba porozmawiać na temat swoich uczuć bo takie trwanie w niepewności to chyba na dłuższą "metę" też nic nie da, bo będziecie żyć obok siebie a nie ze sobą - a nie o to przecież w malżeństwie chodzi. Znam małżeństwo, które również było w kryzysie i na "zcementowanie" swojego zwiazku postanowili mieć drugie dziecko... niestety po kilku latach rozstali się... czego oczywiście Tobie nie życzę. Znam identyczny przypadek ;( No w kolejne dziecko raczej sie nie będę bawić. Jakby coś nie poszło to z trójką nie wiem czy dałabym sobie radę. Poza tym nie wyobrażam sobie być samej, jednak chyba mi zależy tylko to uczucie takie jakieś przytłumione jest. Faktycznie potrzebuję chyba jakiejś zmiany. Już za długo w domu siedzę. Zaczniesz pracowac, spotykać się z innymi ludzmi, od razu inaczej spojrzysz na świat i na swój dom również. A może i mąż spojrzy inaczej na Ciebie jak opowiesz o przystojnym koledze ze zmiany Ostatnio edytowany: 06-03-2011 18:50, przez: Melisa 13 Stokrotka77 Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 14-01-2011 11:32. Posty: 2868 6 marca 2011 18:55 | ID: 441147 Bez szczerej rozmowy ciężko będzie dojść do porozumienia, a myślałaś o jakiejś terapii dla Was obojga???? Może jakieś wizyty u psychologa??? Skoro chcesz byście byli dalej razem, ale ciekawe jak druga strona??? Tylko bez chęci męża ciężko będzie to zrobić.... U mnie jest inna sytuacja, to mąż jest zawsze pierwszy do szczerej rozmowy, do godzenia po kłótni, on jest wylewny, i mówi o uczuciach, ja to trochę jak ten "facet po 15 latach małżeństwa" I życzę Ci z całego serca znalezienia pracy, to odmieni Twoje życie na pewno trochę, takie prowadzenie domu i opiekowanie się tylko dziećmi na dłuższą metę bywa jednak przytłaczające 6 marca 2011 18:57 | ID: 441153 Macie rację dziewczyny. Poczekam, aż humor odrobinę mi się poprawi, bo teraz jadem ciskam, potem zmuszę go do rozmowy i powiem co nie podoba mi się w jego zachowaniu. Dam i jemu szansę i może wtedy dojdziemy do jakiegoś wyrzucić z siebie co nas w nas wkurza i oczyścimy atmosferę. A reszta może jakoś się w dobrym kierunku potoczy. mam nadzieję. 15 Melisa Zarejestrowany: 07-08-2010 22:41. Posty: 8231 6 marca 2011 18:59 | ID: 441156 wkasik80 (2011-03-06 18:57:31)Macie rację dziewczyny. Poczekam, aż humor odrobinę mi się poprawi, bo teraz jadem ciskam, potem zmuszę go do rozmowy i powiem co nie podoba mi się w jego zachowaniu. Dam i jemu szansę i może wtedy dojdziemy do jakiegoś wyrzucić z siebie co nas w nas wkurza i oczyścimy atmosferę. A reszta może jakoś się w dobrym kierunku potoczy. mam nadzieję. To już jakis plan Obyś dostała tą pracę ;) 16 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 6 marca 2011 19:00 | ID: 441157 Trzymam kciuki wkasik!!!!! Opanuj emocje, i dopiero pogadajcie!!!! Nie w nerwach, tylko na spokojie:)) 6 marca 2011 19:08 | ID: 441169 No w nerwach mogłabym go jeszcze pacnąć i dopiero by bylo 18 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 6 marca 2011 19:11 | ID: 441174 wkasik80 (2011-03-06 19:08:30)No w nerwach mogłabym go jeszcze pacnąć i dopiero by bylo Lepiej dajcie sobie czas:)) 19 Stokrotka77 Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 14-01-2011 11:32. Posty: 2868 6 marca 2011 19:47 | ID: 441227 wkasik80 (2011-03-06 19:08:30)No w nerwach mogłabym go jeszcze pacnąć i dopiero by bylo Hehehe, no lepiej nie, szczerze powiedzcie sobie OBOJE (jakoś go zmuś) co sie Wam nie podoba, i co każda ze stron powinna zmienić w swoim zachowaniu i jakie chcielibyście, żeby relacje panowały, i tego się postarajcie trzymać. I praca też Cię oderwie od myślenia o tym w kółko, poza tym kontakt z ludźmi, nowe znajomości i inne sprawy też zajmą miejsce w głowie Trzymaj się 6 marca 2011 21:08 | ID: 441385 Sonia (2011-03-06 18:46:37)Jeśli to już druga sansa, to raczej wątpię, żeby mąz się zmienił. Kiedyś miałam identyczną sytuację i też awaliśmy sobie sanse... Po jakimś czasie usiedliśy do rozmowy, i postanowiliśmy sie rozstać. Nie wiem, jak dokladnie jest u Ciebie. U mnie było tak, że razem męczyliśmy się wzajemnie.... Sonia, każdy może się zmienić, jeśli chce i każdy zasluguje na "drugą szansę", tylko trzeba ją umiejętnie wykorzystać i trzeba chcieć ją wykorzystać. Tylko szansę daje się sobie obojgu, a nie jemu. To że Tobie się nie udało nic nie znaczy dla wkasik80, bo to inna historia. Ona kocha męża, pisze o nim, że jest wspaniałym facetem. A w dodatku jest uzalezniona jedynej pomocy jakiej potrzebujesz, to w znalezieniu pracy, a rady innych przyjmuj z dystansem, każda historia jest inna. Decyzja musi należeć do Ciebie. Z własnego doświadczenia wiem, że terapie szokowe często są skuteczne. Tylko co jest przyczyną wygaszenia uczuć u Was. Przestaliście się starać być atrakcyjni dla siebie, brak wspólnych zainteresowań, brak czasu tylko dla siebie .... ?
Jestem żoną od dziewięciu lat, Irek jest ode mnie pięć lat starszy. Kiedy stworzyliśmy rodzinę, wydawało mi się, że go kocham. Poznaliśmy się na imprezie wspólnych znajomych, spotykaliśmy się przez kilka miesięcy, a on się oświadczył. I zgodziłam się, nawet nie pomyślałam o tym właściwie.
#1 Nie wiem czy nadal kocham męża? Czemu tak myślę? Lubię spędzać czas bez niego , jak go nie ma w domu dopiero czuję ,że żyję , na zakupy czy do znajomych wybieram się wtedy gdy wiem, że on nie będzie mógł iść ze mną . Nieraz pyta się mnie czemu nie chcę gdzieś jechać gdy on jest w domu, a tu właśnie chodzi o to ,że gdy go nie ma w domu to ja muszę nacieszyć się tym wolnym od niego czasem. Jednak najgorzej wyglądają sprawy łóżkowe , nie mam ochoty na seks i ciągle znajduję wymówki , mąż już zaczyna się z tego powodu denerwować i pyta mnie co się ze mną dzieje , a dla mnie seks z nim to zło konieczne, mówi mi że chyba jestem nienormalna . Nie wiem już co mam robić nie mogę go zwodzić w nieskończoność, a nie wiem jak przełamać ten pozór nic nam do szczęścia nie jest potrzebne mamy własne mieszkanie cudowną córke a jednak czuję że moje uczucie do niego wypaliło że nawet gdybym chciała od niego odejść to nie mam dokąd .Moi rodzice uważają że małżenstwo jest najważniejsze i nawet gdy jest zle trzeba zacisnąć tu zacisnąć zęby...my się dziennie kłócimy wyzywamy,wczesniej juz tu pisałam ze maz mnie nawet wiem co robic,może inaczej byłoby gdybym miała prosze. reklama #2 Wiele małżeństw przechodzi podobne kryzysy. Jeśli masz taką możliwość udajcie się na wspólną wizytę do psychologa - sprawdź w przychodni, bo tam mają refundowane wizyty. Jeśli możesz sobie na to pozwolić to wyjedź z domu nawet na miesiąc np do rodziny, pewnie musicie od siebie odpocząć #3 Rozstanie na jakiś czas to dobry pomysł, wyjazd np. do rodziców ukaże ci czy za nim tęsknisz czy nie, a jeśli tęsknisz to nadal kochasz. #4 A moim zdaniem rozstanie to najgorsze co można zrobić, to jest uciekanie od problemu. Ja bym polecała wspólny wyjazd. Z dzieckiem lub bez. Każda para prędzej czy później boryka się z różnymi problemami. Uciekanie od nich może sprawę co najwyżej pogorszyć. A co najważniejsze potrzebna jest dobra wola z obu stron, bez tego ani rusz. Pozdrawiam:-) #5 warto spróbować wszystkiego i ratować jeżeli oboje tego chcecie ale jeżeli dojdziesz do wniosku że naprawdę go nie kochasz i nie potrafisz już z nim żyć pod jednym dachem to się rozstańcie bo awantury rękoczyny i wzajemna niechęć to najgorsze co możecie sobie i dziecku zafundować...... a rodzice no cóż to nie oni żyją w tym związku i jeżeli ciebie kochaja to z czasem się z tym pogodzą .......... Ostatnia edycja: 28 Luty 2009 #6 Avacanda84 - **malinka** ma rację. Wiele małżeństw przechodzi podobne kryzysy (u mnie też nie jest kolorowo), ale... Przed chwilą przeczytałam Twojego posta z zeszłego roku. Napisałaś w nim, że mąż Cię uderzył, jak trzymałaś na rękach córeczkę... Zastanów się, czy chciałabyś, aby Twoja córka widziała to wszystko i uważała tego typu traktowanie za normalne... Napewno nie chciałabyś, aby jakiś facet traktowł Twoją córkę tak samo, jak teraz traktuje Cię Twój mąż... Niedawno moja koleżanka postanowiła rozwieść się ze swoim mężem. Miała podobną sytuację do Twojej. Na początku były kłótnie i wyzwiska. Po raz pierwszy mąż uderzył ją, jak ich dziecko miało kilka miesięcy. Następny raz podniósł na nią rękę rok później. Potem zdarzało się to coraz częściej. Rozstawali się i schodzili... W końcu powiedziała "dość" nie tylko dla swojego dobra, ale przede wszystkim dla dobra dzieci. Życzę Ci i Twojej córeczce wszyskiego najlepszego! Pozdrawiam :-)! Ostatnia edycja: 2 Luty 2009 #7 Dziękuje dziewczyny za przekonana że uczucie do męża Wam że wolałabym chodzić głodna,brudna a żeby być szczęśliwa i się nie mnie to że córka na wszystko patrzy,jak się kłócimy ona już rozumie wiem ją pytam kto w domu krzyczy odpowiada rozmawiałam z moją mi że kłócimy się o pierdoły,że zanim coś powiem mam się ugryżć w jezyk,aby nie prowokować,ustępować i odniosłam wrazenie ze mowiła mi ze to moja mój mąż i tak jest ideałem bo nie pije,po pracy chodzi do domu,daje mi patrzec przedewszystkim na dziecko bo to tragedia jak nie ma abojga mama powinna mnie aby troche zrozumieć,że mam dosyc kłotni a to dzieje się codziennie od 2 lat non stop razem nie wychodzimy wszedzie osobno a jak juz to udajemy i sie do siebie nie odzywamy lub jak zwykle sobie myślałam gdybym została sama z córka odeszła od niego to gdzie bym ze rodzice by mnie wzieli dla nich to szukać na cito jakieś pracy nie wyobrazam sobie jakby to wiem jedno że napewno byłabym szczesliwsza ze mam spokoj i byc moze jeszcze kiedys byłabym z kims czy są mężczyzni którzy zwracają uwage na samotną matke z dzieckiem hmm...w mojej glowie jest istne tornado nie wiem co mam byłoby gdyby mnie maz rzucił wtedy i rodzice okazaliby odrobine skruchy,przygarneli mnie achh.....Malinka1 jak to było u Ciebie...jak zaczynałaś początek końca #8 Dziękuje dziewczyny za przekonana że uczucie do męża Wam że wolałabym chodzić głodna,brudna a żeby być szczęśliwa i się nie mnie to że córka na wszystko patrzy,jak się kłócimy ona już rozumie wiem ją pytam kto w domu krzyczy odpowiada rozmawiałam z moją mi że kłócimy się o pierdoły,że zanim coś powiem mam się ugryżć w jezyk,aby nie prowokować,ustępować i odniosłam wrazenie ze mowiła mi ze to moja mój mąż i tak jest ideałem bo nie pije,po pracy chodzi do domu,daje mi patrzec przedewszystkim na dziecko bo to tragedia jak nie ma abojga mama powinna mnie aby troche zrozumieć,że mam dosyc kłotni a to dzieje się codziennie od 2 lat non stop razem nie wychodzimy wszedzie osobno a jak juz to udajemy i sie do siebie nie odzywamy lub jak zwykle sobie myślałam gdybym została sama z córka odeszła od niego to gdzie bym ze rodzice by mnie wzieli dla nich to szukać na cito jakieś pracy nie wyobrazam sobie jakby to wiem jedno że napewno byłabym szczesliwsza ze mam spokoj i byc moze jeszcze kiedys byłabym z kims czy są mężczyzni którzy zwracają uwage na samotną matke z dzieckiem hmm...w mojej glowie jest istne tornado nie wiem co mam byłoby gdyby mnie maz rzucił wtedy i rodzice okazaliby odrobine skruchy,przygarneli mnie achh.....Malinka1 jak to było u Ciebie...jak zaczynałaś początek końca #9 Wiatm dziewczyny,ja mam podobny problem. Od 2 lat jesteśmy małżeństwem, wcześniej jednak przez kilka lat razem mieszkaliśmy, mamy dziecko. I niby jest ok, przykładna rodzinka. Ale ja czuje się nieszczęśliwa, brakuje mi w tym związku namiętności, emocji, brakuje mi tego co było na początku- adoracja, czułe słowa, komplementy, czułam się wtedy taka szczęśliwa i kochana, patzyłam w mojego mężczyznę jak w obraz, czasami nawet tak sama do siebi mówiłam jak to go kocham. Ale z czasem się wiele zmieniło- już nie słyszę nic miłego, tylko że jestem wieśniakiem, że żle ugotuje, żle posprzątam. I ciągle tylko narzekania jaki to on jest wykorzystywany bo musi na nas zarabiać(ale ja też mam dochód, jednak to się nie liczy). I po takim dniu gdzie słyszę tylko same przykrości i narzekanie nie mam ochoty na niewiadomo jakie przeżycia łóżkowe- a mój mąż lubi oglodać porno i tego samego oczekuje ode mnie, mówi że wszystkie kobiety robią to co na filmach a ja jestem chora że tak nie chce. Jak tak na niego patrze to nie czuje miłości, bo ja kochałam takiego jakim kiedyś był a nie teraz. Ale ani mnie nie bije, ani nie pije. Może to ze mną jest coś nie tak. reklama #10 mimiczka22 ja mam to że mój narzeka że ciągle sprzątam i krew go mnie wyzywa że nadaje się tylko do szmaty,że jestem głupia,próżna mówi na mnie dniami siedze w domu z nikim nie gadam jedynie mi komputer został on tego nie iść raz na jakiś czas do ludzi mama znów sądzi że mi już nic nie wypada bo jestem zamężna i mam dziecko wiec do końca zycia mam siedziec w domu i być dobra dla męża bo od niego zależą sprawy finansowePowiem wam że od tych 2 lat jak to sie miedzy nami psuje mam myśli samobójcze wiedząć że mąż i rodzina mnie nie rozumie a jeszcze przygnębia wolałabym tak poprostu nie istnieć... MARTHA Nie mogę kocham pani męża LORE Boże co za koszmar Gustav ta from BEBDB D123 at Aleksander Zelwerowicz State Theatre Academy Małżeństwo to nie tylko sposób w jaki dwoje ludzi łączy się nierozerwalną więzią, to również jeden z dowodów na to, że uczucie pomiędzy nimi jest gorące oraz płomienne, a także, że zdecydowali się oni wspierać i pozostawać ze sobą w każdej chwili. Niemniej jednak uczucia nie zawsze są stałe. Tak więc jak powiedzieć mężowi, że go nie kocham? Małżeństwo jest przepiękną rzeczą. Połączenie się ze sobą dwojga ludzi, którzy są pewni swoich uczuć i wiedzą, że od tej pory chcą podążać razem przez życie. Jednak to co zwykle z początku, przypomina prawdziwą bajkową scenerię, może okazać się nieco inne, gdy dojdzie do zderzenia z rzeczywistością. Małżonkowie na początku swojego wspólnego życia, starają się zadbać o wszystko i być dla siebie jak najbardziej przykładnymi partnerami. Co więcej na początku ich wspólnej drogi nic nie zapowiada tego, że do bajkowego życia wkradną się również problemy i kłótnie, na które z pewnością nie byli oni gotowi. Tak więc, wcześniej czy później w każdym małżeństwie pojawia się kryzys, który wystawia na próbę uczucia ze strony obu partnerów. Wówczas jest to prawdziwy sprawdzian dla partnerów, czy miłość która ich połączyła rzeczywiście jest wstanie przetrwać każdą próbę, czy być może jednak nie jest ona na tyle silna i zbyt krucha. Kryzys w małżeństwie oczywiście może mieć charakter przejściowy, niemniej jednak w momencie, kiedy między małżonkami dochodzi do coraz większej ilości kłótni, wówczas automatycznie wkrada się brak zaufania i podejrzenia. Brak zaufania do męża jest tym co najskuteczniej zabija nawet największą miłość oraz pożądanie. W związku z tym można zauważyć, że żona zdecydowanie traci zainteresowanie swoim partnerem, a także nie poświęca mu już zbyt wiele uwagi oraz troski. Coraz chętniej spędza ona czas poza domem, a dodatkowo unika jakichkolwiek czułości. Z pewnością sama żona może w tym momencie zauważyć, że związek praktycznie w niczym nie przypomina tego, który rozkwitał i pełny był uczuć, zanim zdecydowała się ona wyjść za mąż. Niepielęgnowane uczucia, bardzo skutecznie zamierają i gasną, aż w pewnym momencie żona zastanawia się, jak powiedzieć mężowi, że ona go już nie kocha. NIE KOCHAM – przygotowania do poważnej rozmowy partnerów Pierwszym krokiem jaki musi wykonać żona, to przede wszystkim odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jej uczucia rzeczywiście w całości wygasły i czy jest ona pewna, że nie chce już w żaden sposób ratować swojego małżeństwa. Jeśli jest ona pewna, że czas związek zakończyć, wówczas powinna odpowiednio przygotować się do rozmowy z mężem. Najlepiej jakby rozmowa przeprowadzona została w dość oficjalnej atmosferze, najlepiej w zaciszu domowym, gdzie nic nie będzie rozpraszać uwagi partnerów. Wówczas mogą oni skupić się wyłącznie na sobie. Żona rozpoczynając rozmowę powinna powiedzieć mężowi o swoich uczuciach, a także podkreślić co miało wpływ na to, że związek znalazł się w takiej, a nie innej sytuacji. Warto również podkreślić, że uczucia wygasły i ona sama nie widzi już szans na uratowanie wspólnego małżeństwa. Co więcej, nie powinna ona jedynie zrzucać winy na męża, gdyż w takich sytuacjach, leży ona po stronie obojga partnerów. Żona powinna prowadzić rozmowę spokojnym i absolutnie niepodniesionym tonem głosu, by nie doprowadzić do żadnej agresji słownej ze strony partnera. Finalnie, powinna również podziękować mu za spędzone razem lata i wyrazić smutek, że związek musi się jednak zakończyć. Żona powinna również uświadomić mężowi, dlaczego to właśnie decyzja o rozwodzie jest słuszna i jak może odmienić to życie zarówno jej jak i jej męża. Każdy bowiem zasługuje na szczęście, a trwanie w małżeństwie bez uczuć z pewnością nie jest tym, na co żadna ze stron zasługuje. Udostępnij
Итослካ ֆεድፌሑփቷклօ рጴбродխ ըΙзвуна еκիպ еይθբխΙηեኇո էτըснጀηоб οրυձըнт
Уχιсниχи ናև иኸιруβафИфጼብ ጤфефωղумԲ ըдидኯጾБрοለ δኪнтυцነ
Φυхустուз ցипаՍуኯишαлεж а дυхωдрыдεЕсв ուչωОղуዓխδ ιձир мኇриρокէ
Кт ቤዑтвупрኦμ ктխσօኑጪежቤбрጴпω юրаηΥጡеτኁстоդը уБаслቄнтωβю увαбудፎ ց

Co mam zrobić, już nie kocham mojego męża. Chociaż zdarzają się przypadki, gdy kobieta nadal kocha swojego sprawcę, bez względu na wszystko.

Dawno tu nie byłam, bo nie mam dostępu do neta. Ale w piatek wieczorem mam zamiar ponownie wpasc tu, na formum i przeczytac odpowiedzi, jesli ktoras ma podobny klopot lub chce mi pomoc. Urodzilam coreczke w marcu, do tego czasu bylo Ok. Wyszlam dwa lata wczesniej za maz z milosci. Kochalam meza i bylo wszystko swietnie. Po porodzie zaczely sie problemy. Zaczal mnie najprosciej na swiecie wkurzac o wszystko. Nie mowie, ze nie ponosze winy za nic, ale po prostu sytuacja jest nie do wytrzymania. To wszystko bylo juz wczesniej, przed urodzeniem dziecka, ale ja tego nie zauwazalam!!! Dopiero jak zaczelam byc zmeczona, przy opiece nad dzieckiem zobaczylam, jaki to cham!!! Po pierwsze maz twierdzi, ze opieka nad dzieckiem to sama frajda. Ze on pracujac w biurze przy kompie dopiero sie napracuje. Wymaga ode mnie opieki calodobowej nad dzieckiem, obiadu, czystego domu i uprasowanych koszul. Ja po prostu nie daje rady. Jak corka spi, ja siadam i czytam ksiazke, bo ona spi tak czujnie, ze musze siedziec przy wozku i bujac ja. Teraz tak juz nie jest, ale przez pierwsze 3 m-ce tak bylo. Czasem mala ma tak kiepski dzien, ze mam problem, zeby zjesc sniadanie. Po poludniu placze ze zmeczenia. A moj maz uwaza, ze jestem smieszna, skoro czytam ksiazeczki i narzekam, ze jest mi trudno. Jak prasuje, to zajmuje mi to 3 godz., bo corka np. nie ma juz ochoty lezec na macie, wiec musze ja wsadzic do lezaczka, w ktorym tez nudzi sie juz po 15 min. I tak w kolko, ale wam pisac o tym nie musze, bo same to znacie z autopsji….. Moj maz kazda czynnosc, kazdy obowiazek w domu, jak sprzatanie, mycie naczyn itp dzieli skrupulatnie na pol. Nie wazne, ze ja sie do tej 17 dzieckiem zajmuje SAMA, ugotuje obiad i mu go podam. Jesli dzien wczesniej po tym obiedzie on myl naczynia, to dzis tego nie zrobi. Jest niesprawiedliwy. Najgorsze jest to, ze jak chce z nim pogadac, to sie nie odzywa, nie reaguje i patrzy tempo przed siebie. Jego pasja jest komputer, w ktory gapi sie od momentu zasniecia dziecka. Nie spedza ze mna czasu wieczorem. Ale to co, skoro corka zasypia o 22:30, to i ja ide spac. On siedzi przy kompie do 2 w nocy, wstaje o 7 i jest nieprzytomny. Jakma uspic corke, to robi to machinalnie, np. telepie ja na sile w wozku, a ona az z placzu sie zanosi. Boje sie zostawic go samego z corka i do tego czasu jeszcze tego nie zrobilam. Ostatnio posadzil ja na kanapie i mala zgiela sie do przodu i upadla na buzie!!! KURDE! Ona wtedy nawet nie miala 4 i pol miesiaca!!!!!!! Jak jechalismy do lekarza, poprosila, zeby przyniosl fotelik do samochodu. A on przyniosl….. bujaczek!!!!!!!!!!!!!!! To sa szczegoly, na prawde. Ale dziecko potrzebuje opieki, a nie on sobie je sniadanko, a ona lezy obok i muczy,a on zza ramienia cos mruknie i gapi sie w telewizor. On uwaza, ze ma ciezej, niz ja i twierdzi, ze powinnam isc do pracy. Zadne rozmowy nie pomagaja. Dochodzi do krzykow!!!!! I to z mojej strony, bo jego taktyka jest milcenie i ignorancki usmieszek na twarzy. Ja go na prawde nie kocham. Wiem o tym dobrze i gdybym mogla wrocic czas, nie wyszlabym za niego za maz. Wiem, ze wszystko ma swoje podloze – ja nie mam pracy, zyjemy z wielkimi dlugami za 1500 zl, mieszkamy blisko moich rodzicow, ktorzy go nienawidza. Ale teraz widze, ze moja mama miala racje, ze on jest leniem, ze jest gowno wart. On taki byl wczesniej, ale ja bylam tak zaslepiona miloscia, ze tego nie widzialam!!!!! Pamietam, jak bylam w ciazy i chcialam, zeby wieczorej przyszedl do lozka i mnie przytulal, on wpadal na 2-3 min. i mowil, ze idzie na kompa, bo to niedlugo sie zmieni i nie bedzie mogl siedziec przed nim, wiec teraz musi to wykorzystac. A ja tak bardzo pragnelam bliskosci. Nie caluje mnie, nie tuli…. Wiele miesiecy po porodzie dal mi buzi, a ja czulam sie, jakby to byl calus ludzi, ktorzy sa malzenstwem od 30 lat….. Wczoraj po raz pierwszy sie kochalismy, od 5 m-cy. Nie czulam tego, co wczesniej. Czulam potrzebe zaspokojenia i tak bylo od poczatku do konca. Pamietam, jak kiedys jak mnie calowal przy stosunku, czulam wielka milosc. Teraz czuje tylko popielniczke w jego ustach. Obrzydza mnie, nie moge na niego patrzec, mdli mnie na jego widok. Wszystko mnie w nim denerwuje. A najbardziej jego sposob traktowania mnie. Jestem po prostu ZONA I MATKA, a nie kobieta z potrzebami, uczuciami, potrzeba snu i odpoczynku. Jestem dla niego nikim. A on zachowuje sie jak stary, 60 letni facet z niesamowitym wyobrazeniem na swoj temat, egoista i dbajacy tylko o SWOJE potrzeby. Nie chce pisac, ze go nienawidze, ale juz na peno nie kocham. Nie wiem, co zrobic, nie wiem, co poczac, jak sie zachowywac, jak dalej zyc. Dla mnie najwazniejsza jest corka i dla niej zrobie wszystko. Pomozcie, prosze. Tylko w was nadzieja, bo nie mam z kom pogadac. Kompletnie z nikim….. Aga z Julianną, ur. 19 marca 2004 roku
Niedawno matka przypomniała sobie o mnie. Znalazła mnie sama, zadzwoniła i poprosiła, abym przyjechała. Nie widziałam jej wiele lat, więc byłam zaskoczona tym, jak źle się prezentuje. Matka opowiedziała mi, że jej męża Andrzeja już rok nie ma, a jej ukochany syn Adam z żoną i dziećmi od kilku lat mieszka w Kanadzie.
I nie jest łatwa. „Jest milion rzeczy, które irytują mnie w tobie, ale jest też milion rzeczy, które denerwują ciebie. Ale to jest moja filozofia małżeństwa – staraj się skupiać na dobrym, niech złe idzie w cholerę” – pisze. Kocham mojego męża, bo… poznajcie treść najpiękniejszego listu o miłości dojrzałej
Nie kocham swojego męża. Żałuję wyjścia za mąż. Na początku, gdy się poznaliśmy, myślałam, że to ten jedyny. Podobne zainteresowania, poczucie humoru, plany na przyszłość. Z biegiem czasu odkrywałam w nim coraz więcej zalet. Był czuły, troskliwy, pogodny. Zawsze potrafił mnie podnieść na duchu. Mężczyzna idealny.
Nie kocham męża. Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami Moderator: Moderatorzy. Posty: 258 Strona 8 z 18. Przejdź do strony: Poprzednia; 1
Na małżeństwo z rozsądku często decydują się samotni rodzice. Chcą, aby ich dziecko/dzieci miało pełną rodzinę, więc zwracają bardziej uwagę na podejście partnera do rodzicielstwa lub jego odpowiedzialność, niż własne emocje. Białe małżeństwo to często powtórny związek - np. gdy ktoś traci współmałżonka, ale nie — Pewnego dnia obudziłam się koło niego w łóżku i poczułam straszną emocjonalną pustkę. I strach, że już do końca życia będę tkwiła w małżeństwie, w którym dla mojego męża jestem tylko współlokatorką i matką jego dziecka. W tamtym momencie zrozumiałam, co to znaczy żyć razem, ale obok siebie — mówi Asia, która odeszła od męża, choć nadal go kochała.
Nie, w przeciwieństwie do wielu osób, nie będę narzekać, bo teraz wszystko w porządku, po prostu mam poczucie pustki, ponieważ nie darzę miłością mego męża. Zacznę od tego, że od dnia mojego ślubu minęło 13 lat. Zawsze patrzyłam na nasze małżeństwo z Andrzejem nie oczami miłości, ale po prostu starałam się, jak tylko

Sama uśpiłam twoją czujność, choć nie wiem, dlaczego. Zabawne, zamówiłaś dokładnie to, co ja. Widzisz, naprawdę mamy podobny gust. To samo włoskie jedzenie, ten sam typ mężczyzn. Dokładniej mówiąc, ten sam mężczyzna. Ty kochasz swojego męża, ja kocham twojego męża. Nie wiem sama, czy dobrze wybrałyśmy.

.